Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Piter

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Piter

  1. Moim zdaniem masz bardzo duży. Z własnego doświadczenia i kilku swoich znajomych problem może leżeć w relacji między Tobą a Twoja mamą. Nie wiem czy masz starszą siostrę. Ja mam i też wielokrotnie dawała sobie przyzwolenia na krytykę naszego życia. U mnie tak jest, a to odbiło się bardzo negatywnie na moim małżeństwie. Co ciekawe problemy pojawiły się po roku od narodzin naszego syna. Może to tylko przypadek, ale u moich dwóch znajomych moment był ten sam. Z mojego osobistego doświadczenia rada, żebyś nie stawał nigdy po stronie rodziców albo w rozkroku w takich sytuacjach jeżeli chcesz mieć zdrowe małżeństwo. Żona świadomie/podświadomie musi wiedzieć, że jesteś z nią i może na Ciebie liczyć. Została mamą a to dużo zmienia w jej podejściu do życia. Polecam trzy ksiązki o toksycznych relacjach z rodzicami/teściami. Może tam znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie. Dr. Susan Forward: Toksyczni rodzice Dr Susan Forward: Toksyczni teściowie Henry Cloud: Mamo to moje życie. Powodzenia
  2. Hej Radek, Dzięki za wiadomość. Jeśli chodzi o jej stronę, to moja żona ma tylko mamę, z którą ma bardzo dobry i zdrowy kontakt. Nie mogę na nią narzekać. Jej tata zmarł na raka jak miała 12 lat, więc na pewno wpłynęło to na jej życie. Należy do osób nieufnych i podejrzliwych. Póki co raczej z tego żartowaliśmy. Niestety sytuacja się nie porpawiła, a raczej pogorszyła. Moja mama idzie w zaparte. Nie widzi swojej winy. Do tego wysłała kilka maili, w których za cały problem obarczyła moją żonę. Na dodatek dawno temu wspomniałem mamie, że moja żona jest nieufna, a ona teraz to wykorzystuje, że to pewnie przez to. Niestety moja żona je przeczytała i powiedziała, że muszę wybrać albo ona albo rodzice. Do tego bardzo się zdenerwowała, że powiedziałem mojej mamie o jej braku ufności i stwierdziła, że straciła do mnie jakiekolwiek zaufanie. Dodatkowo jest zła na mnie, że jak ona coś złego zrobiła to potrafiłem być na nią zły i dość wyraźnie to pokazywać. Na swoich rodziców co kolwiek by nie zrobili nie potrafię i ma rację. Mimo, że mieliśmy naprawdę bardzo dobre 4 lata związku i często od niej słyszałem dobre słowa, że ją zawsze wspieram, pomagam i słucham teraz to wszystko zapomniała i od czasu do czasu wspomina o rozwodzie. Mówi, że tylko nasz syn ją trzyma przy mnie. Nie wiem co z tego wnioskować. Należę do osób myślących na chłodno. Najpierw opanować emocje, później działać. Moja żona jest niestety osobą bardzo emocjonalną. Ciężko powiedzieć czy na prawde tak myśli czy tylko ze złości to mówi. Nie wiem co mam robić. Z rodzicami przestałem rozmawiać. Po ostatnim mailu mamy napisałem, że osiągnęła dno swoimi oskarżeniami i mamy się wymieniać tylko informacjami o zdrowiu, ale dla mojej żony to trochę za późno. Bo ona najpierw musiała się zdenerwować, żebym zareagował. Twierdzi, że w rodzinie jestem takim pachołkiem, którego nikt nie słucha i każdy przestawia jak mu wygodnie. Chyba zaczeła dostrzegać same negatywy we mnie. Już kilka razy wspomniała o rozwodzie. Jak dla mnie to za szybko. Szczególnie, że mieliśmy dobre lata za nami, ale nie chcę brzmieć na desperata, bo na pewno mi to nie pomoże. Niestety moja mama w jednym z maili wysyłała nas do psychologa, więc jak teraz zaproponuje wyjdzie, że robimy co ona chcę. Jak dojdzie do rozwodu to dojdzie, najgorzej będzie z synkiem. Na pewno to będzie traumatyczne doświadczenie.
