Skocz do zawartości

Dwudziestoczterolatek


Polecane posty


Cześć, na imię mi Tomek, mam 24 lata. Mam za sobą jak każdy zapewne sporo doświadczeń, które w mojej ocenie wykończyły mnie przez ostatnie lata psychicznie, z wieloma poradziłem sobie sam, jednak już dawno temu upadłem i po prostu nie potrafię wstać o własnych siłach. Nie jestem głupi, wiem jak powinienem działać i co robić w celu rozwiązania swoich problemów, jednak zdecydowanie brakuje mi samodyscypliny, a słomiany zapał za każdym razem mnie ciśnie w dół z powrotem. Nigdy nie nauczyłem się żyć sam i nie wiem jak się za to zabrać od czego zacząć. Mam świadomość, że wyłącznie sam mogę sobie poradzić jak, a także iż tylko na sobie powinienem polegać - ale to nie jest łatwe zadanie. Zacznę od początku. Zawsze miałem problemy z akceptacją tego jaki jestem, bywałem aspołeczny, ciężko było mi budować relacje z rówieśnikami. Mniej więcej w wieku 19 lat, w technikum odbywałem comming out przed samym sobą, związany z orientacją. Po niedługim czasie poznałem swojego pierwszego partnera. Związek trwał prawie cztery lata. Poświęciłem dla tego bardzo wiele. Zawaliłem maturę, której nie poprawiłem. Marzyłem o studiach, z których zrezygnowałem, postanowiłem pracować, aby utrzymać moją nową dwuosobową rodzinę. Relacja ta okazała się niezwykle toksyczna w skutkach. Co prawda nauczyłem się wiele o życiu i 'obyciu w dorosłości'. Jestem typem człowieka, który mając przy sobie kochającą osobę potrafi 'przenosić góry'. Gdy na polu emocjonalnym mam poukładane sprawy i czuję, że żyję nie tylko dla siebie, ale i dla drugiej ważnej dla mnie osoby potrafię być pozytywnym i bardzo zaradnym facetem. Rozpad pierwszego w moim życiu poważnego związku uważam za kamień milowy swojej degradacji - nie rozumieliśmy się, czas zweryfikował, że nie pasujemy do siebie z partnerem. Zaabsorbowany pracą i 'poświęcaniem się' coraz bardziej zauważałem, że ten związek to wynik schematu "bo razem jest łatwiej i wygodniej". Wielokrotnie chciałem się rozstać i zainwestować w siebie samego, jednak za każdym razem bałem się skrzywdzić tą drugą osobę - dlatego było to toksyczne. Rzekoma miłość zamieniła się w więzienie. Ostatecznie w wakacje, po 3,5 latach związku definitywnie to zakończyłem. W pracy czekał mnie awans, musiałem skupić się na sobie w końcu. Partner dwukrotnie targnął się na swoje życie. Trochę traumatyczne było wyrywanie mu z rąk noży, chowanie leków po szafkach jak i wszelkich kabli, pasów. Wiem, że on nie chciał się zabić, a zwrócić na siebie uwagę, ale ja nie miałem już wtedy dość sił psychicznych, aby udźwignąć taki ciężar. Ostatecznie pożegnaliśmy się po sezonie letnim 1,5 roku temu, ale jakieś rany pozostały. Wróciłem na portale randkowe, zachłysnąłem się faktem, że nie jestem taki beznadziejny. Duże zainteresowanie moją osobą diametralnie wzniosło moje ego - wtedy nie wiedziałem jeszcze, czym jest mania. Spotykałem się z wieloma osobami, nie zależało mi na stosunkach seksualnych, a na znalezieniu kogoś, w kim z wzajemnością mógłbym się zakochać. Tutaj warto wspomnieć jak wcześniej napisałem - nie nauczyłem się do tej pory być sam. Gdy nie mam nikogo komu na mnie zależy na co dzień przy sobie, po prostu pogrążam się w depresji. W każdym razie zacząłem też szaleć, imprezowałem, wydawałem pieniądze i zapożyczałem się coraz bardziej w banku. Z powodu mocnych w tamtym okresie (to było 1,5 roku temu po rozstaniu) byłem jak i dziś, mocno zmarnowany. Nie potrafiąc skupić się na pracy i nie znosząc stresu musiałem zrezygnować ze szkolenia i awansu. Wybuchałem agresją i ciężko było mi radzić sobie z krytyką. Czułem się winny wszystkiemu, ale tłamsiłem to w sobie. Od tamtej pory wyrobił mi się paskudny nawyk "brania