Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Normia

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Normia

  1. Jestem 32 letnia kobietą. Od 6 lat jestem w związku małżeńskim. Męża poznałam na studiach. Zakochaliśmy się w sobie, wtedy też dowiedziałam się o jego problemie z płodnością. Przysięgłam mu, że zrobię wszystko zeby mu pomóc, zeby mógł zostać ojcem. Byłam wtedy osobą bardzo wierzącą i wizja in vitro mocno kłóciła się z moimi przekonaniami. Po 3 latach znajomości wzięliśmy ślub. Naturalne nie udawało mi się zajść w ciążę, więc mąż zaczął naciskać na in vitro. Bardzo go kochałam, zgodziłam sie i mamy cudowną córeczkę. Co jakiś czas męczyły mnie wyrzuty sumienia z tego powodu, że zaparłam się Boga, że Boga nie postawiłam na pierwszym miejscu. Tłumaczyłam to sobie ogromną miłością do męża i chęcią jego uszczęśliwienia. Po 2 latach małżeństwa udało mi się dostać na wymarzoną specjalizacje lekarska. Podjęcie jej wiązało się z przeprowadzka 300 km. Dziecko miało wtedy 1,5 roku. Mąż nie chciał zmian. Mówił, że miał nadzieje, ze nie uda mi się dostać. Twierdził, że nie damy sobie rady. Zwatpilam w siebie. Nie podjęłam specjalizacji. Mąż caly czas rozwijał swoją karierę. Dziś jest specjalistą. Miesiąc temu dowiedziałam się o jego zdradzie. Poznał w pracy kobietę. Całowali się, pisał do niej wiadomosci, że tęskni za jej uśmiechem, chcial się z nią ponownie spotkać. Mi przyrzekał, że więcej nic między nimi nie było. Że to ja jestem nienormalna, że robię aferę z niczego, że nic takiego się nie stało. Dziś dowiedziałam się, że miesiąc po naszych zaręczynach zrobil to samo z inną kobieta. I znowu tłumaczenia, że był pijany, że to nic takiego. Po tym wszystkim mój świat się załamał. Nie wiem kim jestem. Nie wiem z kim zylam przez ostatnie 10 lat. Mam napady agresji, rzucam się na niego z pięściami, wyzywam go. On nie pozostaje dłużny. Do tego obarcza mnie winą, że byłam niewystarczająca w relacjach damsko-męskich, że gdybym robila to czego on ode mnie oczekuje w lozku do niczego by nie doszło. Jestem wrakiem człowieka, mam mysli samobójcze. Nie wiem co mam dalej robić. Nie chce pozbawiać dziecka pełnej rodziny, bo sama wychowywałam sie bez ojca i wiem jakie to niesie ze sobą piętno. Te ostatnie lata sprawiły, że poczcie własnej wartości spadło do minimum, nie mam już poczucia bezpieczeństwa. Noe.chce dłużej takiego życia. Jestem 32 letnia kobietą. Od 6 lat jestem w związku małżeńskim. Męża poznałam na studiach. Zakochaliśmy się w sobie, wtedy też dowiedziałam się o jego problemie z płodnością. Przysięgłam mu, że zrobię wszystko zeby mu pomóc, zeby mógł zostać ojcem. Byłam wtedy osobą bardzo wierzącą i wizja in vitro mocno kłóciła się z moimi przekonaniami. Po 3 latach znajomości wzięliśmy ślub. Naturalne nie udawało mi się zajść w ciążę, więc mąż zaczął naciskać na in vitro. Bardzo go kochałam, zgodziłam sie i mamy cudowną córeczkę. Co jakiś czas męczyły mnie wyrzuty sumienia z tego powodu, że zaparłam się Boga, że Boga nie postawiłam na pierwszym miejscu. Tłumaczyłam to sobie ogromną miłością do męża i chęcią jego uszczęśliwienia. Po 2 latach małżeństwa udało mi się dostać na wymarzoną specjalizacje lekarska. Podjęcie jej wiązało się z przeprowadzka 300 km. Dziecko miało wtedy 1,5 roku. Mąż nie chciał zmian. Mówił, że miał nadzieje, ze nie uda mi się dostać. Twierdził, że nie damy sobie rady. Zwatpilam w siebie. Nie podjęłam specjalizacji. Mąż caly czas rozwijał swoją karierę. Dziś jest specjalistą. Miesiąc temu dowiedziałam się o jego zdradzie. Poznał w pracy kobietę. Całowali się, pisał do niej wiadomosci, że tęskni za jej uśmiechem, chcial się z nią ponownie spotkać. Mi przyrzekał, że więcej nic między nimi nie było. Że to ja jestem nienormalna, że robię aferę z niczego, że nic takiego się nie stało. Dziś dowiedziałam się, że miesiąc po naszych zaręczynach zrobil to samo z inną kobieta. I znowu tłumaczenia, że był pijany, że to nic takiego. Po tym wszystkim mój świat się załamał. Nie wiem kim jestem. Nie wiem z kim zylam przez ostatnie 10 lat. Mam napady agresji, rzucam się na niego z pięściami, wyzywam go. On nie pozostaje dłużny. Do tego obarcza mnie winą, że byłam niewystarczająca w relacjach damsko-męskich, że gdybym robila to czego on ode mnie oczekuje w lozku do niczego by nie doszło. Jestem wrakiem człowieka, mam mysli samobójcze. Nie wiem co mam dalej robić. Nie chce pozbawiać dziecka pełnej rodziny, bo sama wychowywałam sie bez ojca i wiem jakie to niesie ze sobą piętno. Ale tego czlowieka juz szczerze nienawidzę! Nie chcę z.nim być tylko dlatego, zeby nie być samą. To wszytsko spowodowało, że poczucie własnej wartości spadło do minimum, nie mam już poczucia bezpieczenstwa. Nie chce dłużej tak zyc, a nie potrafię odejść, bo się boję życia w pojedynkę.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.