Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Ściana

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ściana

  1. Mam 28 lat, jestem w zwiazku od 9 lat, pół roku po ślubie, mąż w tym samym wieku. Od kilkunastu miesięcy...nie nie dokładnie od kiedy ale kiedyś tak nie bylo...jak jest dobrze między nami...to jestem szczęśliwa... jak jest źle, to dla mnie to jest koniec świata, jestem tak smutna, zdołowana... płacze, nic innego się nie liczy tylko pogodzenie się z nim, nic innego mi się nie chce. Nawet jakby ktoś siedział bez kończyn i ze śmiertelną chorobą obok mnie, uważałabym że ja mam i tak gorzej. Przepraszam wtedy za coś, czego nie zrobiłam, proszę się o rozmowę, robie wszystko zeby się pogodzić. Pomimo wyzwisk, poniżania, nie dotrzymywania przez niego obietnic, pomimo tego, że on mówi że to koniec z nami, że mnie nie kocha, że mam wypier.....z jego życia. Tak jak wspomniałam, po takim czymś ja przepraszam, obiecuje poprawę, że nie będę go prowokować już swoim zachowaniem ...do takich zachowań. Bo według niego to ja, nie zachowuje się normalnie więc on też sie zchowuje jak się zachowuje. Moje nie normalne zachowanie to jakieś moje zachowanie, które jemu się poprostu nie podoba, czasem to jedno słowo, podejście do tematu nie tak jak on, odmienne zdanie, bronienie swoich argumentów lub jak on to ujmuje wymądrzanie się (co z resztą mam po ... delikatnie mówiąc " głupim tatusiu" -według niego). Gdy biorę pierwszy kęs jedzenia, nie przezuwajac jesczce- to już jest komentarz... ze mlaskam i czy muszę tak mlaskac (głosem pewnym obuzenia jakbym conajmniej zwymiotowała na niego te jedzenie), ja, leżąc obok i chcąc przykryć stopy kocem słyszę : "już się wiercisz, nie dasz poleżec". Poprostu najprostrze czynności są powodem do takich komentarzy..... Ostatnio znalazlam u niego w telefonie jak pisał z naszą wspólną koleżanka "kochanie", "buziaczki" "kocham Cie", ona na to nie reagowała i nawet mowila mu zeby nie pisał tak do niej.... Jak mu to pokazałam to przepraszał mnie i że już tak nie zrobi, ale powiedział że to nic nie znaczy i mam się tym nie przejmować. Jak byłam smutna na drugi dzień bo wciąż o tym myslalam to powiedzial, że sama się dołuje bo on mówił mi ze to nie nie znaczy przecież i mam o tym nie myśleć... Po czym zachowuje się normalnie, mowi o normalnych, naszych codziennych sprawach...a gdy ja wracam do tych nurtujących mnie tematów i jego zachowań, zeby to przegadać, wyjaśnić...to on się obraża i kolo się zamyka..... Nie chce tego opowiadać nikomu bo nie chce zeby rodzina i znajomi myśleli że jesteśmy nie normalni.... Jak jest dobrze to jest kochany, wrecz dogadujemy się bez słów, sex - często, chętnie i z poświęceniem czasu z jego strony nie tylko dla wspólnej przyjemności ale tez tylko dla mnie, lub coś dzieje się specjalnie dla mnie, tak dla przyjemnoaci i potem juz nawet bez kontyuacji dla niego możemy wrócić do swoich spraw, pomaga w domu, jest złotą rączką, jest domowym "księgowym", dba o samochod, o naszego kotka, moim rodzicom pomaga, w różnych sytuacjach potrafi szybko i dobrze podjąć trafne decyzje, znajomi i rodzina bardzo lubią nas, często zapraszają..... Nie wiem czy to że mną jest coś nie tak ? Bo w glowie mi się nie zgadza..... Raz kocha, ale jedno slowo może sprawić że usłysze : Ty kur#o wpier#alaj .... .....
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.