Jump to content

Recommended Posts

Posted

Witam serdecznie wszystkich.

Przychodzę tutaj na forum, ponieważ próbuję poradzić sobie z żalem i żałobą, jaka ogarnia mnie po rozstaniu z narzeczonym. Na wstępie wspomnę tylko, że mam 26 lat, a mój niedoszły mąż 28 (rocznikowo jest ode mnie rok starszy). Byliśmy ze sobą dość krótko, ale związek był bardzo intensywny. Poznaliśmy się w internecie, oboje byliśmy zdystansowani, chociaż ja chyba bardziej, bo strasznie unikałam przez długi czas relacji, zwłaszcza bliższej relacji z drugą osobą.

Kiedy poznałam mojego byłego narzeczonego, przez chwilę obawiałam się jedynie, czy nie jest to kolejny napaleniec, który będzie czekał, aż mnie brzydko mówiąc "zaliczy" i po sprawie. Jednak już pierwszego dnia wymieniając się wiadomościami byłam pod ogromnym wrażeniem. Potrafiliśmy pisać na każdy temat, żadne z nas nie musiało szukać na siłę tematu, bo on pojawiał się sam, a wiadomości nasze były długie, nie lakoniczne. Każda ze stron była tym zachwycona, bo tego zawsze nam brakowało w relacja międzyludzkich. Bardzo długo myślałam, że traktuje mnie w kategorii koleżanka/dobra kumpela, nigdy w życiu kobieta do związku. Dlaczego? Kłania się tu moje niskie poczucie wartości i ogromne kompleksy. Część z nich już wyleczyłam, ale większość została i dalej mnie męczy, a dodam, że nie tyczą się jedynie wyglądu, ale również charakteru. Dlatego też przez cały czas nie dopuszczałam sobie myśli, że tak przystojny i zaradny facet mógłby być zainteresowany moją osobą i to tak na poważnie.

Kiedy się spotkaliśmy byliśmy sobą jeszcze bardziej oczarowani. Okazało się, że mamy wiele wspólnego, między innymi podobną przeszłość, jeśli chodzi o związki i relacje, podobne zasady i wymagania w związku. Wydawałoby się niemożliwe. Podczas pierwszej randki przegadaliśmy kilka dobrych godzin, tematy nie kończyły się, więc nie było momentu rozczarowania się, że pisząc jest wszystko super, ale podczas spotkania zapada niezręczna cisza i nie wiadomo co dalej. Bardzo onieśmielił mnie, kiedy zdecydował się już wtedy mnie pocałować, a ja, nie wiedzieć czemu, nie broniłam się przed tym. Później chodziłam cała w skowronkach, że taki mężczyzna zainteresował się mną, pocałował, ba... Nawet kontynuuje znajomość, bo odezwał się i pisał dalej, gdzie wcześniej często po jednym spotkaniu, albo po kilku nawet, facet nie odzywał się do mnie i bez jakiejkolwiek wiadomości urywał kontakt.

Tutaj byłam pozytywnie zaskoczona i nie mogłam w to uwierzyć, że on jest mną zainteresowany i nie w kategorii "kumpela". Bardzo szybko zdecydowaliśmy się być ze sobą, pisaliśmy całymi dniami, dzwoniliśmy do siebie wieczorami, gdzie po 2-3 godziny potrafiliśmy rozmawiać i żadne z nas nie chciało się rozłączyć. Spotykaliśmy się raz w tygodniu, najczęściej była to sobota, głównie przez pracę i brak czasu w tygodniu. Jesteśmy osobami wierzącymi, bardzo chcieliśmy żyć zgodnie z Bogiem, cały czas zapraszaliśmy go do naszego życia. Mimo iż każde z nas swój "pierwszy raz" miało za sobą, tak wspólnie uznaliśmy, że z "naszym" seksem chcemy zaczekać i jeśli damy radę, to wytrzymać bez tego do ślubu. Bywało trudno i ciężko, bo chemia między nami była niesamowita, ale dawaliśmy radę. Nie współżyliśmy ze sobą. 

Tak naprawdę patrząc na ten okres związku nie mam nic do zarzucenia, facet był wspaniały, cudowny, czułam się, jakbym mogła góry przenosić... Nie widział poza mną świata, potrafił przyjechać w środku tygodnia, w śnieżycę, z różą, tylko dlatego, że ja cierpiałam po wyrwaniu zęba. Nie mogłam dalej w to uwierzyć, że spotkałam taką osobę i codziennie dziękowałam Bogu, że to idzie w tak dobrym kierunku, że tak pięknie się rozwija. Żadne z nas nie naciskało i nie nalegało na jakieś deklaracje czy wyznania miłości. Cieszyliśmy się sobą, każdą wspólną chwilą i tym, jak potrafimy się dogadać. Nawet jeśli pojawiły się jakieś sprzeczki czy zgrzyty, wiedzieliśmy, że tylko rozmowa może nam pomóc. Więc rozmawialiśmy, mówiliśmy sobie otwarcie co nam przeszkadza, co nas boli, rani, irytuje, a po wszystkim szliśmy wspólnie za rękę do spowiedzi, która nas tylko dodatkowo zbliżała. 

