Skocz do zawartości

Kochanek stał się kimś więcej...


ania_

Polecane posty

Mam 30 lat, jestem mężatką od ponad 6 lat. Od 2019 leczę się z powodu depresji. Mobbing w miejscu pracy spowodował, że z powodu objawów somatycznych i lęku przed wyjściem z domu trafiłam rok temu na 5 tygodni do szpitala psychiatrycznego. Mam stwierdzone zaburzenia osobowości mieszane. Biorę leki na depresję. 

Być może nawet trochę wcześniej lub od początku mojej historii z depresją moje relacje z mężem pogarszały się. To ja byłam zawsze tą złą. Narzekałam, że nic nie robi, nie przykłada się do pracy ani nauki, nie ma ambicji ani realnych planów życiowych. Z czasem też coraz rzadziej dochodziło do seksu. Stał się on dla mnie totalnie niesatysfakcjonujący. Mój mąż bardzo mało zajmował się mną, dbał głównie o własną przyjemność. Nie chciał pieścić mnie oralnie twierdząc, że "ci*ka jest nieestetyczna". Nigdy nie usłyszałam, że ją lubi, że mu się podoba. Traktował pieszczenie tego miejsca mojego ciała jak przykry obowiązek i czasem godził się na jej oralne pieszczoty tuż kiedy się świezutko ogoliłam... Ogólnie słyszałam mało komplementów na temat mojego ciała. A jestem zgrabną, szczupłą, ładną kobietą... Gdy jeszcze miałam ochotę na seks i próbowałam jakoś zaciągnąć męża do sypialni słyszałam pytanie "Jakie masz dni?", co w domyśle oznaczało pytanie o dni płodne/niepłodne (mąż jest bardzo wierzący). Ochota na seks znikała momentalnie, bo najczęściej miałam płodne, a on w te dni powstrzymywał się i ciężko było go do tego przekonać. A później jeszcze to przeżywał... Z czasem potrzeba seksu zanikła we mnie totalnie. Nawet czułam niesmak na tę myśl. Nasz ostatni seks był prawie rok temu i był to seks na zasadzie "no dobra, już zrób to". 

W sierpniu po jednej z imprez ze znajomymi na działce przespałam się z kolega mojego męża. Romans ciągnęliśmy przez miesiąc kiedy to mój mąż nakrył nas na wspólnym nocowaniu na działce... Uwierzył, że po prostu spotkaliśmy się porozmawiać. Po tej akcji byłam na niego zdenerwowana, czułam się tak, jakby wtrącał się w moje życie. Kochanek stwierdził po rozmowie z mężem, że ucinamy tę relację w tej formie... Byłam załamana. Czas kiedy mieliśmy romans uskrzydlał mnie. Miałam motywację do działania, radość z codziennych zajęć. Kochanek traktował mnie jak ósmy cud świata. Poczułam się znów piękna. W każdym fragmencie mojego ciała. 

Ciężko przeszłam to rozstanie. Wiedziałam, że znów wrócę do marazmu. Poczułam jednak odwagę do tego, żeby powiedzieć mężowi, że nie widzę już naszego związku, że chce rozwodu. Wcześniej myślałam sobie na zasadzie "Już trudno, całe życie będę sobie taką nieszczęśliwa". Brałam pod uwagę to, że mój mąż nie uznaje rozwodu. Po jednej z kłótni zdjęłam pierścionki i już od ponad 9 miesięcy ich nie noszę. 

Dwa miesiące temu odezwał się do mnie inny mężczyzna. Zaczęliśmy się poznawać. W końcu przyznałam mu się po dwóch tygodniach pisania, na pierwszym spotkaniu, że jestem mężatką. Zobaczyłam ten zawód w jego oczach i zaczęłam go przepraszać... Powiedziałam, jak wygląda moja sytuacja i postanowiliśmy dalej jakoś utrzymywać kontakt. Poznaliśmy się i polubiliśmy na tyle, że chcielismy pokazać sobie nawzajem nasze życia, wprowadzić się w grupy naszych znajomych. Ja zaczęłam przeć w kierunku romansu. Powiedziałam mu, że może ze mną tyle, na ile będzie umiał spojrzeć mojemu mężowi w twarz. Spotkaliśmy się następnym razem u niego i przeżyłam wspaniały seks, wspaniały wieczór i w ogóle miły następny dzień spędzony razem. Powiedzieliśmy sobie, że to tylko seks, choć rozstając się patrzyliśmy sobie z bólem w oczy. Zaczęłam przyjeżdżać do niego w każdej wolnej chwili. Spędzaliśmy ze sobą miło czas. W pewnym momencie zaczęliśmy myśleć o czymś więcej. Ja miałam coraz bardziej wywalone na to, co powie mąż i o jednym nocowaniu powiadomiłam go mówiąc mu, że zostaję na noc u kolegi. Rozpętało się piekło. Powiedział o tym swoim rodzicom i mojemu bratu. Kilka dni później pojechał w delegację. Cały ten czas spędziłam u kochanka. Poznałam jego znajomych, traktował mnie jak dziewczynę i chętnie opowiadał im o mnie. Wróciłam do domu późno mówiąc mu, że byłam z nim. Następnego dnia mój mąż zadzwonił do niego. Po tej rozmowie mój kochanek stwierdził, że nie możemy tego ciągnąć dopóki nie rozpocznę procedury rozwodu. 

