Hej, mam 27 lat. Od zawsze czulam ze cos jest nietak. Jakis smutek towarzyszyl mi od zawsze. Wychowywalam sie z mama i ojczymem,moj tata byl alkoholikiem, niedawno zmarl. W tym samym momencie kiedy odszedl, poznalam chlopaka. Wyjechalam do niego do Anglii, tam pracowalismy i mieszkalismy razem. Szybko okazalo sie,po jakis dwoch latach, ze nie pasujemy do siebie, spakowalam sie i wrocilam do Polski. Podejrzewalam, ze dosypuje mi narkotyki, poniewaz bardzo sie rozchorowalam. W Polsce zglosilam sie do psychiatry. Sama nie wierzylam, ze tak wyladowalam, ale objawy nasilaly sie, zamykalam jedzenie w pokoju, mialam wrazenie, ze ktos mnie sledzi kiedy prowadzilam samochod. Bardzo podejrzliwa w stosunku do rodziny bylam. Balam sie jesc, na miescie tez,bo wszystko krecilo sie wokol tego ze ktos cos dosypal. Troche wizyt u lekarza, dobral mi odpowiednie leki(wciaz przyjmuje) ,ale jest lepiej. To tak w skrocie,bez szczegolow. Ale teraz zaczelam bawic sie chlopakami. Spotykam kogos, zwykle na pierwszym spotkaniu sypiamy ze soba. Zaszlam w ciaze, stracilam. Czuje, ze brakuje mi kogos, ale z drugiej strony mam zal. Nie lubie siebie, czesto popijam alkohol przez to. Potrzebuje obiektywnego zdania na ten temat.