Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Borys

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Borys

  1. Mam 45 lat, jestem mężczyzną, tatą, rok po rozstaniu z kobietą ktorą wciąż kocham. Nie potrafię poradzić sobie z tym rozstaniem. Przeżyliśmy wspólnie 9 lat, byliśmy sobie bardzo bliscy, łączyło nas niemal wszystko - zainteresowania, marzenia, plany, seks, światopogląd.. Mamy razem 3 letnią córeczkę a moja partnerka ma jeszcze córkę z pierwszego małżeństwa - odeszła od męża gdy ich córka miała 3 latka.. Od pewnego momentu zaczęło się psuć. Obydwoje jesteśmy DDA ale u każdego z nas inaczej się to objawiało. Moja partnerka miała bardzo zmienne stany emocjonalne, których skutkiem bywały awantury, pretensje, krytykowanie mnie, obrażanie (w złości). Zarazem wymagała nieustannej uwagi i zainteresowania, przy równoczesnym nie komunikowaniu swoich potrzeb. Ja zacząłem uciekać w alkohol i pojawiły się u mnie zaburzenia tożsamości płciowej. Nasze życie stało się sinusoidą - piękne chwile i czas przeplatały się z kłótniami, awanturami i wzajemnymi pretensjami. Zwiedziliśmy razem pół Europy, Indie i Nepal, wyjeżdzaliśmy na narty i ogólnie lubiliśmy spędzać razem czas. Ale na codzień przestaliśmy się dogadywać. Próbowaliśmy coś z tym zrobić (terapia) ale chyba było już za późno. Rozstalismy się w lutym 2017 roku. Zamieszkaliśmy blisko siebie żeby łatwiej było organizowac czas z córką. Po rozstaniu nasze relacje były podobne jak w związku - raz się kłocilismy, innym razem miło rozmawialiśmy. Miesiąc po rozstaniu zorganizowała mi urodziny u siebie w mieszkaniu. Dwa miesiące po rozstaniu poszedłem z nią porozmawiać i powiedziałem że bardzo mi zależy na niej i na rodzinie. Odpowiedziała że nic do mnie nie czuje. A potem.. zaczęliśmy wyjeżdżać razem na weekendy (z małą) ale była bardzo zdystansowana do mnie. W lipcu zaproponowała mi wspólne wakacje. Pojechaliśmy i było cudownie. Była bliskość, seks, mówienie sobie "kochanie". Dzieci były szczęśliwe że jesteśmy razem wszyscy. Po wakacjach mieliśmy iść na wspolną terapię. Po powrocie z wakacji stwierdziła że to były tylko wakacje i że czas wrócić do codzienności. I że nie mam sobie niczego obiecywać. Parę dni później, będąc sam, poimprezowałem, wypiłem za dużo a ona akurat postanowiła mnie "sprawdzić". Wtedy stwierdziła że to już koniec. I że ona nie chce terapii. W kolejnych dniach nasze relacje uległy pogorszeniu. Zrobiła się bardzo niemiła, wręcz agresywna werbalnie. Równocześnie złożyła pozew do sądu o ograniczenie mi kontaktów z córką - dowiedziałem się o tym w listopadzie. Uzasadniła to tym że... zbyt mało zajmuję się córką (mieliśmy opiekę naprzemienną, przy czym od września mała mieszkała z mamą). W pozwie nie wspomniała ani o wakacjach, ani o opiece naprzemiennej - nazwała mnie agresywnym alkoholikiem i transseksualistą, stwierdziła też że od lutego nie interesuję się dzieckiem a cały ciężar zajmowania się mała spadł na nią. Napisała mi też (sms) że do wakacji mnie kochała ale po stwierdziła że już mnie nie kocha. Gdy otrzymałem wezwanie z sądu, zaproponowałem rozmowę nt jej oczekiwań w tym względzie bo wiem że nie chodziło jej o ograniczenie córce kontaktów z tatą. Rozmawialiśmy 2 godziny - z jej strony były pretensje o przeszłosć, wymówki że "rozpieprzyłem" życie jej i dzieciom. Ostatecznie jednak porozumieliśmy się w kwestii moich spotkań z córką - ja chciałem jak najczęściej więc staneło na 50/50 z tym że wieczorem miałem córkę odprowadzać do mamy. Trzy dni później, a dwa przed rozprawą, wycofała się z tych ustaleń. W sądzie przed rozprawą zrobiła mi awanturę że ja się nie chcę dogadać i że nie chciałem we wrześniu iść do mediatora. Fakt, nie chciałem, uważałem że nie ma sporu w kwestii dziecka - w tym względzie nie było miedzy nami nieporozumień - więc po co mediator? Na rozprawie sprawa została skierowana do mediacji ktore trwają nadal. Jednak niezależnie od mediacji dogadujemy się w kwestiach córki a jej mama nie utrudnia mi kontaktów - widuję małą 3 lub 4 dni w tygodniu. Wciąż jednak słyszę że trzeba to wszystko "uregulować". Wszystko to co się wydarzyło i dzieje bardzo źle na mnie wpływa. Mam hustawki nastroju, często jestem roztrzesiony, spadło mi ogromnie poczucie własnej wartości i pewność siebie. Straciłem sens życia bo wszystkie plany i marzenia legły w gruzach. Bardzo mocno odbiło się to także na mojej sytuacji materialnej. Tylko córka daje mi jakąkolwiek radość. Równocześnie bardzo tęsknię za moją byłą partnerką, brakuje mi jej, zależy mi aby nasza córka miała normalny dom i rodzinę. Stopniowo jednak przestaję się łudzić - moja była bardzo intensywnie szuka nowych znajomości z mężczyznami, ogłasza się na portalach randkowych. To oczywiście jej prawo ale mnie to wszystko jeszcze bardziej dobija... Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.