Wiem, że uzyskanie rozwodu nie będzie łatwe, bo mój mąż chce walczyć o nas. Plus obie rodziny będą to przeżywać bardzo. Boję się, że podejmuję tę decyzję, aby być z facetem, którego znam dwa miesiące... A jeżeli to się rozpadnie? Chociaż to codzienne życie, którego do tej pory z nim zaznałam bardzo mi się podobało. On imponuje mi pod wieloma względami. Ma ambicje i taką werwę do życia (nie to, co mój kanapowy mąż). Wspólne rozmowy są zawsze długie i pasjonujące... 

Zdaję sobie sprawę, że nie na remedium na wszystko. Jestem też świadoma tego, że aktualnie kierują mną emocje. Potrzebuję kogoś kto spojrzałby trzeźwo na całą tę sytuację i ocenił co się u mnie odwaga

Starałam się jak najdokładniej opisać całą moją sytuację, lecz w razie pytań zapraszam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze primo w Waszym małżeństwie już od dłuższego czasu wdarła sie rutyna i żadne z Was nic z tym nie zrobiło. Żadnych rozmów, żadnego wsparcia, żadnych zmian by udoskonalić związek, żadnej zewnętrznej pomocy a kto wie czy nie wniosłaby ona czegoś z czego oboje byście czerpali i poznawali sie na nowo. Po drugie primo dopuscilasc sie zdrady i to z dwoma kochankami i w krótkim odstępie czasowym. Po trzecie primo każda zdrada wyszła na jaw. Czwarte primo przez najbliższych mozesz  lub jestes traktowana jak „czarna owca” i „gorsze zło”. Piąte primo zdejmując obrączkę jako kobieta automatycznie zwolnilas swojego męża z obowiązku bycia nim a nie odwrotnie. Szóste primo kochanek już postawił warunek odnoście zawieszenia spotkań/ kontynuacji romansu dopóki procedura rozwodowa sie nie rozpocznie. Siódme primo jeśli dojdzie do rozwodu a mąż wyrazi na to zgodę to będzie dążył do przypisania tylko i wyłącznie winy Tobie. Ósme primo istnieje ryzyko, ze najbliżsi sie od Ciebie odsuną (jeśli już tego nie zrobili) i zostaniesz zupełnie sama. Dziewiąte primo nie masz gwarancji, ze kochanek nim nadal pozostanie i będzie dążył do wspolnej przyszłości. Dziesiąte primo nie zapominaj, ze leczysz sie na depresje, przyjmujesz leki i oby ten cały marazm Cię nie pochłonął. Na prawdę nie widzisz i nie widziałaś żadnej szansy, nie podjelas, nie zachęciłaś męża do jakiejkolwiek próby by budować do końca to co wcześniej wspólnie z mężem zbudowaliście tym bardziej ze wiekszosc lat żyliscie w wierze o której wspominałaś? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam stany kiedy w ogóle nie wychodziłam z łóżka, nie robiłam nic, zaniedbałam obowiązki domowe i służbowe. Gdy zaczęłam wychodzić z tego podjęłam się pracy w innym mieście. Wiązało się to z wyjazdami kilka razy w tygodniu bądź na kilka dni do innego miasta. Czasem wstawałam o 3:00 i jechałam na dworzec, aby czekać tam w nocy na pociąg. Mój mąż nie chciał mnie podwozić, czasem w ogóle nie interesował się gdzie śpię, z kim jestem, zero kontaktu. Gdy on gdzieś wyjeżdża jest w sumie podobnie. Nie mamy potrzeby kontaktowania się ze sobą. 

Od kiedy wyszedł aktualny romans on chce wszystko odbudowywać i mówi, że mnie kocha itp. Ja nie widzę już tego. Nie umiem wyobrazić sobie z nim przyszłości, nie widzę wspólnego spędzania czasu, prowadzenia domu, wychowywania dzieci itp... Ze względu na te łóżkowe sprawy czuję do niego ogromną niechęć, wydaje mi się, że jestem nieatrakcyjna dla niego przez to co mówił o moim ciele. Nasz seks ogólnie nigdy nie był jakiś pasjonujący, raczej delikatny. Podczas gdy teraz dopiero poczułam się spełniona w tej sferze. 

Bardzo mi się życie skomplikowało i wiem, że muszę teraz podjąć jakąś decyzję. Stres, który się nakłada, powoduje, że moje zdrowie znów zaczyna podupadac. 