Cała historia naszego związku zaczęła się w styczniu, natomiast w kwietniu padły pierwsze poważne słowa... Pamiętam jakby to było dziś, akurat też był to poniedziałek, przez cały dzień mój niedoszły mąż chodził smutny i pisał mi wiadomości pełne emocji. Wieczorem natomiast zabrał mnie, bym pomogła mu w pracy, po czym korzystając z ciepłego wieczoru wybraliśmy się na spacer, na którym powiedział, że mnie kocha. Na samą myśl w tej chwili serce bije mi jak oszalałe, dokładnie tak jak wtedy. Sama tak szybko nie wyznałam swoich uczuć, co później zostało mi to wypomniane, ale do tego jeszcze wrócę. Widział dobrze moją radość, szczęście, mimo iż zaszkliły mi się łzy. Myślałam, że ja śnię, że to nie dzieje się naprawdę...

W międzyczasie pod koniec lutego zaczęliśmy planować wspólną majówkę. Ot po prostu, aby odpocząć, zwłaszcza, że żadne z nas nigdy nie miało prawdziwej majówki, więc bardzo cieszyliśmy się na ten pierwszy wspólny wyjazd. Ja jeszcze nie wiedziałam co się święci, jednak tego dnia, kiedy podjęliśmy decyzję o wyjeździe, mój niedoszły mąż zaczął planować coś jeszcze, a dokładniej... zaręczyny! (wiem, bo pytałam kiedy wpadł na taki pomysł). Chociaż zdradzał się kilka razy i przeszło mi przez myśl, że coś on knuje i planuje, kiedy np koniecznie chciał zobaczyć moją biżuterię, w której nie znalazł żadnego pierścionka, bo jedyny jaki miałam to nosiłam na palcu. Poprosił więc bym dała mu go, by sprawdził czy wejdzie mu na mały palec. Nie zgodziłam się, a następnego dnia i tak musiałam podać rozmiar, ponieważ chodził obrażony i bardzo smutny. 

Kilka osób sugerowało mi, że on może mi się oświadczyć, zwłaszcza, że zanim wyznał mi miłość, powiedział o tajemnicy, którą zdradzi mi na majówkę, ale kiedy wyznał mi miłość, uprzedzając pytaniem, czy pamiętam o tej tajemnicy, tłumaczyłam sobie "już nic więcej nie zaplanował" i tu się myliłam... Kilka dni przed wyjazdem dostawałam już dziwne wiadomości typu "ta majówka jeszcze bardziej nas zbliży, wszystko zmieni" i tego typu, ale dalej nie dopuszczałam do siebie myśli, że jednak on to zrobi. A jednak. 

Majówkę spędziliśmy w Kazimierzu Dolnym, wyjechaliśmy w piątek 30 kwietnia, a wracać mieliśmy w poniedziałek. Tego samego dnia mój niedoszły mąż zaplanował, że chce byśmy się zapoznali z rodzicami, bo jeszcze się nie znaliśmy. Oczywiście uzgodnił to wcześniej ze mną, ale tak jak już wspominałam, nie byłam świadoma tego co się wydarzy, więc zgodziłam się z przekonaniem, że przedstawimy się jako chłopak-dziewczyna, a nie narzeczeństwo. I tu zaczynają się schody... Ponieważ niedoszła teściowa jakby doznała szoku, nie mogła pogodzić się z tym, że o niczym nie wiedziała i nie została przygotowana na taką wiadomość. Owszem, wiedziała, że ma dziewczynę, spotyka się ze mną, nawet pytała czy coś planuje dalej (on to odebrał jako zachętę do zaręczyn, ale zabrakło rozmowy i bardzo możliwe, że źle odebrał)

W każdym razie na początku relacje z moją niedoszłą teściową wydawały się być super. Mój były narzeczony wspominał mi, że marzy o tym, aby jego żona potrafiła usiąść i porozmawiać z jego mamą. Jego marzenie spełniło się już podczas pierwszego spotkania z rodzicami, chociaż nie byliśmy jeszcze małżeństwem. Jednak siedząc z jego mamą potrafiłam z nią normalnie porozmawiać, usłyszałam również pytanie, na kiedy planujemy ślub, więc grzecznie odpowiedziałam "za rok, może dwa. nie rozmawialiśmy jeszcze dokładnie, zależy od pandemii w kraju i finansów" po czym niedoszła teściowa powiedziała "po co czekać tak długo? pobierzcie się jak najszybciej". Ktoś by pomyślał, że nie mam czego się czepiać, prawda? Facet idealny, teściowa zachęca do ślubu, no żyć nie umierać... Do czasu...

Prawdziwe kwiatki zaczęły się pojawiać, kiedy rozpoczęliśmy planowanie i organizację ślubu i wesela. Wspomnę tylko, że zarówno rodzice byłego narzeczonego, jak i moja mama mieli w większości finansować nasze wesele, a za niektóre sprawy mieliśmy płacić sami w miarę możliwości. Tak więc ruszyliśmy za wybieraniem sali, zgodziłam się, aby niedoszła teściowa jeździła z nami i pomagała doradzić, zapytać o coś, co nam by wypadło z głowy (faktycznie tak było), jednak zwracała uwagę na aspekty, które jak się okazało, nie miały największego znaczenia, ale przyznała się do tego po fakcie. Jednak mnie gdzieś dotknęło to, że kiedy jeździliśmy we trójkę z mamą, to nie miałam prawa usiąść obok narzeczonego, tylko z tyłu. Mama zawsze była pierwsza. 

