Mam 21 lat i myślę o samobójstwie. Obejrzałem na yt wiele tedx'ów i relacji jak poradzić sobie z życiem, czytałem sporo artykułów, ale czuję, że we mnie nawarstwiło się zbyt wiele i jest już za późno. Nie umiem odezwać się gdy są więcej niż 3 osoby chyba, że je bardzo dobrze znam, a ale za to mogę patrzeć nieznajomym w oczy i unikam znajomych plus odpowiadam krótko jakbym się śpieszył, mimo, że po kilku minutach rozmowy czuję dziwną euforię. Nie umiem opowiadać historii i mam coraz większę problemy z pamięcią krótko i długotrwałą, oraz skupieniem, a kiedyś byłem świetnym uczniem. Pogarszanie pamięci i skupienia pojawiło się wraz z problemami z żołądkiem(odruchy jakby duszenie powietrzem, chęć beknięcia dziwnym dźwiękiem). Jakoś da się żyć z fizycznymi objawami, ale coraz bardziej czuję, że nie umiem rozmawiać i wszystko co mówię to głupoty, głupie frazesy, przytakiwanie, wypluwanie słów byleby coś powiedzieć, a książek czytałem sporo. Boję się, że kiedyś się obudzę i zapomnę wszystkie słowa. Na studiach i w pracy często dostrzegam trudności, a i najgorsze są huśtawki nastrojów. plus wieczne wahania w podejmowaniu decyzji. Nigdy nie miałem dziewczyny co mnie niesamowicie dołuje i pragnienie zrozumienia plus przytulenia niesamowicie mnie wciągnęły, a wydają się nierealne. Zwłaszcza jak tydzień temu na urodzinach brata byłem pijany i na spacerze z nieznajomą 3 h rozmawialiśmy o wszystkim i się przytulaliśmy (co bez alkoholu byłoby niemożliwe) coś we mnie pękło i coraz częściej czuję pustkę. Uzależniam się od słodyczy przez co jeszcze bardziej zaczynam się nienawidzić. Proszę o jakąś diagnozę, radę albo chociaż szczere stwierdzenie, że jest szansa na wyjście z tego