wszystkiego do siebie ZA BARDZO", który skutecznie utrudnia mi dziś codzienne funkcjonowanie. Kolejno potrzebując odpoczynku i przechodząc załamanie jakieś, poszedłem na zwolnienie i uczęszczałem chwilę do psychiatry, jednak koszty mnie przerosły, a dostanie się na fundusz zdrowia było nieefektywne, kolejki były za długie. Wtedy po raptem dwóch spotkaniach usłyszałem, że mogę mieć ChAD (afektywna dwubiegunowa). To by się zgadzało, myślałem, jednak leczenie nie było dla mnie skuteczne z uwagi na pracę. Jestem zadłużony, więc muszę pracować, muszę mieć każdego miesiąca wpływy na konto i muszę spłacać kilkaset złotych miesięcznie. Ów zadłużenie wacha się dziś w okolicach 30 tysięcy. Marzy mi się, aby zrezygnować z pracy na rok-dwa i zatroszczyć się o psychikę, leczyć się, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Kredyty i pożyczki jak teraz o tym myślę były wynikiem niepoczytalności fundowanej przez manię. Na początku 2020 roku zmieniłem pracę, nadal szukałem szczęścia w potencjalnych partnerach, a dolegliwości psychiczne pogłębiały się. Gdybym nie bał się bólu odbierania sobie życia, pewnie już bym nie żył, ale z drugiej strony, nie chcę tego absolutnie. Dziś znam swoją wartość i chcę wstać na nogi, bo wiem, że jestem dobrym gościem i nie dla mnie są smutki i żale. Myślałem nawet, aby dołączyć do jakiejś wspólnoty, która za mnie pomogłaby mi z moimi problemami, ale ostatecznie to dziwna myśl. Gdyby dało się wstrzymać chociaż opłaty długów na kilka lat, aby mógł w tym czasie się pozbierać... Sam nie wiem co o tym myśleć. Kończąc powoli - byłem w wielu relacjach, które za każdym razem kończyły się przez mój negatywny charakter. Zbyt duży ciężar zrzucałem na barki tych biednych ludzi, którzy się we mnie zakochali i potrafili mnie wspierać. Straciłem tam wiele osób. Praca fizyczna, sporo stresu, te całe zaburzenia psychiczne i emocjonalne, brak środków na terapie i podnoszenie standardu życia. Nie umiałem znaleźć czasu i pozytywnej energii, by dać od siebie coś dobrego. Niedawno straciłem ostatniego z partnerów, po raptem dwóch miesiącach relacji. Akurat też się rozchorowałem i otrzymałem pozytywny wynik testu covidowego. Obecnie siedzę na izolacji domowej i wiem, że mam przewalone, bo stracę spory procent wypłat za kwiecień i maj. Cóż, podsumowując.... ja uważam, że wiem co powinienem robić, że trzeba krok po kroku małymi etapami się podnosić, jednak przegrywam za każdym razem. Nie chcę, aby ktoś mi współczuł, bo wiem, że problemy ma każdy z nas i nie można ich szufladkować względem wielkości. Ja chyba potrzebuję po prostu porozmawiać, zaplanować wszystko należycie i zacząć realizować plan naprawczy swojego życia - tego nie potrafię ugryźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Po opisie wnioskuję, że jesteś naprawdę fajnym gościem, zagubionym, ale fajnym i mimo wszystko- bardzo silnym i zaradnym! Nie wiem jakim cudem po dwóch dniach od dodania posta udało ci się "poradzić sobie", może chciałbyś się tym podzielić? Widzę wiele podobieństw między nami, myślę, że przede wszystkim powinieneś zdać sobie sprawę, że Twoje problemy są ważne i nie trzeba ich porównywać do innych, tych większych, czy mniejszych. Musisz znać swoją wartość i wiedzieć, że jesteś samowystarczalny, nie potrzebujesz kogoś obok, żeby dawać sobie radę. Oczywiście dobrze mieć ukochaną osobę, jednak nie może być to jedyna rzecz, która da Ci szczęście. Na pewno znajdziesz kogoś, kto pokocha Cię takiego jakim jesteś i będzie wspierać w dobrych i złych chwilach. Nie wiem czy jeszcze tutaj zaglądasz, czy za późno odnalazłam tę stronę, ale jeśli kiedyś trafisz na tą wiadomość to wiedz, że trzymam kciuki!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.