Do pewnego momentu mój były narzeczony dostrzegał i rozumiał o co mi chodzi, potrafił rozmawiać ze mną na ten temat, wielokrotnie sam się skarżył, że jego relacje z rodzicami nie są najlepsze, opowiadał jak wielokrotnie nie chciał spędzać z nimi świąt, albo jak wymagają od niego wiele, po czym mówią, że i tak nic nie robi. Ja go przy tym cały czas wspierałam, dodawałam otuchy, kiedy trzeba było, to milczałam i po prostu byłam, przytulałam. Niestety, przyszedł moment kulminacyjny, czyli kłótnia syna z matką. Tutaj wspomnę tylko, że niedoszły mąż prowadzi razem z rodzicami biznes, jakim jest warzywniak. Tak więc kłótnia wybuchła w sklepie, z powodu... źle umytych okien i brudnych parapetów! Mama zapytała mnie, czy ja widziałam jak on mył te okna, a ja, nieświadoma tego, że to była prowokacja i sprawdzian, powiedziałam "nie wiem, bo zajęłam się towarem szczerze mówiąc". Jak się okazało później, teściową to uraziło, bo odebrała, że ja się nie interesuję sklepem i ich sprawami. Kłótnia ciągnęła się przez kilka dni, aż mój niedoszły mąż powiedział najpierw, że mam szukać dla nas mieszkania, a potem, że nie robi wesela, chce tylko wziąć ślub ze mną, świadkowie i tyle. Kiedy emocje trochę opadły zachęcałam go do rozmowy z rodzicami, aby przeprosić i wyjaśnić wszystko, bo nie ma co żyć w tak nerwowej atmosferze. Początkowo był bunt z jego strony, że jego mama taka jest i ona dalej będzie obrażona. Tak jakby kreował z niej wielką panią i królową, ale co do czego, to nie mijało się to z prawdą, bo sama teściowa uważała się za najlepszą we wszystkim.

Docelowo umówiliśmy się na takie spotkanie z jego rodzicami, gdzie mieliśmy we dwójkę razem rozmawiać, a wyszło na to, że to ja zaczęłam, ja mówiłam, usłyszałam, że robię z siebie ofiarę (ponieważ powiedziałam, że zabolało mnie, jak nie znając mnie ocenili, że nie jestem osobą pracowitą i zaradną). Jakby tego było mało, niedoszła teściowa powiedziała, że jej syn szuka żony DOKŁADNIE takiej jak ona, jeśli nie będę ubierać się jak ona, mówić jak ona, sprzątać jak ona, gotować jak ona - to on zwyczajnie mnie rzuci. I o ile to mnie tak nie ruszyło, tak dotknęło mnie to, że jej syn nic się nie odezwał, nie stanął w mojej obronie, po prostu milczał i tą ciszą przyznał mamie rację. Później kiedy pytałam, dlaczego nic się nie odezwał, usłyszałam "nie będę Cię bronić, bo nie jesteś jeszcze moją żoną". Dotknęło mnie to tym bardziej, że kiedy od jego mamy słyszałam niezbyt miłe słowa na jego temat, to nie zastanawiałam się, czy jest moim chłopakiem, narzeczonym czy mężem - kocham go, więc serce podpowiadało mi, że nikt nie ma prawa złego słowa na niego powiedzieć, więc broniłam. 

W kwestii organizacji ślubu i wesela jego mama chciała o wszystkim decydować, krytykowała nasz pomysł z winietkami, czy też z personalizowanym pudełkiem na koperty, pokazując mniejsze. Kiedy skomentowałam, że do takiego koperty się nie zmieszczą, usłyszałam "zawsze można zgiąć w pół". Ręce mi w tym momencie opadły. Oczywiście kiedy przyszły zaproszenia również musiała skomentować, dlaczego wybraliśmy takie a nie inne. Brak akceptacji naszych decyzji. Jednak najlepsze jeszcze przed nami... Podczas tej nieszczęsnej rozmowy z rodzicami, teściowa sama zaproponowała czy może nie weźmiemy urlopu i nie pojedziemy gdzieś odpocząć. Niekoniecznie za granicę, po prostu gdziekolwiek. Sami tydzień później wyjeżdżali do Chorwacji, więc niby logiczne, że proponowała i nam urlop, mimo to byłam zaskoczona. Nie cieszyłam się zbyt długo, bo bardzo szybko powiedziałam do byłego narzeczonego, że pewnie i tak mama nie pozwoli nam jechać na wakacje. I jakże się nie myliłam!