Tak, zdradziłam. W obu przypadkach dodało mi to skrzydeł i nie żałuję tego. Męczy mnie jedynie, że z aktualnym kochankiem tak się zbliżyliśmy i czujemy się tak dobrze ze sobą. Gdy spotykamy się czasem zasypiamy bez seksu. Wystarczy nam nasza bliskość. Jednak ciągle jest z tyłu głowy myśl, że ja muszę wrócić do domu, w którym jest mąż... 

Straciłam dwie przyjaciółki, gdy powiedziałam im o pierwszej zdradzie. Jedna znajomość szczególnie boli, bo była to przyjaciółka z dzieciństwa. W rodzinie męża faktycznie jestem teraz coraz gorzej odbierana przez jego siostry i rodziców. Opowiada też o naszych problemach swoim znajomym, co też sprawia, że czuje się niekomfortowo idąc tam w odwiedziny. Mąż powiedział mi, że o wszystkim co robię opowie też moim rodzicom. 

Z czym może wiązać się całkowita moja wina? Co w przypadku kiedy ja wniosę o rozwód? Mówiłam o tym mężowi to powiedział, że on do tego ręki nie przyłoży i mam sama składać dokumenty jeżeli chce.... 

Z kochankiem jesteśmy bardzo szczerzy wobec siebie. Jasno mówimy o tym, co mamy w głowach, co nas boli w tej sytuacji. Wiem, że on chciałby mnie obok, sugerował nawet, abym się do niego wprowadziła. Po rozmowie z moim mężem jakby trochę się przestraszył, bo zauważył, że jemu zależy. Niby. Bo moim zdaniem jemu zależy jedynie, aby nie było rozwodu ze względów religijnych. Nie chce też sprawiać przykrości rodzicom i siostrom.... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm zatem wzajemna wegetacja i jak sublokatorzy w jednym domu/mieszkaniu, wspólne nazwisko, wspólne rozliczenie podatkowe,  wiele innych spraw, a najgorsze, ze przykładne małżeństwo dla całej  rodziny inie tylko  … ( kamuflaż to najgorsze co możecie oboje udawać). Mężowi byc może grunt się osuwa bo przecież ma już swój wiek i trudniej byłoby wg niego zacząć od nowa, tym bardziej, ze stara się żyć zgodnie z wiarą, ale ja jestem innego zdania. Wiara to wiara a poza tym istnieje szansa na rozwód kościelny. Nie układa się Wam pożycie, męczycie się, dołujcie zamiast wspierać to nic innego jak rozejść się w zgodzie (choć to będzie trudne i nie do przełknięcia przez któreś z Was). Każde pójdzie swoją drogą, zostaną tylko i aż wspomnienia. Pozostaje kwestia dzieci bo to te istoty zawsze dostają po głowie i w głowę. My dorosli nie wiemy co one czuja dopóki nie spotkamy się z psychologiem. Zrobiłaś krok by zdradzić męża, po zdradzie patrzysz nadal na męża, mimo ze nic nie czujesz, wiec nie bój się podjąć decyzji o zmianie. A rodzina, znajomi, sąsiedzi … cóż, zadaj sobie pytanie Żyjesz z nimi na co dzień, boisz się osądu (choć ten jest nieunikniony)  będzie Ci to doskwierać i ciężko z taką myślą dalej żyć? Domniemam, ze nie, a zatem odpowiedz już znasz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bardzo odważny dla mnie krok. Wiele osób się ode mnie odsunie... Wiem, że będę 'winną' tego rozstania. Mój mąż jako największy argument przeciw rozwodowi podaje wiarę oraz fakt, że "miłość to decyzja i zobowiązanie, a nie tylko uczucie".

