Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

nvtalkv

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nvtalkv

  1. Mam na imię Natalia i mam 20 lat. Otóż mój już były chłopak zerwał ze mną po 2,5 roku związku, bo uznał, że było mu za ciężko i był zły na mnie, bo sprawdziłam jego rozmowę z kuzynką odnośnie Sylwestra, bo nie zapytałam jego o to, czy mogę. Chodzi o to, że widziałam, że jest z nim coś nie tak, ale nie mówił mi tego, wolał kryć to w sobie i dowiedziałam się z ich rozmowy, że nie był zadowolony z tego, że spędza Sylwestra tylko ze mną. Chciał go spędzić i z kuzynką i ze mną, ja za nią nie przepadam, co wiedział doskonale oraz miałam powody dla których chciałam spędzić ten dzień z nim sam na sam u mnie w domu. Przedłużał temat Sylwestra i w końcu popłakałam się przez telefon i chciałam żeby mnie zrozumiał, zgodził się od razu i powiedział, że skoro tak mi będzie dobrze to to zrobi dla mnie. Od tego czasu był dość przybity i sprawdziłam jego rozmowę z kuzynką. Okazało się, że trochę mnie jej obgadał, że "się poryczałam i wymusiłam to na nim", co nie jest prawdą. Przyjechałam po niego po pracy i chciałam pogadać o tym. Dopiero wtedy wyjaśnił mi o co chodzi i dlaczego tak chciał, ale gdy już się dowiedział, że zobaczyłam rozmowę z nią to był zdecydowany, że zrywa ze mną (choruję na borderline, kiedyś mieliśmy bardzo ciężko w związku, bo byłam zaborcza, ale od ponad pół roku zaczęłam być najlepszą wersją siebie, stopniowo coraz więcej osiągałam z jego wsparciem). Zostałam u niego na noc, bo stwierdziłam, że nie odpuszczę tak tego. Spędziliśmy noc razem i po kłótni rozmawialiśmy bardzo długo na różne tematy niezwiązane z kłótnią, po czym nastąpił seks i wspólne zabawy seksualne, co mnie mocno zdziwiło, ale utwierdziło wtedy w fakcie, że dalej mnie chce. Oprócz tego całowaliśmy się, zdrabniał moje imię i mówił "misiu", spaliśmy cali wtuleni. Rano po obudzeniu wszystko dobrze i nagle patrzy w telefon i jego kuzynka dalej ciągnie sprawę Sylwestra i znowu się zaczęło... mówił, że wszystko go wykańcza, że od początku były z tym dniem problemy (miał mieć nockę w pracy tego dnia, jego rodzice koniecznie chcieli go u siebie na Sylwestra + jego kuzynka z chłopakiem, moja mama też robiła problem i on sam chciał spędzić go ze wszystkimi), że nie wie co zrobić ze mną, że nie wie czy da radę w pracy (ciągłe harowanie, zostawanie po godzinach, brak podwyżki mimo wcześniejszych zapowiedzi, mało czasu ma dla siebie i ma ruchome miejsce zamieszkania - raz jest w mieście na czas pracy a innym razem u rodziców poza miastem), do tego dochodzi sprawa z jego drugą pracą, którą wykonuje we własnym zakresie. Później podczas mojego pocieszania go polepszyło mu się i gdy miałam wychodzić to zerwał ze mną. Dostałam okropnego ataku paniki, nie mógł mnie uspokoić ani wyprowadzić z domu. Mimo bycia chłopakiem jest moim jedynym przyjacielem, dlatego tak mocno to na mnie zadziałało. Cały czas podkreślał mi, że dla niego to za dużo, że ma za dużo stresu, że nie wie co zrobić, żeby każdemu dogodzić, że zawsze będzie mnie wspierać i być blisko mnie, że mu zależy na mnie bardzo i że jest to trudne dla niego, że mogę na niego liczyć i ze wszystkim mi pomoże., płakał ciągle. Jest to dla mnie