5 lipca pojawił się pierwszy największy kryzys w naszym związku, kiedy to zdjęłam pierścionek i nie nosiłam przez jakiś czas. Tego dnia rodzice wracali z wakacji, a my mieliśmy ustalone już wcześniej plany. Wszystko szło po naszej myśli, aż nagle zadzwonił telefon z prośbą od mamusi, aby synek już wracał, bo ona jedzie do domu i niech przygotuje jej kawkę i mleczko do kawki... Co zrobił synek? Słowem nie wspomniał, że załatwia ze mną sprawy, tylko odwiózł mnie do domu i poleciał do mamy. Ja nie wytrzymałam, wybuchłam, on również, skończyło się na tym, że przywiózł obrączki, zabrał ode mnie swoje rzeczy i pojechał. Cisza. Dopiero we wtorek się odezwał, że przyjedzie porozmawiać i wyjaśnić. Zabrał z powrotem obrączki, powiedział, że nie ma już pieniędzy ani na nasz urlop, ani na wesele (chociaż niedoszła teściowa chwaliła się mojej mamie, że jest bardzo bogata). Rzucił hasłem, że trzeba przełożyć wesele ze względów finansowych, na co powiedziałam, że wesele w porządku, ślubu nie pozwolę przełożyć. Zakończyliśmy temat, uznaliśmy że wrócimy do tego, jak emocje opadną. Daliśmy sobie czas, jednak długo nie trwał, bo w czwartek przyjechał niespodziewanie do mnie, czym bardzo mnie zaskoczył i wiele udowodnił. Mimo to chłodno oznajmiłam, że bardzo mnie skrzywdził tym, że postawił swoją mamę ponad wszystko i na pierwszym miejscu, a mnie zwyczajnie olał, że doceniam jednak takie gesty i teraz będą liczyć się tylko czyny. Nie rozmawialiśmy tego dnia na poważne tematy, chociaż pytałam co dalej, ale czekałam cierpliwie, aż sam poruszy temat. W sobotę spotkaliśmy się, by ustalić jakiś plan działania i pracy nad sobą, oraz naszym związkiem. Jednak nie poruszyliśmy tematu ślubu. W niedzielę doszło do awantury między nim, a rodzicami, a dokładniej...

Mieliśmy w planach pojechać poza miasto na festyn, aby trochę się rozerwać. Mój niedoszły mąż przyszedł do rodziców z pytaniem, czy może wziąć samochód osobowy (mają dwa busy firmowe, a osobówka jest rodziców, więc generalnie o nią zawsze pyta, o busa nie musi). Cisza. Po chwili ponownie zapytał, informując gdzie jedzie. Rodzice zapytali z kim on jedzie, odpowiedział, pojawił się jakiś dziwny bunt, ale generalnie brak odpowiedzi. Więc długo nie czekając wziął busa i przyjechał. Zanim dojechał to miał już 5 nieodebranych połączeń, kiedy oddzwonił, usłyszał pretensje "gdzie Ty pojechałeś?! Wracaj! Niczego nie ustaliłeś!" i generalnie próbowali ściągnąć syna do domu pod pretekstem uśpienia psa. Ja rozumiem gdyby mama była w domu sama, ale miała przy sobie męża i 200 metrów od domu zięcia, który mógł pomóc. Były narzeczony wyjątkowo postawił się rodzicom, zadzwonił, nie przyjechał, tylko został ze mną, a sam zdesperowany zaczął szukać mieszkania. Niestety, poszukiwania trwały trzy dni, bo czwartego już się poddał i zaczął informować, że trzeba przełożyć ślub, bo on tak zadecydował i koniec. Przyznam, że we mnie się zagotowało, tym bardziej, że nie próbował już rozmawiać, tylko chciał abym zaakceptowała jego decyzję, którą podjął sam lub z mamą, a powinien podjąć ją wspólnie ze mną. Atmosfera tak była napięta i wzajemnie się nakręcaliśmy, że w sobotę wysłał smsa do MOJEJ MAMY, w którym wypomniał, że ze mną nikt nie wytrzyma, bo mam okropny charakter i że nasz związek jest zakończony. Tak, w ten sposób zerwał ze mną zaręczyny. 

Na tą chwilę jedyny kontakt jaki z nim mam to mailowy, głównie przez sprawy firmowe, ale korzystając z okazji zapytałam jak on się z tym czuje. W sobotę wieczorem napisał, że męczy go sumienie i nie potrafi go wyciszyć, zaś wczoraj dostałam wiadomość "nie chcę Ciebie widzieć i słyszeć, nie chciałem na Ciebie patrzeć, dlatego tak to zakończyłem"

 

I teraz pytanie, czy on mnie w ogóle nie kochał? Bo jak sobie wytłumaczyć, że zakochany mężczyzna, nawet pod wpływem emocji pisze takie słowa do kobiety, którą prosił o rękę..  Jeśli nie kochał, to po co wręczał pierścionek?

Z góry przepraszam za tak długą wypowiedź i gratuluję wytrwałym, którzy przeczytają do końca. Dziękuję również za odpowiedź, pomoc, udzielone rady.

 

  • 3 weeks later...
Posted

Witam. Dotrwałem do końca B| 

Oczywiście, że Cię kochał. Z dużym prawdopodobieństwem nadal kocha. Jednak silnie uzależniony od mamy, podatny na jej manipulacje, przegrał poważną walkę, toczącą się między głosem serca a głosem matki i sumieniem, które jest naszpikowane wtłoczonymi przez matkę nakazami, zakazami, powinnościami i innymi śmieciami. 