Nie mamy dzieci ani wielkich majątków, więc sprawa nie powinna być trudna. Jednak boję się co oznacza rozwód z mojej winy? Co jeżeli mój mąż nie podpisze dokumentów twierdząc, że on nie zgadza się na rozwód? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie macie dzieci i to jest dobra wiadomość. Jeśli zależy Tobie na szybkim rozstaniu bo przystajesz przy decyzji, ze Wasze pożycie ustało i nie ma szansy na poprawę to sama doskonale wiesz co powinnaś zrobić. Jeśli dążyć bedziesz do rozwodu to zacznij/cię od separacji, która wiąże się m.in. z wyprowadzką jednego z Was dwojga, bo nie sądzę byście wspólnie przebywali w tym samym miejscu (choć jest to możliwe i praktykowane przez pary małżeńskie). Dla męża to niekomfortowa i kłopotliwa sytuacji, gdy obok jest żona, która spotyka się z kimś innym. Nawet jeśli rozwód będzie z Twojej winy bo w znacznym stopniu na to wskazuje, to uważasz, ze taki dokument do czego w przyszłości będzie Ci potrzebny? Wstępując w nowy związek małżeński nikt nie pyta o powód rozpadu wcześniejszego małżeństwa. A ktos z kimś się zwiążesz w przyszłości pozna Twoją historie lub już ją zna. Mając obawy, ze mąż nie wyrazi zgody na rozstanie i rozwód - musisz byc świadoma, ze jest takie ryzyko. Nadal przecież będziecie małżeństwem, tylko na papierze, zapewne żyjący w innych miejscach jednocześnie prowadzący odrębne gospodarstwa domowe. Decyzję musisz sama podjąć i położyć na szale całe swoje dotychczasowe życie. Czy będzie łatwo przez to przejść tego nie wiem bo to Twoje małżeństwo, Wasze sprawy, problemy,  braki, zdrady i etc. Nikt za Ciebie tej decyzji jej nie podejmie chyba, ze uprzedzi Cię w tym działaniu mąż. Zanim cokolwiek postanowisz pomyśl czy warto wywrócić zycie o 360 stopni i zaczynać od początku, czy gdyby wybaczył zdrady byłaby szansa na normalne życie lub na jeszcze lepsze, które moglibyście wspólnie stworzyć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba nawet nie chcę jego przebaczenia i odbudowywania tego. Nie patrzę na to jak na zaczynanie od początku, lecz jak na nowy rozdział raczej. 

Mętlik w głowie jest ogromny. Mam na głowie aktualnie wiele terminów, które mnie gonią. Powinnam skupić się na pracy, a moje myśli krążą totalnie gdzie indziej. Moje ciało się buntuje. Boję się co będzie gdy zburzymy całą tę fasadę 'szczęśliwego małżeństwa'. 

Mój kochanek właśnie stracił bardzo bliską osobę. Wszystko się tak komplikuje i jest to bardzo trudny czas na podejmowanie tak drastycznych decyzji. Ja powinnam go wspierać, nie mogę się załamywać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się naiwna w całym tym moim romanso-zwiazku. W środę nocowałam u kochanka, mój mąż wiedział gdzie jestem. Powiedział tylko, żebym nie robiła głupot... On ciągle wierzy, że z nim nie sypiam... 

Mój kochanek równolegle ze mną poznał inną dziewczynę i wiem, że w tę noc był u niej. Rozmawiałam z nim dziś o tym. Powiedział, że nie może opierać się na tym, że ze mną można cokolwiek budować, a on już ma swoje lata i nie może czekać na mnie. Gdy jesteśmy razem wszystko jest dobrze, ja czuję się u niego świetnie i nie rozumiem po co w takim razie przedstawia mnie swojej rodzinie i znajomym... Możemy rozmawiać godzinami na telefonie, niby wszystko jest ok. Więc nie rozumiem po co mu to. Mówiłam mu, że bardzo mnie to boli, a on mi na to, że jego boli, że nie może oficjalnie być ze mną. 

Nie pisałam o tym wcześniej, bo bardzo sama nie chcę w to wierzyć, że tak jest jak jest. I nie chciałam wyjść na naiwną, lecz najprawdopodobniej tak jest... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karma wraca. Nie będziesz ani z jednym ani z drugim, bo oni już nie mają do Ciebie szacunku. Bez zaufania i szacunku nie będzie trwałej relacji, zostajesz tylko jako materac i tylko gdy będą Cię chcieli bo nię będą akurat mieć alternatywy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestań byc naiwną (wybacz, ale tak jest) i przestań wierzyć w to, ze z kochanem zbudujesz piękną przyszłość. Na wieść o tym, ze zapoznał a tym bardziej spędził noc z inną kobietą a e dodatku zakomunikował, ze z Tobą fundament może stać się kruchy by budować przyszłość powinna zapalić Ci się pomarańczowe swiatlo. Stracisz męża, kochanek nigdy nie zaufa a wręcz bać się będzie ryzyka, ze pewnego dnia postąpisz w podobny sposób z nim jak z obecnym mężem. W Tobie obudziło się ciało i wzmożone pozadanie. To ze nadajecie na tych samych falach będzie krótkotrwałe. Seks odejdzie na półkę i kto wie czy w identyczny sposób nie będzie nadawał się do odkurzenia jak teraz z mężem. To co jest piekne na początku całkowicie inne staje się póżniej. Nie wierz w bajki, ze będzie kolorowo i idealnie.  Bo nie będzie. Nad związkiem trzeba pracować, trzeba pielęgnować. Zawsze twierdze, ze do tanga trzeba dwojga a seks to nie wszystko. Nie widzisz się u boku męża, zakończ to małżeństwo bo po co się męczyć i męczyć tego biednego człowieka. Wg Ciebie nie czujesz do męża nic drażni Ciebie jego zachowanie, do tego dochodzą byc może konflikty słowne i oboje się wyniszczacie. Nie traktuj kochanka jak wariantu B tylko pomysl czy nie warto jest zacząć od nowa - samej, jeśli mąż nie jest tym kogo chciałabyś w nim widzieć. Jak każdy tutaj życzę Ci szczęścia i pozytywnego rozwiązania, ale zacznij trzeźwo myśleć. Kochanek już zaczyna wywoływać presję na Tobie, w takim tempie nie dotrzymasz mu kroku a on zamiast mocno trzymać Ciebie za reke po prostu ją puści. Mąż wystawi walizki, rodzina nie zrozumie, bliscy znajomi zaczną nie mieć dla Ciebie czasu… 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo duzo malzenstw i niezalegalizowanych zwiazkow po pewnym czasie traci ochote na wspolny sex (sam to kiedys tez przechodzilem pierwsze 2lata bylo naprawde super, a po 2 latach bralismy oddzielne lozka na wakacje w hotelu, obecnie jestesmy super przyjaciolmi i juz tak zostanie, slubu i rozwodu nie bylo, dzieci tez nie bylo)

