Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Toja5

Użytkownik
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Toja5's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad rok Rare
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Jest tu ponad tydzień
  • 7 dni z rzędu Rare
  • Pierwszy Wpis

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dałam radę. Ale tu nie znalazłam pomocy...
  2. Witaj Slawomiros. Zastanawiam się skąd u Ciebie wzięło się stwierdzenie wysokiego poziomu neurotyzmu? Czy to Twoje określenie na sytuację, czy diagnoza specjalisty? Myślę, że jeśli to pierwsze to warto udać się do specjalisty. Psycholog czy terapeuta pewnie nie będzie miał problemu z diagnozą. Może problem da się szybko rozwiązać a może przydałaby się terapia grupowa. Czy masz wsparcie bliskiej osoby? Tak czy inaczej musisz działać.
  3. Lizakaz, Twoje opory przed pójściem do psychologa to normalna rzecz. Jedni boją się pójść do ginekologa, drudzy nawet do kardiologa. I to z różnych przyczyn. Pójście do psychologa czy psychiatry ma dodatkowy stres. Wiadomo, że mówi się o bardzo intymnych, ale i przykrych doznaniach. Jednak mimo obaw, potraktuj tę wizytę jako normalną pomoc specjalisty. Wbrew pozorom fachowiec poprowadzi rozmowę, pomoże. Możesz się wygadać, popłakać. I zobaczysz jaką pomóc ci zaoferuje. Bagaż emocjonalny lepiej szybko zrzucić, niż całe życie dźwigać ciężar lęków. Może jesteś na takim etapie, że szybko staniesz na nogi i będziesz śmiało iść przez życie. Będzie dobrze! Ps. Zrób to szybko, bo zwlekanie dodaje stresu. A tak, szybciej uzyskasz pomoc i ulgę.
  4. Witaj Iwonka. Moi przedmówcy mają rację, co do pisania pamiętnika. Ja w pewnym momencie podobną korzyść zyskałam pisząc na różnych forach, w zależności od sytuacji. No, wiadomo, pamiętnik nie ocenia, nie krytykuje. A na forum czasem ktoś może ,,dowalić", bo podłych ludzi nie brakuje. Ale nie brakuje też pozytywnych, wspaniałych, mądrych i życzliwych ludzi. A jeśli chodzi o mnie to często pisałam na forach i poprostu ryczałam. Ulga była potem niesamowita. Dlatego też się tu zalogowałam. Sama nazwa forum ,,Ocal siebie" dała mi nadzieję. Napisałaś, że Warszawa to samotność, ale uwierz mi, że wiele osób ceni życie w dużym mieście właśnie za tę anonimowość. Jak idziesz do przychodni, na prowincji to w recepcji czy gabinecie znajome lub znajome znajomych i jak coś powiesz to nie masz pewności czy się nie rozniesie. A w Warszawie nie tylko idziesz na psychoterapię grupową i możesz o sobie mówić, bo wiesz, że wielu osób potem już nie spotkasz. A w małym miasteczku nie ma takiej gwarancji. I raczej nie ma ośrodka z taką terapią. Co do samotności to możesz skorzystać w podobny sposób idąc do parku, muzeum i rozmawiać z ludźmi. Czasem można ponarzekać i coś z siebie wyrzucić do osoby na przystanku podczas krótkiej rozmowy. Wiem, że na ważne tematy chciałoby się pogadać z osobą zaufaną. Może z czasem i taką znajdziesz. A jeśli masz przyjaciółkę to polecam massengera, albo się spotkać częściej. Będzie dobrze. Trzymam za Ciebie kciuki.
  5. Życie dało mi w kość. A nikt mnie nie nauczył, jak radzić sobie ze stresem. Wśród wielu stresów jest obawa o zdrowie. Mam lęki wywołane oczekiwaniami na operację, zabiegi medyczne. Ostatnio przeszłam kolejną operację serca. Nie poszło idealnie, dlatego dostałam też stymulator serca. W szpitalu walczyłam o życie, bo po operacji dwa razy zatrzymało mi się serce. Leżałam ponad dwa miesiące, a sporą część w izolacji. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Miałam plan, aby wykorzystać zwolnienie po szpitalu i urlop na powrót do formy. Ciężko było i jest. Partner zapracowany, wspiera, ale nie tak jak potrzebuję. Moja ,,rehabilitacja" szła powoli. Zaczęłam realizować kolejne punkty, które sobie wyznaczyłam. Spacery. Kontrole. Leki. Badania. Zapisałam się, mimo lęków, do dentysty. Planowałam powrót do pracy, choć z obawą, że będzie trudno i fizycznie i psychicznie. Stosuję magnez i l-tryptofan, które mnie wyciszają i trochę lepiej sypiałam. Jednak moja waleczność znowu została wystawiona na próbę. Ale chyba już straciłam siły na walkę. U stomatologa porażka, ząb wyrwany, kolejny w planie. Uzębienie fatalne. Zanim psychicznie się ogarnęłam, terminy za dwa miesiące. Lęk, że zaniedbałam tak ważną sprawę. Mam termin, ale próbowałam w inne miejsca, aby przyspieszyć bo może wizyt będzie więcej. Bez efektu, póki co. Mam problem z podejmowaniem decyzji. Po pierwszej kontroli stymulatora kolejny cios. Jedna elektroda nie działa właściwie. Dwa razy słabo się czułam. I badanie to pokazało. Mam przyspieszoną kolejną kontrolę. Ale gdy się powtórzy złe samopoczucie, mam dzwonić wcześniej na wizytę. Chyba straciłam ducha walki. Świruję. Boję się spacerować. Iść po chodniku, to ludzie mnie znajdą? Iść na łąkę to lżejszy upadek będzie? Boję się, że będę musiała znowu podejmować decyzje, że znowu szpital, zabieg. A jak tu wrócić do pracy? A muszę wrócić. Miotam się między ,, zastygnięciem", wycofaniem, poddaniem, a próbą postawienia się, życia pomimo ryzyka. Wyjdę z domu, niech się dzieje co chce. Czy jest sposób na to bym wyciszyła ten chaos w głowie? Jak zregenerować się psychicznie, by dalej funkcjonować? Wiem, że rządzi ciało migdałowate. Moja kora przedczołowanie nie wspiera. Patrzy tylko, jak pakuję w siebie słodycze i jedzenie. A przy tym wszystkim jestem taka samotna. Mało się zwierzam, bo nie chcę martwić rodziny. Od dwóch dni popłakuję, aby sobie ulżyć i rozładować to wewnętrzne napięcie i bezradność. Czy dam radę sama się z tym uporać?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.