Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

ankil

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

ankil's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam, Mam 30 lat, od około 4 lat jestem mężatką. Ogólnie jesteśmy ze sobą szczęśliwi, jest jednak jeden duży problem, nie mamy nikogo. Mieszkamy zagranicą, cala nasza rodzina mieszka w Polsce, początkowo bylo wszystko ok, ale po jakimś czasie zamknęliśmy się tylko i wyłącznie na siebie. Ciezko bylo nam znaleźć "normalnych" znajomych. Mąż po kilku nieudanych próbach zamknął się na ludzi, nie chciał wchodzić w żadne relacje. Sądzi, że każdy czeka tylko na to, żeby go oszukać. Początkowo nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie, lecz po czasie czuje się tak samotna jak nigdy. Mam jego, ale w moim życiu byl zawsze ktoś wiecej, kolezaka, nawet kilka. Tego bardzo mi teraz brakuje, kogoś z kim mogłabym porozmawiać, kogoś innego niż on. Myślę, że to normalne, że potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi. Mąż nie zabrania mi kontaktu z innymi ludźmi, ale ja musze przyznać, że jakoś nie potrafię nawiązać kontaktu, zazwyczaj ktos z kim chcialabym sie umówić jest zajęty, nie ma ochoty lub cokolwiek innego. Byc może tutaj zagranicą ludzie są bardziej skupieni na sobie, na zarabianiu pieniędzy, niż spędzaniu aktywnie czasu. Nie wiem, ale strasznie mnie to przygnebia, ponieważ jedyna okazja do kontaktu z ludźmi to praca lub urlop, a i te relacje nie są jak kiedyś, ponieważ mam wrażenie, że zaczynamy robic się "dzicy" nie mając kontaktu z innymi ludźmi. Probuje wszelakich sposobów, aby poznać nowych ludzi, często kończy się to nieudanymi relacjami, ale to mnie nie zniechęca, w przeciwieństwie do mojego męża. On sądzi, że nie potrzebuje znajomych i to jest dla mnie najgorsze. Czasem mowi, że rozumie co mam na myśli, ale ja wiem, ze mowi to tylko po to, żebym przestała juz o tym mówić. Jak już mieliśmy jakis znajomych to bylo naprawdę fajnie, mąż szybko się otwierał na nowe znajomości, ale nic nie trwalo dlugo, bo w każdej znajomości coś nam po czasie nie pasowalo, sama juz nie wiem jaki był powod jej zakończenia. Podejmowałam wiele prob rozmowy z mężem na ten temat, ale wszystkie kończą się tak samo, albo awantura, albo przytaknięciem dla świętego spokoju. Dość mam juz samotnie spędzanych świąt, urodzin, wakacji, wszystkich weekendów. Nie mam motywacji czesto, żeby wstać z łóżka, bo po co? Zeby ugotować mężowi obiad na 18.. wystarczy jak wstanę o 16.. nie wiem juz jak do niego dotrzeć. Chciałabym, żeby zrozumial, ze inni ludzie w naszym życiu tez są potrzebni, że nie możemy zamykać się tylko na siebie, szczególnie ze nie mamy wspólnych zainteresowan, oglądamy wspólnie tv, czasem jakis spacer, a oprócz tego to spędzamy czas w telefonach lub idziemy spać. Najgorsze jest to, że nie potrafimy ze sobą pogadać, wiec nawet nie mam sie komu wyżalić, bo on nie akceptuje tez wyciągania naszych problemów na zewnatrz. Wiec tak naprawdę z nim nie moge pogadać, bo kończy się to klotnia, ale z kimś innym tez nie bo to nasze sprawy. W taki sposób zostaje sama ze swoimi myślami.. czasami czuje nieodparta ochote, zeby z kimś porozmawiać, zeby dowiedzieć się co mysli ktos inny, moze potrzebuje obiektywnej opinii. On mowi, że tego nie potrzebuje, moze tak jest, moze tylko tak mowi, ale każdy jest inny, a ja nie ukrywam, że tego potrzebuje, ile można tłumić w sobie mysli, stąd też moj dzisiejszy wpis. Wiem, ze moj maz bylby bardzo niezadowolony gdyby się o nim dowiedział, pewnie uznalby to za dziecinne i słabe, ale dziś postanowiłam myśleć o sobie i mojej psychice. Kocham go bardzo i zależy mi na nim, myślę, że każdy czasem się kłóci. Chcialabym, zeby relacje między nami były lepsze, zeby on wzial bardziej pod uwagę moje potrzeby, zeby postaral się mnie zrozumieć. Jak mam z nim rozmawiać, jak dojść do jakiegoś porozumienia. Prosze o jakas rade.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.