w polsce nie ma takich opcji zeby zona lub maz mial kochanka i zeby to robili wszyscy razem, natomiast na zachodzie to staje sie norma

obecnie widze duzo ogloszen od par ktore poszukuja 3ciej osoby do sexu, M lub F lub tez innej pary i sie wymieniaja,

rozumiem osoby starsze ale widze tez pary majace 20pare lat co mnie bardzo szokuje,

sa tez ogloszenia w j.ang od par pochodzacych z polski a mieszkajacych zagranica....jak widac polacy czuja sie bardziej otwarci zagranica, w polsce raczej taka para by takiego ogloszenia nie dala ze wstydu przed sasiadami i rodzina

 

jak widac po tym wpisie, ludzie w polsce maja spore problemy kiedy sa malzenstwem i stracili ochote na sex....

bycie razem to cos wiecej niz sex.... ludzie na zachodzie ludzie doszli do wniosku ze lepiej pozwolic zeby ktos zaspokoil zone czy meza ich potrzeby fizjologiczne, poniewaz zycie rodziny wspolny majatek dzieci....znajomi, jest o wiele wazniejsze niz sex... wiec nie ma sensu sie rozstawac z powodu braku sexu

w polsce jest to nie do pomyslenia.... przynajmniej teraz

to dotyczy malzenstw ktore maja stabilne fajne zycie, dzieci, znaja i szanuja swoje charaktery.... i sa bardzo tolerancyjni i pozwalaja zaspokajac fantazje sexualne partnera

natomiast jezeli takie malzenstwo jest niezgodne, ma nieciekawe zycie... to rozwod jest najlepszy

 

jezeli kochanek lubi duzo kobiet to zapewne nie jest dobrym kandydatem na nowego meza/partnera... bo po jakims czasie bedzie szukal nowej kobiety zeby zaspokoic tylko swoje potrzeby fizjologiczne....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniszcza mnie cała ta sytuacja... Budzę się w nocy i płaczę... Jak teraz. 

Rozumem widzę, że moja sytuacja nie ma sensu. W sensie, że żaden z tych związków nie ma sensu. Przy mojej wrażliwej naturze tylko cierpię. Cały weekend spędziłam sama. Odcięłam się od wszystkich. Samotność mnie dobijała. Nikomu nie mogę powiedzieć co czuję. Sama dokładnie nie wiem co czuję... Czy to strach przed byciem samą, czy ból przez to, że nie mam oparcia w nikim, czy może poczucie, że nie potrafię zbudować niczego stałego. Mam wrażenie, że już nigdy nikomu nie zaufam, że gdy ktoś pozna moją historię nie będzie chciał być z taką zwichrowaną osobą. 

Wiem, że seks to nie wszystko. W moim małżeństwie jednak nie ma już tej nici porozumienia co kiedyś, zainteresowania i troski o drugą osobę. Nie widzę możliwości, aby to mogło się zmienić. Jestem rozbita. Boję się samotności. Mimo leków, które biorę czuję pustkę i bezsens życia. 

Czy to, że mój kochanek jeszcze kogoś na to karma? Nie czuję tego. W małżeństwie nie czułam się szczęśliwa i spełniona. Myślę, że to normalne, że chciałam poczuć się pożądana i ważna dla kogoś. Czuję raczej winę mojego męża, dla którego przestałam być ważna. Długie siedzenie w pracy, brak zainteresowania z jego strony. Był czas kiedy prosiłam, abyśmy poszli razem spać, kiedy prosiłam o przytulenie. Nie dostawałam tego. 