Jak pomóc, jakiej rady udzielić... 

Możesz zostać superbohaterką, ratującą swojego przyszłego niedoszłego z paszczy potwornego smoka :)  Jak Ty się z tym czujesz? Ciągnie jeszcze do niego, co? Z drugiej strony smok i jego moc mają pokaźne rozmiary, więc czy jest jakiś sens, nadzieja...

Posted

Nie ulega wątpliwości, że narzeczony jest maminsynkiem, ale na pewno bardzo mu zależało na Tobie. Jego relacja z matką była pielęgnowana całe jego życie i mimo najszczerszych chęci, nie potrafił z dnia na dzień tego zmienić. Choć zaskoczył Cię pozytywnie nie raz i być może zbyt pochopnie stawiałaś na szali Wasze dalsze losy. Takie przeciąganie liny, często prowadzi do rozwiązań, których nikt nie chciał. Może jednak chciał się odciąć (po swojemu) od matki, zaczynając od odcięcia się od jej pieniędzy. Może mogłaś zgodzić się na przełożenie ślubu, popierając narzeczonego, zamiast naciskać na ślub na warunkach teściowej? Jedno jest pewne, że byłaś w bardziej komfortowej sytuacji od narzeczonego. Patrząc z jego punktu widzenia, też nie byłaś elastyczna. A czy Ty go naprawdę kochasz? 🙂 Szczerze życzę Wam głębszego zastanowienia. Powodzenia.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Przedstawiamy wyjątkowy ranking najlepszych hitów tanecznych na Sylwestra 2024! Jeśli szukasz muzyki, która rozkręci każdą imprezę, zapewni niezapomnianą zabawę i porwie wszystkich do tańca, możliwe, że moja toplista jest właśnie dla Ciebie. Od najgorętszych hitów disco polo po energetyczne przeboje dance – w tym zestawieniu znajdziesz to, czego potrzeba, by świętować wejście w nowy rok z przytupem. Odkryj, które piosenki mogą zrobić furorę.
       
      Wybieram prawdę, bang bang
       
       
       
      Łowię cię tęsknym okiem + kontynuacja Krejzi Lejdi
       
       
       
       
      Disco polo, choć często kontrowersyjnie odbierane, pozostaje jednym z najpopularniejszych gatunków muzycznych w Polsce. Narodziło się w latach 80. jako mieszanka disco, italo disco oraz tradycyjnej muzyki biesiadnej. Początkowo było tworem amatorskim, produkowanym w domowych warunkach, jednak z biegiem czasu zyskało ogromną popularność. Dzięki swojej prostocie, chwytliwym melodiom i łatwo zapamiętywanym tekstom szybko zdobyło serca Polaków, szczególnie na prowincji, gdzie stanowiło rodzaj ucieczki od codziennych trudności i szarej rzeczywistości PRL-u.
       
      Serce zdobi twoje graffiti + Włosy w kolorze miłości
       
       
       
      Popularność disco polo w Polsce wynika głównie z jego przystępności i bliskości kulturowej. Gatunek ten posługuje się prostym, zrozumiałym językiem, który trafia do szerokiej grupy odbiorców. Teksty piosenek często dotyczą miłości, życia codziennego i prostych, uniwersalnych tematów, co sprawia, że są one łatwe do zidentyfikowania i przyswojenia. Disco polo oferuje także specyficzny rodzaj rozrywki - dynamiczne rytmy, proste melodie i „wpadające w ucho” refreny. To sprawia, że jest idealnym tłem muzycznym dla wszelkiego rodzaju imprez i wydarzeń towarzyskich.
       
      Sylwester nocą złotą - wersja impreza i wersja rozszerzona
       
       
      Wzrost popularności disco polo można również przypisać jego obecności w mediach. W latach 90. telewizja Polsat uruchomiła program Disco Relax, który znacząco przyczynił się do rozpowszechnienia tego gatunku. Dzięki temu disco polo stało się dostępne dla masowego odbiorcy, a najpopularniejsze zespoły, takie jak Akcent, Boys czy Classic, zdobyły ogromną rzeszę fanów. Telewizyjna promocja muzyki disco polo ugruntowała pozycję tego gatunku na polskiej scenie muzycznej i sprawiła, że stał się częścią popkultury, mimo licznych głosów krytyki.
       
       
      Miłosna diagnoza
       
       
      Na fali sukcesu lat 90., disco polo w XXI wieku przeszło swoistą „odnowę”. Wielu młodych artystów sięga po ten gatunek, wprowadzając do niego nowoczesne brzmienia i techniki produkcji. Dzięki internetowi i platformom społecznościowym, takim jak YouTube, disco polo zyskało kolejne pokolenie fanów. Współczesne disco polo jest bardziej profesjonalne i często łączy elementy popu oraz elektroniki, co sprawia, że trafia także do młodszych odbiorców, którzy cenią sobie energię i łatwość przyswajania tego typu muzyki.
       
