Witam. Mam 20lat,od 2lat jestem z moim partnerem(23l.) Miałam problem z metamfetamina. Uczęszczałem na terapie w MONARZE.Powiedziałam mu o moim problemie jak o wszystkiem-jestem osoba bardzo szczera.Podejrzewal mnie ,ze go oszukuje i okazało sie ze on tez zaczął to brać(jak mi powiedział chciał zobaczyć czy symptomy ktore u mnie rzekomo wskazują na to ze zazywam są prawdziwe i przetestowal środek na sobie żeby wiedzieć jak działa i co jak po nim sie wyglada)....do dzis mnie okłamuje. Z każdym razem jest mi ciężej i często zdarzało mi sie odpowiadać tym samym-ulegałam w bezsilności nałogowi.Nie rozmawia ze mną o tym,ani o żadnym problemie,wypiera sie,kiedy zadaje pytanie -przyznaje jedynie kiedy znajdę na to dowody. Mieszkamy razem ,ale mnie unika..nie potrafię podać liczby ile razy udowodniłam mu kłamstwo i co za tym idzie obiecywał zmianę(Ok 200razy).we wrześniu dałam mu wybór- terapia lub rozstanie. Powiedział ze sie podejmie,ale nie był tam ani razu,unika terapeuty i przekłada wizyty..
Moje pytania to jak nakłonić go do współpracy i zmotywować do leczenia , oraz jak sama sobie mam radzić z obsesja na punkcie oszustwa i kłamstwa (nie potrafię mu zaufać ) i głodami spowodowanymi bezsilnoscia.
Pozdrawiam i dziękuje ze mogłam sie tu otworzyć.