Jesteśmy razem od ok 13 lat, mamy 5 letnią córkę. Od jakiegoś czasu dochodzi do okropnych kłótni.
Przykład, w weekend była u nas impreza ja trochę popiłam co zdarza się na prawdę rzadko. Bawiłam się tańczyłam. Był tam też mój były, którego nie widziałam od ok 10 lat, jest teraz z moja znajomą.
Ja się bawiłam z każdym, z nim też i nie było tutaj żadnych podtekstów, ta znajoma siedziała obok nas.
Tańczyłam ze wszystkimi, gadałam ogólnie dobrze się bawiłam. Jak wszyscy poszli , to mój partner zaczął wyzywać mnie od kur%$&, obudził mnie, obudziła się też córka. Jej powiedział, że się wyprowadza i nie będzie z nami mieszkał bo mama go nie chce. Powiedział jej, że już nie będzie jej tatą. Ona biegała, płakała, że chce żeby był zawsze jej tatą ... ogólnie straszna sytuacja.
Ja mu w tej złości powiedziałam, że jeśli tak robi, to mogę zabrać mu prawa i nie musi być jej tatą jak nie chce. Tego żałuje, ale słów nie cofnę.
Miał pretensje, że nie nałożyłam mu jedzenia, że przez to jest głodny i nic nie jadł.
Od jakiegoś czasu podobne sytuacje się zdarzały, nie wiem co mam robić bo nie jestem przyzwyczajona do takich zachowań.
Do wszystkiego dochodziliśmy razem, on nie ma rodziny, dom jest też mój. Dlatego trudno mi go zostawić.