      Rozdanie kart to kant
       
       
      Fenomen disco polo często jest porównywany do popularności muzyki biesiadnej w innych krajach. Przykładem może być muzyka folkowa w Stanach Zjednoczonych czy schlager w Niemczech. Tego typu muzyka, mimo swojej prostoty, odzwierciedla potrzeby masowego odbiorcy, który szuka rozrywki bez większego zaangażowania emocjonalnego czy intelektualnego. Disco polo dostarcza prostych, pozytywnych emocji, co sprawia, że jest chętnie słuchane, nawet przez osoby, które na co dzień wybierają inne gatunki muzyczne.
       
      Perła i szkarłatna - wersja imprezowa i radiowa
       
       
       
      Przewijanie czasu
       
       
      Popularność disco polo wynika z kilku czynników: prostoty, przystępności, bliskości kulturowej oraz skutecznego wykorzystania mediów. Mimo licznych kontrowersji i krytyki ze strony krytyków muzycznych, disco polo nadal przyciąga rzesze fanów, stając się ważnym elementem polskiej kultury popularnej. Pomimo zmieniających się trendów muzycznych, ten gatunek od lat pozostaje jednym z najbardziej słuchanych w Polsce, co dowodzi jego trwałości i umiejętności adaptacji do nowych warunków.
       
      Trochę anioł, nieco diabeł
       
       
      Pląsy i piruety
       
       
      Retusz bez skrupułów
       
       
       
      Frazy kluczowe: muzyka rozrywkowa na Sylwester 2024, ranking, toplista, disco polo, polski dance, rap. Muzyka taneczna i popularna.
    • 0 comments
      Zapomnij o tym, co wiesz o klasycznym disco polo – nadeszła era Neo Disco Polo, nowej odmiany, która rewolucjonizuje polską scenę muzyczną! Ta nowoczesna interpretacja gatunku łączy chwytliwe melodie z unikalnymi tekstami, świeżym brzmieniem i odważnym podejściem do produkcji. To połączenie romantyzmu, energii i tanecznej magii, które sprawia, że każda nuta zapada w pamięć.
       
       
      Czym jest Neo Disco Polo?
      Nowoczesne brzmienia: Neo Disco Polo czerpie inspirację z gatunków takich jak pop, EDM, a nawet darkwave, dodając głębi klasycznym tanecznym rytmom. Intrygujące teksty: Utwory, takie jak „Moja Lejdi Taka Krejzi”, udowadniają, że Neo Disco Polo może być jednocześnie lekkie i pełne emocji, opowiadając historie o miłości, zabawie i codziennych rozterkach. Wysoka jakość produkcji: To już nie tylko melodia i prosty rytm – Neo Disco Polo wprowadza bogatą aranżację, nowoczesne syntezatory i dynamiczne wokale. Styl i klasa: Neonowe kolory, taneczne klipy i artystyczne podejście do wizualizacji – Neo Disco Polo to uczta zarówno dla uszu, jak i oczu. Dlaczego Neo Disco Polo to przyszłość polskiej muzyki?
      Ewolucja gatunku: Disco polo przechodzi transformację, stając się bardziej uniwersalne i atrakcyjne dla młodszych pokoleń. Globalne ambicje: Neo Disco Polo ma potencjał, by podbić nie tylko polskie parkiety, ale i międzynarodową scenę dzięki swojej świeżości i dynamice. Łączy pokolenia: W Neo Disco Polo każdy znajdzie coś dla siebie – chwytliwe refreny dla fanów tradycyjnego disco polo i nowoczesne brzmienia dla miłośników popu i elektroniki. Muzyka na każdą okazję: To gatunek idealny zarówno na imprezy, jak i na romantyczne wieczory we dwoje – uniwersalność to klucz do jego sukcesu. Co wyróżnia Neo Disco Polo?
      Refreny takie jak „moja lejdi taka krejzi” zapadają w pamięć od pierwszego przesłuchania. Taneczny klimat łączy się z romantycznym przesłaniem: „bądź blisko, aby to nie prysło”. Wysoka energia i nowoczesna produkcja – coś więcej niż zwykła muzyka do tańca! Dołącz do rewolucji muzycznej!
      Neo Disco Polo to odpowiedź na potrzeby dzisiejszych słuchaczy – nowoczesne, taneczne, ale jednocześnie pełne emocji. Piosenki takie jak „Moja Lejdi Taka Krejzi” pokazują, że polska muzyka taneczna wkracza w zupełnie nowy wymiar. To przyszłość, którą warto odkryć – idealna mieszanka energii, zabawy i uczucia.
    • 0 comments
      Polska muzyka elektroniczna o niekonwencjonalnej tematyce
      Utwór "OGNISTY PRĄD" to fascynujące połączenie polskiej muzyki elektronicznej z poetyckim, introspektywnym tekstem, który w wyjątkowy sposób opisuje wewnętrzne zmagania, marazm i pragnienie przemiany. Piosenka porusza tematykę poszukiwania motywacji, walki z własnymi ograniczeniami i nadziei na wyzwolenie. To muzyczna podróż przez emocjonalny chaos i próbę odnalezienia własnego światła w ciemności.
       
