Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Pontigo

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Pontigo

  1. Jestem pracującą studentką politechniki, w wieku 23 lata. Trzy miesiące temu zakończyłam dwuletni związek z chłopakiem. Od roku czuję się ciągle przygaszona i zdołowana. Nie jestem w stanie zdać ostatniego kursu praca dyplomowa, ciagle odkładam pisanie mojej pracy na potem. Boje się ostrej krytyki ze strony promotora. Gdy wracam do domu rodzinnego, czuję się jak czarna owca całej rodziny. Gdy coś się w domu psuje lub gdzieś jest brudno, wszystko jest zwalane na mnie, podczas gdy moja młodsza o 6 lat siostra nie ma żadnych obowiązków w domu i ciagle leży i pachnie. Czuje się prześladowana przez ojca, mam wrażenie ze ciagle za mną chodzi, podgląda mnie i czeka tylko na moj ruch aż mi coś poleci z rak. Nie odzywa się do mnie w żadnym innym kontekście, jak tylko zwracanie mi uwagi, ze wszystko robię źle i „na opak”. Doczepia się nawet do sposobu w jaki siedze przy stole. Jest on tak naprawdę pantoflarzem mamy, nie robi i nie mówi nic swojego, tylko to, co ona mu każe. Matkę możnaby określić jednym słowem-gardząca. Nie odnajduje w niej wsparcia za grosz, kilka lat temu przestałam się jej zwierzać po tym, jak chłopak, z którym chodziłam mnie zdradzał, a ona stwierdziła ze na pewno to wszystko moja wina, bo mam trudny charakter. Problem tkwi w tym, ze ostatnio pojawiły się u mnie myśli samobójcze. Zaczęły się u mnie różne choroby, których nie mogę się pozbyć, co strasznie mnie zamartwia, m.in. grzybica intymna, problemy z hormonami tarczycy i prawdopodobnie nowotwór prawej piersi. Istnieje u mnie duże ryzyko pojawienia się cukrzycy. Nikomu nie mówię o nich, oprócz mojej przyjaciółki. Jest to koleżanka jeszcze z liceum, ale nie chce jej wiecznie bombardować moimi problemami. Po prostu nie mając u boku nikogo bliskiego ciężko mi udźwignąć ciężar tego wiecznego biegania po lekarzach, gorszego nastroju, problemów ze zdrowiem. Mam wrażenie, ze jeśli tylko usłyszę diagnozę „cukrzyca” albo „nowotwór”, to poddam się i się powieszę, ponieważ nie widzę sensu życia z tymi chorobami, jak nawet nie mam dla kogo żyć. Ojciec i tak mówi do mnie często gdy jestem w domu „wracaj już do tego Wrocławia lepiej”. Przyjeżdżam do domu tylko ze względu na moja babcie, która kocham. Jednak gdy ona odejdzie, nie zostanie mi nikt. Przyjaciolka będzie miała na głowie swoje życie, partnera i mieszkanie. Coraz więcej śpię, ciężko jest mi wstać z łóżka. Gram w jakieś gry na telefonie, nie robię żadnych ciekawych rzeczy, którymi moi znajomi ciagle chwala się na instagramie i Facebooku. Mam poczucie, ze nikomu nie jestem potrzebna. W związku byłam bardzo zazdrosna, bałam sie, ze partner mnie zostawi, bo z kims będzie bawił sie lepiej niż ze mną, bo jestem nudna i nic sobą nie reprezentuje.Nie wiem czy powinnam zgłosić się na wizytę u psychologa, czy to bez sensu. Ostatnio ciagle mam przeczucie, ze wszystko jest tak naprawdę nic nie warte.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.