Zdałam sobie sprawę, że nie szukam tylko seksu. Szukam zrozumienia i opieki ze strony drugiej osoby. Szukam kogoś dla kogoś mogę być oparciem, o kogo mogę się troszczyć. Lubię czuć się potrzebna komuś, jestem w stanie wiele poświęcić, aby druga osoba miała lepiej w codziennym życiu. Ale czy potrafię to jeszcze zbudować? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Aniu, a mnie się zdaje, ze ta cała sytuacja Ciebie wręcz przerosła i w ostatnich dniach poczułaś ogromny zawód. Mąż jak mąż bo z tego co zrozumiałam nie układało Wam się od dłuższego czasu. Szukałaś wsparcia, ciepła, zrozumienia, poczułaś bodźce na lepsze życie, widziałaś iskrę nadzieji przy kochanku, a ten zawodzi na „każdej” linii. Pytania kłębią się w głowie, emocje robią swoje i jesteś w martwym punkcie w dodatku na rozdrożu. Ten stan minie, wymaga to czasu a przede wszystkim Twojej siły by stanąć na nogi, sama bądź z kimś. Życie pisze nam scenariusz, my jesteśmy jego głównymi bohaterami i nikt za nas tych ról nie odegra. Co mogę Tobie na teraz polecić, to jeśli nie czytałaś artykułu na tutejszym blogu to odszukaj go pod nazwą „Wymagania kobiet w w związku, czego pragną kobiety” 3 listopad 2017 i spróbuj przeanalizować ten przekaz. Fakt, jest adresowany bardziej do mężczyzn, ale kobiecie on wiele tez wyjaśni. Zdystansuj się, ogranicz znajomość do minimum, mimo ze dla Ciebie nie będzie to łatwe, zacznij szukać innych zajęć, które wypełnią pustkę i ukoją ból, skorzystaj z urlopu, wybierz się gdzieś sama nawet na kilka dni, odwiedź rodziców lub inną bliższą rodzinę spędzając u nich ten czas. Jeśli jest Tobie potrzebna rozmowa z kimś zaufanym to poproś o pomoc, zrzuć ciężar, wypłacz się a później wprowadzaj stopniowo zmiany. Te zmiany powinnaś sama dla siebie określić. Nie pomijaj w tym męża bo on tez powinien poznac Twoje decyzje. Od czegoś musisz zacząć a to jest właściwy moment. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moze to czas zeby skupic sie calkowicie na sobie, na swoim zdrowiu, swoim umiejetnosciach, przyjzec sie wlasnym zlym nawykom myslowym, zaczac zdrowo jesc, cwiczyc, zaczac uczys sie jezykow obcych, wybrac sobie nowa dziedzine i doskonalic swoje umiejtenosci, zmienic prace, moze wyjechac do innego miasta lub kraju, poczuc sie dobrze z sama soba, stac sie niezaleznym finansowo.... podrozowac i z tej pozycji szukac nowego partnera.... kiedy czujesz sie dobrze sama ze soba....

nie trzeba tyrac od rana do wieczora zeby zarobic troche grosza i szukac kogos zeby ciagle pocieszal??

 

obecenie mozesz z domu pracowac i zarobic 500-1000$ na tydzien,.... przez komputer/iphone/ipad .... np currency trading(to co ja obecnie robie od 3 lat)...lub social media contect creator..... 

faceta mozesz tez znalesc latwo przez dating website... z polski luz zagranicy....1000 ofert na dzien... jedynie czas na wybranie wlasciwych...i spotkania

 

warunek jeden sama musisz czuc sie dobrze w swoim zyciu....byc szczesliwa sama ze soba.... i wtedy szukac partnera

Edytowano przez Marc
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podjęłam z mężem decyzję o rozwodzie. Jesteśmy na etapie dzielenia majątku, on szuka mieszkania. Gdy powiedziałam o tym kochankowi od razu zaprosił mnie, abym z nim zamieszkała i powiedział, że zerwie tamtą znajomość. Powiedziałam mu, że nie wiem czy potrafię mu zaufać, czy my jeszcze bardziej nie będziemy się ranić niż wspierać. Rzuciłam, że gdybyśmy mieli stworzyć związek to zaczynamy od terapii dla par. Powiedział, że w porządku. To było w czwartek, od tego czasu mało się odzywaliśmy, ale on jest teraz wciąż przybity śmiercią przyjaciela i widzę, że trochę odcina się od kontaktów z ludźmi tak ogólnie. Z drugiej strony boję się pytać co robi, bo nie mogę przestać myśleć, że może akurat jest z inną.... 

I tak spędzam bezsenne noce oglądając seriale starając się nie myśleć. A w ciągu dnia migrena, wymioty i nie jestem w stanie nic zrobić. Dziś gdy przechodziłam w biustonoszu po mieszkaniu mój mąż zobaczył mnie i przeraził się, że jestem wręcz wychudzona. Faktycznie, mocno schudłam w ciągu ostatniego miesiąca-dwóch... Cały ten stres mocno odbija mi się na zdrowiu.

Samo myślenie o zmianach jest teraz dla mnie trudne. Przez moje problemy zawalilam bardzo dużo rzeczy w pracy... Mam ogrom roboty, terminy gonią. To wszystko przytłacza mnie coraz bardziej. 