       
      Symbolika i kluczowe motywy w tekście
      1. Bezradność i paraliż:
      W pierwszych zwrotkach pojawiają się obrazy związane z brakiem ruchu i poczuciem utknięcia. Frazy takie jak: „kropla deszczu zastygła w locie” czy „mentalna smycz jest coraz krótsza” oddają stan wewnętrznej stagnacji i ograniczenia. Poczucie braku perspektyw ukazane jest w wersie: „Jakby nie było dla mnie horyzontu”, co doskonale oddaje nastrój beznadziei.
      2. Walka z losem:
      Tekst zyskuje dynamikę, gdy narrator zaczyna otwarcie zmagać się ze swoim losem. Linia: „Los gasi mną papierosów nudę” ukazuje, jak życiowe trudności wydają się być niekończącym się przypadkiem, na który nie ma wpływu. Wyraźne jest jednak pragnienie wyrwania się z tego stanu, co zapowiada przemianę.
      3. Przemiana i odrodzenie:
      Najmocniejszym akcentem utworu są fragmenty odnoszące się do odrodzenia. Symbolika wersu: „Pod popiołem dni chowam iskrę” to odwołanie do feniksa, który powstaje z popiołów, a kolejne wersy: „Jak motyl wyłonię się z kokonu” czy „Zagram na złotej strunie czasu”, wskazują na możliwość rozpoczęcia życia na nowo, w bardziej świadomy sposób.
      4. Dynamiczna energia i przełom:
      Kulminacja utworu następuje w refrenach i hookach, gdzie frazy: „Będę ognistym elektrowstrząsem!” czy „Burzą rozszarpię ciszę denną” pokazują siłę, która eksploduje po przełamaniu barier. Te obrazy oddają nie tylko przemianę, ale również ogromną energię i determinację, jakie temu towarzyszą.
      Muzyczne tło i nastrój
      Piosenka osadzona w polskiej muzyce elektronicznej wyróżnia się unikalnym podejściem do produkcji. Delikatne, introspektywne dźwięki w zwrotkach stopniowo narastają w refrenach, by eksplodować w hookach dynamicznymi syntezatorami i mocnym beatem. Elektronika podkreśla abstrakcyjną i emocjonalną naturę tekstu, jednocześnie wpisując się w nowoczesne brzmienia polskiej sceny muzycznej.
      Podsumowanie i tekst piosenki OGNISTY PRĄD
      Ten utwór to nie tylko piosenka, ale emocjonalne doświadczenie, które dotyka każdego, kto zmaga się z własnymi ograniczeniami i poszukuje wewnętrznej siły. Dzięki niekonwencjonalnej tematyce, bogatemu językowi i sugestywnej muzyce, utwór ten jest doskonałym przykładem, jak polska muzyka elektroniczna łączy głębię tekstu z nowoczesnym brzmieniem.

      Dlaczego. Czemu.
      Którędy. Jak.
      Bywam kroplą deszczu zastygłą w locie,
      Jakby przez moje żyły sunęły złe moce.
      Nikogo nie obchodzi czy dotrę do portu,
      Jakby nie było dla mnie horyzontu.
      Nadzieja chyba przesuwa mnie w lewo,
      Wiara usuwa ze znajomych z podnietą,
      Sens robi mi ghosting więc kluczę,
      Los gasi mną papierosów nudę.
      Dlaczego spotyka mnie coś takiego!
      Czemu brak mi sił by uciec temu!
      Którędy opuścić labirynt przeklęty!
      Jak przestać pajęczyny tkać!
      Chcę wreszcie ruszyć z tego miejsca,
      Pragnę pędzić niczym ruch powietrza.
      Coś trzyma od środka i nie puszcza,
      Mentalna smycz jest coraz krótsza. 
      Woda zatrzasnęła się w górze lodu!
      Piorun wyprzedzają krzyki grzmotu!
      Płomienie trawią wnętrze wulkanu!
      Wskazówki mierzą w tarcze zegarów!
      Dlaczego spotyka mnie coś takiego!
      Czemu brak mi sił by uciec temu!
      Którędy opuścić labirynt przeklęty!
      Jak przestać pajęczyny tkać!
      Odpycham wszystko co mnie pociąga,
      Tylko marazm obserwuje moje konta.
      Los skroluje życie z przejęciem,
      Zamiast rozkwitać ciągle więdnę. 
      Odpowiedzi nie przychodzą same,
      Ale mam nadal asa w rękawie.
      Pod popiołem dni chowam iskrę,
      Pewnej nocy jasno rozbłysnę.
      Będę ognistym elektrowstrząsem!
      Stanę się gigantycznym prądem!
      Burzą rozszarpię ciszę denną!
      Zerwę kajdany które więżą!
      Jak motyl wyłonię się z kokonu,
      Ze skarbem żywotnych kolorów.
      Zagram na złotej strunie czasu,
      Melodię cudownego wyrazu.
      Będę ognistym elektrowstrząsem!
      Stanę się gigantycznym prądem!
      Burzą rozszarpię ciszę denną!
      Zerwę kajdany które więżą!
       