  3. Witam, Znamy sie z żoną od 5 lat a od 3 lat jesteśmy małżeństwem i mamy 1,5 rocznego synka. Do grudnia nie mieliśmy w sumie żadnych większych konfliktów i bylismy ze sobą bardzo szczęśliwi. Oboje bardzo się cieszyliśmy na przyjście naszego syna. Mieliśmy wspólne hobby (tańce, bieganie, podróże). Niestety wszystko zaczeło się sypać w listopadzie, kiedy moja mama przyjechała na miesiąc pomóc nam w opiece nad synem. Żona nie miała nic przeciwko, nawet się cieszyła. Niestety moja mama zaczęła za bardzo się rządzić i mówić nam jak mamy żyć. Ja starałem się ją przystopować, ale robiłem to za miękko. Pewnego dnia bez żadnego ostrzeżenia żona naskoczyła na moją mamę, żeby się nie wtrącała w nasze życie. Generalnie to był krótki ale bardzo dosadny monolog. Tej samej nocy mocno naskoczyłem na żonę, dlaczego tak się zachowała. Dużo nerwów, niepotrzebnej gestykujacji i słów za co od razu rano przeprosiłem. Dlaczego mi nie powiedziała, że zamierza tak postąpić i wytłumaczyć mi mamy zachowania, któych ja nie widziałem. Nie mialbym problemu zeby moją mamę z tym skonfrontować. Żona się na mnie mocno obraziła za moje zachowanie. Pózniej wszystko sie uspokoilo, zaczeliśmy myśleć o drugim dziecku, byly urodziny synka, z naszymi rodzicami, moi rodzice zostali jeszcze tydzień, tata to złota rączka, więc nie siedział przed telewizorem, a raczej starał nam się pomóc w domu. Moja mama znowu narzucała swoje standardy jak nie było mojej żony w pobliżu. Ja na spokojnie starałem się jej tłumaczyć, że żyjemy tak jak chcemy i żeby się nie wtrącała. W sierpniu przyjechaliśmy na tydzień do moich rodziców. Niestety moja siostra wpadła na pomysł bez konsultacji ze mną, że przywiezie również swoje dzieci. Jak się o tym na miejscu dowiedziałem od razu zadzwoniłem z pretensjami, że nie umawialiśmy się, żeby jej dzieci były u rodziców, kiedy my tam jesteśmy szczególnie, że to jest pierwszy raz gdzie nasz syn odwiedza dziadków. Ona tego nie zrozumiała i się obraziła, a rodzice staneli po jej stronie i stwierdzili, że się czepiamy. Niestety będąc jeszcze u nich nie potrafiłem się z nimi skonfrontować. Przez to żona straciła do mnie szacunek, że nie stanąłem w jej i mojego syna obronie. Stwierdziła, że moja rodzina mnie nie szanuje, a ja się na wszystko zgadzam i w tym momencie nasz kryzys się na dobre zaczął. Moja żona poczuła taką urazę, że generalnie chcę odciąć moją rodzinę od naszego życia, poza sporadycznymi sms-ami czy są zdrowi. Od dwóch miesięcy chodzę po polu minowym i jak łatwo się domysleć miny są wszędzie. Wczoraj żona zaczęła znowu dyskusje przy kolacji na ten temat i ja się jej zapytałem czy na pewno nigdy nie zamierza wybaczyć moim rodzicom i okazało się, że to bardzo duża mina. Wiem, że moi rodzice z siostrą zachowali się poniżej jakiekolwiek krytyki. Do tego dochodzi brak stawiania granic przeze mnie i moja relacja z mamą, która ze względu na oziębłą relacje z tatą swoje uczucia przelała na mnie i pewnie w jej głowie jestem dalej tym małym syneczkiem, któremu trzeba we wszystkim pomóc. Obiecałem żonie, że zrobię z tym porządek. Zacząłem czytać, na temat toksycznych relacji z rodzicami i zacząłem dostrzegać pewne zbierzności i analizować jej i wyciągać wnoski. Niestety moja żona mówi, że ja się nie zmienię, że jestem za stary (40lat). Generalnie nawet nie chcę spróbować, żebym jej udowodnić, że mogę być bardziej stanowczy. Chyba tutaj liczyłem, że mnie wesprze w tym, pewnie trochę naiwnie. Widzę co moja mama czasami wyprawia, że jest zaborcza, forsuje swoje i mojej siostry zdanie tylko do tej pory nie potrafiłem się z nią na poważnie skomfrontować i czasami brałem ich zdanie pod uwagę. Teraz kiedy czuję, że szala goryczy się przelała i pozbyłem się hamulców, które mnie wcześniej hamowały moja żona nie chcę zebym tego robił. Nie chcę stracić swojej żony, ale mam problem, żeby całkowicie odciąć się od mojej rodziny, a moja żona tego oczekuje i nie wygląda na to, żeby to się kiedykolwiek w przyszłości zmieniło. Jest osobą zero jedynkową. Nic pomiędzy. Ma problemy z ufnością. W tym momencie nie wiem co mam robić. Gdzieś głęboko w głowie ciągle liczę na to, że trochę ochłonię, choć z każdym dniem moje nadzieje maleją. Podsumowując z pięknego małżeństwa znaleźliśmy się w takim bagnie, gdzie rozwód jest na horyzoncie i zdaje sobię sprawę, że ja ponoszę za to odpowiedzialność tylko nie wiem jak to teraz odkręcić. Wszelkie rady mile widziane.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.