dziwne, bo święta spędziliśmy wspólnie i były świetne! Dostałam od niego złoty naszyjnik z sercem, nigdy mi nie dał takiego prezentu wcześniej, więc uznałam go za ważny. Przy moim ataku paniki zaczęłam mówić mu, że to niesprawiedliwe, że mu się polepszyło przez noc przy mnie (na co się zgodził, ale ostatecznie niby to do niego wróciło), mówiłam, że źle mnie potraktował i że to niesprawiedliwe itd., próbował mi wcisnąć bransoletkę, którą miał na ręku cały czas od naszej pierwszej randki (ostatecznie ubrał ją z powrotem). Gdy wracałam do domu to cały czas dzwonił i pisał do mnie żeby zapytać jak się czuję i czy nic mi nie jest. Od wczoraj regularnie piszemy ze sobą, miałam ostatecznie jechać do nich na Sylwestra, ale w nocy napisał mi, że myślał o tym i czuje się podle ze sobą, jest mu głupio z tym jak postąpił, czuje wstyd i wie, że nie mógłby się zachowywać po tym wszystkim naturalnie przy mnie w ten dzień i że ma wpływ na niego to co mówiłam o nim; czuje się złym człowiekiem i że nie zasługuje na jakiekolwiek dobro. Od dzisiaj piszemy bardzo normalnie i tak jak to robiliśmy dotychczas (oprócz czułości), odpisuje mi często i zagaduje, napisał, że zobaczymy się w tygodniu jak będzie mieć czas i nazwał mnie zdrobniale. W dodatku nie usunął żadnych rzeczy związanych ze mną na social mediach. Czy jest jakakolwiek możliwość, że pomimo zerwania nie przekreśla mnie i że będzie chciał na nowo być moim chłopakiem za jakiś czas? Warto się starać, czy czekać na jego krok? Z góry dziękuję bardzo za pomoc, źle mi z tym wszystkim i potrzebuję pomocy, bo nie potrafię nawet nic zjeść z powodu myślenia o tym.
  2. Witam wszystkie osoby na tym forum. Jestem tutaj nowa i potrzebuję pomocy odnośnie tego co się stało wczoraj. Otóż mój już były chłopak zerwał ze mną po 2,5 roku związku, bo uznał, że było mu za ciężko i był zły na mnie, bo sprawdziłam jego rozmowę z kuzynką odnośnie Sylwestra, bo nie zapytałam jego o to, czy mogę. Chodzi o to, że widziałam, że jest z nim coś nie tak, ale nie mówił mi tego, wolał kryć to w sobie i dowiedziałam się z ich rozmowy, że nie był zadowolony z tego, że spędza Sylwestra tylko ze mną. Chciał go spędzić i z kuzynką i ze mną, ja za nią nie przepadam, co wiedział doskonale oraz miałam powody dla których chciałam spędzić ten dzień z nim sam na sam u mnie w domu. Przedłużał temat Sylwestra i w końcu popłakałam się przez telefon i chciałam żeby mnie zrozumiał, zgodził się od razu i powiedział, że skoro tak mi będzie dobrze to to zrobi dla mnie. Od tego czasu był dość przybity i sprawdziłam jego rozmowę z kuzynką. Okazało się, że trochę mnie jej obgadał, że "się poryczałam i wymusiłam to na nim", co nie jest prawdą. Przyjechałam po niego po pracy i chciałam pogadać o tym. Dopiero wtedy wyjaśnił mi o co chodzi i dlaczego tak chciał, ale gdy już się dowiedział, że zobaczyłam rozmowę z nią to był zdecydowany, że zrywa ze mną (choruję na borderline, kiedyś mieliśmy bardzo ciężko w związku, bo byłam zaborcza, ale od ponad pół roku zaczęłam być najlepszą wersją siebie, stopniowo coraz więcej osiągałam z jego wsparciem). Zostałam u niego na noc, bo stwierdziłam, że nie odpuszczę tak tego. Spędziliśmy noc razem i po kłótni rozmawialiśmy bardzo długo na różne tematy niezwiązane z