       
       
       
      Słowa kluczowe: polska muzyka elektroniczna, nowa polska piosenka, muzyka elektroniczna o emocjach, walka z marazmem, przemiana w piosenkach, niekonwencjonalny tekst, introspektywny tekst piosenki, muzyka z motywem odrodzenia, polska scena elektroniczna, dynamiczny hook, feniks z popiołów, motyl wyłaniający się z kokonu, refleksyjna muzyka elektroniczna, nowoczesne polskie brzmienia, piosenka o poszukiwaniu siły
    • 0 comments
      W dniach 29.11 - 2.12.2024 można skorzystać z oferty promocyjnej. W cenie 99 zł jest pakiet dostępowy do kursów online OcalSiebie w najnowszych wersjach.
      Aby zamówić prosimy o napisanie do nas e-maila w treści wpisując hasło "BLACK FRIDAY". W odpowiedzi otrzymają Państwo wszystkie potrzebne informacje. 
      W skład pakietu wchodzą kursy: BUDOWANIE SAMOOCENY, JAK ZNALEŹĆ MIŁOŚĆ I PIELĘGNOWAĆ RELACJĘ. 
       

       
    • 0 comments
      Piosenka „Tik tak mija czas” to metaforyczna opowieść o walce z czasem i własnymi lękami, idealnie wpisująca się w estetykę teledysku z muzyką elektroniczną. Symboliczne obrazy, takie jak „zegar to dowcipny drań” czy „fale łamią lustro niosąc zło”, odzwierciedlają nieubłagany upływ czasu oraz zmagania z trudnościami życia. Motyw „mrok pożera wspomnień miasto” ukazuje wewnętrzny chaos i pustkę, które towarzyszą poczuciu straty i bezsilności. Elektroniczna muzyka podkreśla dynamikę tej walki, tworząc hipnotyczny klimat.
       
       
      Wers „wyżej, wyżej, byle dalej stąd” wprowadza element nadziei i determinacji, sugerując, że pomimo mroku można odnaleźć siłę, by iść naprzód. Piosenka łączy uniwersalne tematy, takie jak walka o oddech, wytrwałość i chęć przełamania losu, co czyni ją emocjonalnie angażującą. Tekst pełen fraz takich jak „płynę czy spadam, tonę czy płonę” i „smak triumfu poznać zdołam” inspiruje do refleksji nad sensem walki o siebie. To idealna propozycja dla fanów klimatycznej muzyki elektronicznej z głębokim przekazem i poruszającym teledyskiem.
       
      Tekst piosenki TIK TAK MIJA CZAS
      Tik tak tik tak mija czas
      Tik tak próbuj wygrać
      Zegar to dowcipny drań
      Wiedzie do kresu bram
      Każdą tamę kiedyś dosięga grom,
      Potopy łez mają cienisty ton.
      Pod wodą świat wygląda inaczej,
      Ptak nie śpiewa, coś kracze.
      Deszczy mokry sen spełniony,
      Pętlą przydusza dręczonych.
      Fale łamią lustro niosąc zło,
      Gniew wirów ciągnie na dno.
      Mrok pożera wspomnień miasto,
      Jest pusto, a jednak ciasno. 
      Cienie niby głodne rekiny,
      Grymas noszą ostrej drwiny.
      Zamiast pereł - morskie węże,
      Gryzą tym, czym się dręczę.
      Tik tak tik tak mija czas
      Tik tak próbuj wygrać
      Światło nie dociera tam,
      Gdzie gorycz torturę tka.
      Bolesna melodia dusze tnie,
      Diabeł nie pali, piekło wrze.
      Fale łamią lustro niosąc zło,
      Gniew wirów ciągnie na dno.
      Mrok pożera wspomnień miasto,
      Jest pusto, a jednak ciasno.
      Tyleż piękna, co wstrętna,
      Obietnica syreny daremna.
      Pułapka skrywa bukiet opasły,
      Tych którym już oczy zgasły.
      Tik tak tik tak mija czas
      Tik tak próbuj wygrać
      Płynę czy 
      spadam, tonę 
      czy płonę,
      Gryzą iskry 
      czy cisną tonie.
      Przerwę agonię!
      Wyżej, wyżej byle dalej stąd,
      Wynosi mnie jasnej myśli prąd.
      Walczę bo mogę, walczę bo chcę,
      Pokonam podłą losu wyrocznię.
      Jest we mnie
      życia wola.
      Smak triumfu
      poznać zdołam.
      Dosięgnę tafli,
      oddech nagli.
      Fale łamią lustro niosąc zło,
      Gniew wirów ciągnie na dno.
      Mrok pożera wspomnień miasto,
      Jest pusto, a jednak ciasno.

      -------
      Piosenka elektroniczna z głębokim przekazem
      Muzyka o walce z czasem i losem
      Klimatyczny teledysk z muzyką elektroniczną
      Elektroniczna ballada o emocjach
      Walka i nadzieja w piosence elektronicznej
      Polska muzyka dance electro pop
      Elektroniczna muzyka motywacyjna
      Muzyka podnosząca na duchu
      Polska muzyka popularna i rozrywkowa
      Elektroniczna muzyka z autentycznymi emocjami


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • Podcasty i filmy o psychologii

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.