Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

razdwatrzy

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez razdwatrzy

  1. Mam 22 lata. Mój facet jest 6 lat starszy. Jesteśmy razem już 3 lata.Po ok.4 mies. znajomości powiedział mi, że jest uzależniony od amfetaminy. Nie mogłam w to uwierzyć, nigdy nie miałam styczności z narkotykami i zawsze wydawało mi się to być dość odległym dla mnie problemem, a tu nagle najbliższąadla mnie osoba jest uzależniona. I to nie było wciąganie raz w tygodniu czy nawet raz na dwa dni tylko okazało się, że on to robił codziennie cały czas, żeby w ogóle normalnie funkcjonować. Ja nawet tego nie zauważyłam, bo skoro cały czas był pod wpływem, to nawet nie wiedziałam jak powinien wyglądać gdy jest normalny.. Postanowiłam zostać jego wybawcą, ponieważ stwierdziłam, że to dobry człowiek i że nie mogę go przekreślać tylko dlatego, że się pogubił. Faktycznie, zaczął nad tym pracować. Spał całymi dniami gdy nie brał. Mogł spać kilka dni z przerwami na jedzenie i to bardzo rzadko. Było mi bardzo ciężko, ale jakoś to przetrwalam. W końcu nadszedł czas gdy faktycznie nie brał przez dłuższy czas, kilka miesięcy. Aż w wakacje znów się połasił. Płakałam, zawiodłam się strasznie ponieważ już myślałam że to nigdy nie wróci a tu nagle takie rozczarowanie. On ciągle mi mówi, że nie będzie mi obiecywał, że nigdy już tego nie zrobi, bo nie chce mnie zawieść, ale chyba nie rozumie tego, ze i tak mnie zawodzi gdy to robi bo ja ciągle wierzę, że to już nigdy się nie wydarzy. Później znów były takie incydenty. Najlepsze jest to, że jechał do jakiegoś kolegi i później nie wracał 2 dni by nie pokazywać mi się na zjazdach. Raz postanowiłam wystawić mu walizki za drzwi i po tej akcji był spokój. Aż do teraz. Były święta i pojechaliśmy na imprezę RAZEM. Gdy tylko na chwilę go zostawiłam samego to on już się naćpał. Nie mógł po tym spać 3 dni, mi już ręce opadają ja nie mam siły nie wiem co mam z tym zrobić. Z jedej strony mówię, że jestem głupia bo gdybym była silniejsza to już dawno bym go kopnęła w tyłek a nie użerała się.Facet już prawie 30lat i ja musze go pilnować gorzej niż małego dziecka, boję się go gdziekolwiek wypuścić z kolegami, bo białej gorączki dostaje że zaraz coś wyczaruje. On z jednej strony mówi że źle robi i przeprasza, że jest głupi itp a zaraz robi sobie z tego żarty, ze w sumie to nic złego. Jakby w ogóle nie wiedział, jak ja cierpię i że to nie jest normalne przecież. Mam ochotę go czasami zostawić, ale zaraz sobie myślę że gdyby nie to, to jest na prawdę super człowiekiem i dlatego ciągle nie wiem czy mam dalej w to brnąć, ratować nas czy w końcu powiedzieć stop i go zostawić. To jest taki człowiek, że nie wydaje mi się żeby próbował mnie zatrzymać bo sam czesto mówi że na mnie nie zasługuje i że jestem dla niego taka dobra a on mnie krzywdzi.Niby się zmienił ale ja chce żeby całkiem przestal cpac. Mam dość tej patologii, zawsze się brzydzilam tego i mówiłam że nie mogłabym być z kimś takim a tu taka sytuacja. Może ktoś miał podobny problem, albo wie jak pomóc takiej osobie żeby już nigdy nie chcial po to sięgnąć. Nadmienię również że przez te wszystkie sytuacje już straciłam dużo zaufania do niego i tracę wiarę w to że kiedyś to się zmieni. Pomóżcie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.