Boję się teraz gdzieś wyjeżdżać, bo mój stan zdrowia jest bardzo kiepski. Zrobię to, co trzeba w pracy, zobaczę jaki będzie mój stan posiadania po rozwodzie i myślę, że to będzie dobry czas na zmiany, wyjazdy etc...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze lepiej poszukac gdzies dobrego terapeuty gdzies blisko....

Nie wiem jak jest teraz w polsce, a tu gdzie jestem ludzie wykupuja ubezpieczenia od utraty pracy, dosc czesto maja mental issue, ida to lekarza 

lekarz wypisuje im wolne z pracy, ubezpieczalnia placi im £££ a oni maja rok na wyleczenie swoich problemow psychicznych... w tym czasie nie pracuja

moze powinnas isc do lekarza zeby dal ci zwolnienie z pracy...

umowic sie na wizyty z terapeuta,

przestac ogladac tv.... zaczac czytac ksiazki do rozwoju osobistego, uczyc sie jezyka obcego

moze wyjechac do swojej mamy na troche,

zaczac sie dobrze odzywiac i spac min 8h dziennie.... zapisac sie na silownie, cwiczyc jezdzic rowerem

wszystkie ograniczenia sa w nas samych, trzeba umiec je pokonac, wtedy swiat staje sie wspanialy i jest jak wielki katalog, wybierasz co chcesz....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłaś duży krok zdobywając się rozmowy z mężem co dalej z Waszym małżeństwem i jaką decyzję oboje podjęliście. To, co ktoś z Nas tutaj napisze ma tylko Tobie posłużyć pewnym wewnętrznym przemyśleniom. Nie mozesz zapominać o tym, ze kazdy człowiek wyraza w inny sposób swoje emocje i podejmuje inne sposoby działania. Lekko nie masz, gdyz praktycznie sama zmagasz się z tym co od dłuższego czasu doświadczasz w życiu. Praca, ona w pewnym sensie mogłaby zadziałać jak terapia, ale z umiarem bo absolutnie nie może Tobą zawładnąć. Godziny w pracy wypełniają pustkę i odpychają tematy, które Cię dręczą pod warunkiem, ze nie tracisz na nią powyżej 8 godzin i mozesz skupić sie na zagadnieniach a tym bardziej zaległościach.  Współpracownicy mogą od niej odrywać bo jeśli żyjesz z nimi blisko, będą pytać o Twój stan i samopoczucie a Ty staniesz sie nazbyt wylewna i bedziesz kręcić sie wokół tych tematów. Telefon komórkowy wyłącz/ wycisz tak by na niego nie zerkać czy przychodzą wiadomosci bo one rozpraszają, pomóc może natomiast ulubiona muzyka, ale nie ta z radia z wiadomościami, ale bardziej instrumentalna (pytanie czy mozesz to włączyć w miejscu pracy lub użyć słuchawek by odciac sie od reszty którzy siedzą niedaleko Twojego stanowiska pracy). Ponadto w domu zamiast seriali lub filmów „wyciskaczy łez” oddac się relaksacji. Polecam kanał „Ubuntu” Klaudii Pingot. To działa, lecz trzeba tego spróbować i zacząć inaczej myśleć. Nie myśleć schematycznie i nie pogrążać się bardziej w rozterkach. Wolny czas i w ładna pogodę wybrać się do parku lub lasu, który polecam z całego serca. Pobiegać, poleżeć lub posiedzieć na trawie. To miłe uczucie pobyc z naturą. Jeśli lubisz naukę poświęć jej wolny czas tak jak sugeruje Marc. Wprowadź cos nowego i zmień dietę na taką, która doda energii i witalności. Możliwości jest wiele tylko checi i siły na wprowadzenie zmian potrzebujesz. I żadna z tych o których pisze nie wymaga nakładów finansowych. Odśwież stare znajomosci, poszukaj grup o nazwie np. przyjaciele na dobre i złe. Znajdziesz takowe na pewno. Na wyjazd będzie jeszcze czas. Pamiętaj ze stres to najgorszy zabójca. Od niego zaczynaja się inne dolegliwości i choroby. Co do partnera to daj mu tez czas, stracił w końcu bliską mu osobę. Mozesz go wspierać, ale on powinien to tez i dla Ciebie robić. Niekiedy „czas zawieszony” to tez terapia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie odpowiedzi i rady. Moja praca jest iście badawcza i jest to praca w terenie. Dużo chodzę po lasach i robię inwentaryzacje co tam rośnie itp. Spędzam więc dużo czasie na łonie natury. Najgorzej jest jednak wyjść z domu. Jestem po poważnej kontuzji (złamane udo i rzepka) i wciąż jeszcze nie mogę dużo chodzić przez ból. Jeżdżę jednak na motocyklu, co daje mi radość i pomaga mi się zrelaksować. 

