Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

narwoj

Użytkownik
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez narwoj

  1. Poszukaj w internecie ale mozna przez yrzadw zgłosić kogoś na terapie. Sprawe mozna załatwić bez policji i niebieskich kart więc nie mabrudzisz ojcu w papierach a na terapi moze zrozumie swoje problemy
  2. Jak czytam takie rzeczy to nie wiem na jakim świecie ludzie żyją. Mąż pije i robi agresywne awantury, a ty po 2 dniach mu wybaczasz?!. Ja nigdy nie byłem agresywny po alkoholu, a żona spina się na poważnie o każde piwo wypite bez wczesniejszego "poproszenia o pozwolenie". Staram sie być dobrym partnerem w relacji, sprzątam, jak trzeba ugotuje, ogólnie staram sie robić co sie da żeby nie spadało to na jej głowę. Myślałem ze takim zachowaniem żona będzie widziała we mnie dobrego męża i będzie chciała spędzać wspólnie czas nie koniecznie przed tv. Ale oczywiście jest zupełnie odwrotnie, czyli im ja sie bardziej staram tym ona bardziej kladzie lache. Ile razy już jej mówiłem żeby dołożyła telefon w sypialni, można by w tym czasie porozmawiać, ale nie chcę tego zrobić i mówi ze się czepiam. Wracam wczesniej z pracy i jak juz ona wróci na obiad i w sumie posprzątane mieszkanie to przywita sie z dziećmi, czasem z psem a do mnie nawet głową nie machnie. Tez jej to mówiłem że by mogła sie przywitać i ze mną, ale powiedziała zmowu że ona na to nie zwraca uwagi z kim sie wita i ze sie czepiam. Ogólnie to nawet powiedziała mi to że za bardzo sie staram i ona nie jest w stanie dać z siebie więcej niż to co do tej pory... Jestesmy razem ponad 12 lat, po slubie juz 5 z 2 dzieci, i kiedyś myślalem że łączy nas coś naprawdę wyjątkowego, ale juz teraz to sam nie wiem... Jak sam będę walczył o rozwój relacji i zwiazek to też chyba nic nie da
  3. Najważniejsze to nie brać sobie tego głowy. Niestety doświadczeń już sie cofnąć nie da i zawsze takie sytuacje będą gdzieś na końcu głowy, ale masz może rodzeństwo? Twoja mama "ogarnia" życie? Zgadajcie się wszyscy i w dniu kiedy ojciec będzie trzeźwy, może bez kaca zagadajcie do niego że przesadza i dłużej się tak nie da. Rozmowa napewno nie będzie łatwa ale może po tłumaczeniach zacznie sobie coś w głowie tłumaczyć i chociaż trochę zmieni swoje podejście.
  4. Jestem 35 letnim mężczyzną. Jestem żonaty od 5 lat a ogólnie z moją żoną jesteśmy razem od 12 lat. Mamy dwoje dzieci, 4 i 2 lata. Od młodości pracuję, nie narzekamy raczej na brak pieniędzy, z rzeczy materialnych w sumie nic nam nie brakuje. Żona przez 4 lata zajmowała sie dziećmi i była praktycznie ciągle w domu, od ponad roku wróciła do pracy. Na początku pracowała z młodzieżą z problemami w szkole średniej a później przeszła do więzienia jako terapeuta. Ze zmianą jej pracy wiąże sie dużo zmian w naszym zyciu osobistym. "Na dzień dobry" badania w innym mieście (miały być 2 dniowe kompletne badania ale finalnie wyszly 2 wyjazdy co tydzień na jeden dzień), później 10-dniowe szkolenie(z noclegiem na ośrodku), konieczność ukończenia dodatkowego 2 letniego szkolenia(co miesiąc weekend + klika 4 dniowych zjadów), dodatkowo brak telefonu w pracy. Jak jej nie ma wiadomo ze wszystko spada na moją głowe. Od kiedy żona poszła do nowej pracy odczuwam jakby jej na mnie już nie zależało. Odnoszę wrażenie że praca ja fascynuje w 100% i nie ma wgl chęci na budowanie naszego związku. Rozmawiałem z nią na ten temat wiele razy. Na początku robiłem awantury, krzyczałem. Sprawdzałem jej telefon czy z kimś nie piszą lub nie rozmawia za dużo. Raz po kłótni przy niej wziąłem jej telefon i spędziłem przy nim prawie godzine szukając jakiegoś dowodu na nielojalność(smsy telefony fb instagram, doslownie wszystko). Nic nie znalazłem. Z czasem moje rozmowy zaczęły zmieniać się w prośby o jej zmianę podejścia do mnie. Poszliśmy na terapię dla par, 2 razy. Ona to zaproponowała ale ja tez o tym wcześniej już myślałem. Podczas rozmów z żona ona stwierdziła że spadła moja samoocena i dlatego mam takie myślenie o jej zachowaniu a nie inne. Na początku, kiedy zacząłem dostrzegać takie problemu postawiłem że będę bardziej zabiegał o żonę, miłosne smsy, masaże, drobne prezety, zacząłem ćwiczyć żeby się jej bardziej podobać, dużo bardziej zaangażowałem sie w prace domowe typu sprzątanie(kiedyś tez pomagałem ale zarabianie pieniędzy stawiałem ponad to, teraz jest odwrotnie, nie zaczynam żadnych interesów dopuki nie posprzątam czegoś w domu). Chciałbym poświęcać jej cały wolny czas, kupiłem psychologiczną grę dla par w której pogłębia sie relacje. Myślałem że skoro ja się tak bardzo staram to i ona weźmie się za to żebym przestał się zamartwiac o nas. Niestety nie odczuwam zadnej poprawy. Żona sie do mnie czasem sama przytuli, czasem namowie ja na spędzenie razem wieczoru przy tv. Gra która kupiłem była użyta tylko raz przez miesiąc. Chciałbym porozmawiać o swoich rozterkach i jej przemyśleniacha, ale ona stwierdza że nie ma już siły rozmawiać na te tematy i czuje sie osaczona kiedy próbuje nazwać dialog. Zazwyczaj o 21-22 w weekendy zaczyna narzekac ze chce juz spać i czasem bez słowa pójde spać razem z nią a czasem się przyczepie o to ze za wczesnie i szkoda wieczru to wychodzi tylko z tego sprzeczka. Ostatnio była na tym 2 letnim szloleniu to poszła spać raz przed 2 w nocy a pozniej kolo 12. Powiedziałem jej o tym ze nie czuje sie bezpiecznie w zwiazku jezeli jej nie ma w domu i nie daje znaku życia. Bez wiekszej refleksji przyjęła to do wiadomości i powiedziała ze jak jestem czegoś ciekawy to mogę pisać lub dzwonić i sie o to zapytać. Staram się trzymać nerwy i myśli na wodzy, staram sie wyjaśniać żonie na bieżąco co by mogła zrobić zeby mnie trochę uspokoić, niestety bez większych rezultatów. Mam pytanie czy ja jestem horobliwie zazdrosny? Czy rzeczywiście z moich wypowiedzi mozna wywnioskować to że mam za niską samoocenę? Czy za dużo wymagam od żony?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.