Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Synesthesi

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Synesthesi

  1. Dziękuję bardzo za poświęcony czas i podpowiedzi spróbuję się czegoś dowiedzieć na infolinii. Pozdrawiam ponownie
  2. W jaki sposób nakłonić je do rozmowy z lekarzem? Albo w ogóle do wpuszczenia lekarza do domu bez konieczności alarmowania policji? Z doświadczenia wiem, że tak będzie to wyglądać - afera, krzyki, że chcę z nich zrobić osoby chore psychicznie, wezwanie policji i w następnej kolejności agresja wobec lekarza (plus jakiś tydzień całodniowych dyskusji na temat tego, jaką to jestem złą, niewdzięczną osobą). Co w takim wypadku?
  3. Witam serdecznie, Jestem dwudziestoletnią kobietą mieszkającą z mamą i babcią. Odkąd pamiętam są one mocno niestabilne, słyszą głosy, cierpią na urojenia, uważają, że cały wszechświat skrzyknął się przeciwko nim, tworzą jakieś chore scenariusze, obwiniają mnie, uważają, że chcę je zabić, są agresywne wobec siebie, mnie i innych. Ciężko jest znaleźć słowa, które mogą opisać powagę sytuacji. Jako dziecko nie mogłam nawiązać relacji ze swoim ojcem, ponieważ mama powtarzała mi ciągle, że tata chce mnie skrzywdzić, wykorzystać. Nie mogę mieć ani partnera, ani partnerki, ani żadnych przyjaciół, nie mogę żyć po swojemu, bo zaraz wywołuje to atak furii i zachowania agresywne. Całe moje życie to niekończąca się przemoc psychiczna i okresowo fizyczna ze strony mamy i babci. Nie to jest jednak najgorsze. Życie w tej patologii wywołało u mnie nerwicę lękową, cierpię na przewlekły stres, mam sporo urazów psychicznych. Nie mogę już znieść ciągłych krzyków, wystarczy, że usłyszę głośniejszy dźwięk, który kojarzy mi się z podniesionym tonem, i zaczyna się u mnie odbierający dech atak paniki. Podjęcie jakiejkolwiek racjonalnej rozmowy z moimi współlokatorkami jest niemożliwe. Żyję jak w klatce. Nie mam żadnych znajomych, nie spotykam się z nikim, nie potrafię nawiązać relacji z kimkolwiek. Ale nie o mnie tutaj chodzi, ponieważ niedawno podjęłam terapię. Mama i babcia są nieleczonymi schizofreniczkami paranoidalnymi, nie zostały także oficjalnie zdiagnozowane (jedynie pośrednio), ponieważ nie jestem w stanie nakłonić ich do pójścia do psychiatry. Wielokrotnie zdarzało się, że zmuszona byłam wzywać policję w celu interwencji, kiedy mama była agresywna, policja jednak umywała ręce. Poradzono mi, abym następnym razem zadzwoniła po pogotowie ratunkowe, co też uczyniłam - dostałam jedynie naganę, że wzywam służby ratunkowe w nieuzasadnionym przypadku. Pomimo, że zarówno mama, jak i babcia, w trakcie interwencji wykazywały objawy silnej paranoi, policja oraz służby medyczne nie zwróciły na to żadnej uwagi. Napisałam więc prośbę do sądu o wszczęcie przymusowego leczenia, ponieważ nie widziałam już innej możliwości. Dostałam wiadomość, że w celu zdiagnozowania i nałożenia przymusu leczenia muszę dostarczyć diagnozę potwierdzającą chorobę mamy i babci. Paranoja, kpina, skandal, śmiech na sali, nie mam już innych słów. Ręce opadają. Jestem zniszczona psychicznie, mój system nerwowy nie daje już rady, mam napady paniki, myśli samobójcze, ale mimo to jakoś daję radę, bo wiem, że muszę walczyć. To jedyna rzecz, której nauczyła mnie rodzina. Zwracam się z gorącą prośbą o poradę, w jaki sposób zmusić osoby chore na schizofrenię paranoidalną (jedna z nich ma prawdopodobnie także kilka osobowości), NIEZDIAGNOZOWANE, agresywne do leczenia. Rozmowa nie wchodzi w grę. Muszę coś z tym zrobić, bo tak nie można żyć. Oczywiście mogłabym "je olać", zostawić oprawczynie i wyprowadzić się, jak zrobił to kiedyś mój tata, ale nie jestem w stanie zgodzić się na to, aby tak wspaniałe kobiety musiały żyć z trawiącą ich chorobą. Nie pozwoliłoby mi na to serce, które jeszcze mam. Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź Izabela
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.