Praca wymaga ode mnie ciągłej nauki. Kiedyś mając trudniejszy czas w życiu faktycznie nauka języka rosyjskiego od podstaw sprawiła, że czułam satysfakcję z tego. Może faktycznie pora wrócić do tej nauki... 

Muszę powiedzieć, że dziś mąż do mnie zadzwonił kiedy teraz sobie pracuje i jakoś tak jest spokojniej między nami, kiedy wszystko z siebie zrzuciliśmy. Chyba oboje wiemy, że to dobra decyzja, bo tylko się męczyliśmy. 

Latwo jest to umysłem ogarnąć, że trzeba spac 8h, zdrowo jeść, czytać itd... Jednak kiedy jestem w domu czasem mam takie ataki histerii, że zanoszę się z płaczu, nie mogę w ogóle zebrać myśli. To co zjem później zwracam. Sen nie jest ukojeniem, nawet mimo dołączenia hydroksyzyny na noc. Nie chce wracać do beznodiazepin, chociaż pamiętam jakie błogie poczucie 'wyjebki' na wszystko one powodowały... Dobrze jem i śpię kiedy jestem u partnera. Jednak kiedy muszę wracać cały cyrk ze zdrowiem zaczyna się od nowa. 

Kilka dni temu zwierzyłam się z problemów koleżance z pracy. Spotkałam się z mega wsparciem. Nie mamy super przyjacielskiej relacji, żeby się ze wszystkiego sobie zwierzać, ale jest bardzo troskliwą osoba. Gdy byłam w szpitalu psychiatrycznym odwiedzała mnie, a kiedy chorowałam na COVID przynosiła obiady pod drzwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro juz bylas kiedys leczona w szpitalu.... 

rozsadek podpowiada ze potrzebny jest kontakt z lekarzem ktory oceni twoj obecny stan i przepisze leki tak zeby twoj mozg sie zabalansowal i uspokoil sie.... dzieki temu bedziesz mogla podejmowac decyzje i isc do przodu

twoj mozg bardzo sie buntuje i nie moze sam sie zbalansowac(nieodpowiednia ilosc substancji chemicznych w mozgu)dlatego sa takie napady histerii..... 

to jest niestety choroba cywilizacyjna krajow zachodnich, ludziom wysiada psychika i uklad nerwowy

powinnas poprosic o pomoc specjalistow po to oni sa zeby pomogli

powodzenia...

Edytowano przez Marc
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko spokojne podejście pomoże Tobie w osiągnięciu celu i wyczekiwanej stabilizacji. Czas odgrywa ważną rolę tym bardziej w odczuwanych dolegliwościach, złym samopoczuciu, czy w chorobie. Żyj i korzystaj z życia, ciesz się małymi wydarzeniami, chwilami i przedmiotami. Samotność nie powinna Ci nigdy doskwierać. Zawsze znajdą się obok Ciebie życzliwi ludzie ze znanego Tobie otoczenia, niekiedy „ktoś” nowo poznany jak i nawet tacy jak „my” tutaj ;) Powodzenia ! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasze odpowiedzi bardzo mi pomogły. Już samo "wyrzucenie" z siebie całej tej sytuacji dużo mi dało. Cieszę się, że mam tę koleżankę i że nie potępiła mnie. Sama też pokazała mi kilka sytuacji, w których nie mogła zrozumieć zachowania mojego męża. W ogóle spokojniej mi jak już wiem, że będzie rozwód. Coś jakby spadło, a z mężem rozmawiamy spokojniej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle było dni, do utraty sił
Do utraty tchu, tyle było chwil
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz
Że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil
Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł
Choć majątek prysł, on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy, właśnie, że
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?
Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję?
Odpowiedzi szukaj, czasu jest nie wiele
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy

 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?
    • 0 komentarzy
      Feministki głoszą hasło "przemoc ma płeć" (w domyśle - męską). Tymczasem chociażby raport "Diagnoza przemocy wobec dzieci 2023" wskazuje, że: "Sprawcami przemocy psychicznej i fizycznej wobec dzieci ze strony bliskich dorosłych najczęściej byli rodzice - ojcowie (odpowiednio, 39% i 35%) i matki (odpowiednio 43% i 31%)." Niechętnie pokazuje się tego typu dane, ale warto je znać mimo że uporczywie marginalizuje się takie informacje, co stanowi element kultury anulowania (cancel culture, cenzura tego co nie przystaje do ideologii).
      Zachowujmy trzeźwy osąd i wielką czujność, empatię, kiedy widzimy przekazy niewiarygodnie tendencyjne, jednostronne, a przy tym ewidentnie używane do celów politycznych, propagandowych czy nastawione na promocję różnych fundacji pozyskujących środki z budżetów publicznych oraz innych źródeł (w grę często wchodzą bardzo duże kwoty). W takich wypadkach istnieje bowiem ogromne ryzyko, że zostaniemy zmanipulowani lub okłamani. 



  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.