kłótnią, po czym nastąpił seks i wspólne zabawy seksualne, co mnie mocno zdziwiło, ale utwierdziło wtedy w fakcie, że dalej mnie chce. Oprócz tego całowaliśmy się, zdrabniał moje imię i mówił "misiu", spaliśmy cali wtuleni. Rano po obudzeniu wszystko dobrze i nagle patrzy w telefon i jego kuzynka dalej ciągnie sprawę Sylwestra i znowu się zaczęło... mówił, że wszystko go wykańcza, że od początku były z tym dniem problemy (miał mieć nockę w pracy tego dnia, jego rodzice koniecznie chcieli go u siebie na Sylwestra + jego kuzynka z chłopakiem, moja mama też robiła problem i on sam chciał spędzić go ze wszystkimi), że nie wie co zrobić ze mną, że nie wie czy da radę w pracy (ciągłe harowanie, zostawanie po godzinach, brak podwyżki mimo wcześniejszych zapowiedzi, mało czasu ma dla siebie i ma ruchome miejsce zamieszkania - raz jest w mieście na czas pracy a innym razem u rodziców poza miastem), do tego dochodzi sprawa z jego drugą pracą, którą wykonuje we własnym zakresie. Później podczas mojego pocieszania go polepszyło mu się i gdy miałam wychodzić to zerwał ze mną. Dostałam okropnego ataku paniki, nie mógł mnie uspokoić ani wyprowadzić z domu. Mimo bycia chłopakiem jest moim jedynym przyjacielem, dlatego tak mocno to na mnie zadziałało. Cały czas podkreślał mi, że dla niego to za dużo, że ma za dużo stresu, że nie wie co zrobić, żeby każdemu dogodzić, że zawsze będzie mnie wspierać i być blisko mnie, że mu zależy na mnie bardzo i że jest to trudne dla niego, że mogę na niego liczyć i ze wszystkim mi pomoże., płakał ciągle. Jest to dla mnie dziwne, bo święta spędziliśmy wspólnie i były świetne! Dostałam od niego złoty naszyjnik z sercem, nigdy mi nie dał takiego prezentu wcześniej, więc uznałam go za ważny. Przy moim ataku paniki zaczęłam mówić mu, że to niesprawiedliwe, że mu się polepszyło przez noc przy mnie (na co się zgodził, ale ostatecznie niby to do niego wróciło), mówiłam, że źle mnie potraktował i że to niesprawiedliwe itd., próbował mi wcisnąć bransoletkę, którą miał na ręku cały czas od naszej pierwszej randki (ostatecznie ubrał ją z powrotem). Gdy wracałam do domu to cały czas dzwonił i pisał do mnie żeby zapytać jak się czuję i czy nic mi nie jest. Od wczoraj regularnie piszemy ze sobą, miałam ostatecznie jechać do nich na Sylwestra, ale w nocy napisał mi, że myślał o tym i czuje się podle ze sobą, jest mu głupio z tym jak postąpił, czuje wstyd i wie, że nie mógłby się zachowywać po tym wszystkim naturalnie przy mnie w ten dzień i że ma wpływ na niego to co mówiłam o nim; czuje się złym człowiekiem i że nie zasługuje na jakiekolwiek dobro. Od dzisiaj piszemy bardzo normalnie i tak jak to robiliśmy dotychczas (oprócz czułości), odpisuje mi często i zagaduje, napisał, że zobaczymy się w tygodniu jak będzie mieć czas i nazwał mnie zdrobniale. W dodatku nie usunął żadnych rzeczy związanych ze mną na social mediach. Czy jest jakakolwiek możliwość, że pomimo zerwania nie przekreśla mnie i że będzie chciał na nowo być moim chłopakiem za jakiś czas? Warto się starać, czy czekać na jego krok? Z góry dziękuję bardzo za pomoc, źle mi z tym wszystkim i potrzebuję pomocy, bo nie potrafię nawet nic zjeść z powodu myślenia o tym.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.