Skocz do zawartości

Żona mną manipuluje?


Marcin12345

Polecane posty

Ukryte

Mam 35 lat i jestem żonaty od 6 lat. Odkąd pamiętam w naszym związku były nieporozumienia, ale wydawało mi się, że jest bardzo dobrze, bo ktoś mi pomagał, wspólnie ze mną wykonywał obowiązki, pomógł mi w przeprowadzce itd - w moim domu była bardzo trudna sytuacja, nie utrzymuję relacji z rodziną. Zawsze mi się jednak wydawało, że uda się to w relacji z żoną zmienić. Żona obiecywała się zmienić, poszła na terapię, ale nic się nie zmieniało. Przez pierwsze dwa lata małżeństwa była bardzo agresywna, dużo krzyczała na mnie, kontrolowała co robię, łatwo oskarżała mnie o kłamstwa (np. jeżeli poszedłem pracować to wystarczyło, że mnie przyłapała na chwili przerwy i zaczynała wtedy mówić np "powiedziałeś, że będziesz pracował a tego nie robisz! I jak ja mam Ci ufać skoro jesteś niesłowny?"), mówiła mi jak albo co mam prawo czuć a co nie. Potrafi mieć bardzo kąśliwe uwagi na temat mojego brzucha, ale sama nie dba o sylwetkę - w ogóle często stosuje podwójne standardy. Właściwie to sam się dziwię, że to wszystko znosiłem i jeszcze ożeniłem się z tą kobietą. Potrafiła też zwyczajnie mnie lekceważyć przerwać mi w pół słowa. Chodziła na terapię, ale nic się nie zmieniało. 3 lata temu powiedziałem jej wprost, że się wyprowadzę, bo nie mam już siły tego znosić. Nagle jak ręką odjął. Przestała krzyczeć, choć nadal wybucha czasami złością z nietypowych powodów (np. z furią mówi, że sklep, do którego chcę się wybrać na pewno jest zamknięty podczas gdy jest on otwarty). W łóżku zaczęła się zachowywać zawsze tak jakby wszystko robiła od niechcenia i się zmuszała, choć wystarczy chwila przerwy między nami by zobaczyć, ze bardzo jej na seksie zależy. Już wcześniej były problemy - tak jakby chciała mnie nagradzać i karać zależnie od tego czy chodzę jak w zegarku czy nie. Ale od tych trzech lat sytuacja wygląda coraz gorzej - tak jakby się wyżywała na mnie. Ona oczywiście zawsze to tłumaczyła tym, że ma osobiste problemy z poprzedniego związku, ale chodzi na terapię i popracuje nad tym problemem. I tak rozmawiamy o różnych problemach co 3-5 tygodni. Ona od roku chodzi do nowej terapeutki i nie raz przed wyjściem mówi mi, że porozmawia o tych problemach na terapii, że popracuje nad nimi. problemy w zasadzie można streścić jako: podwójne standardy, brak otwartości/zaangażowania w sypialni, niemówienie o problemach (ma wybuchy złości, coś ją ewidentnie we mnie wkurza, ale nie potrafi powiedzieć co). Ostatnio też odkryłem, że my w zasadzie nie rozmawiamy. Ja mówię, że jest problem a ona albo mówi, że będzie lepiej, nie mówi, co przeżywa, co jest problemem,  staje się bardzo czuła, ale ostatecznie nic się nie zmienia albo odwraca kota ogonem - mówi, że to ja mam problem. Np. mówi, że problemem jest to jak ja niesamowicie ją zraniłem mówiąc, że się wyprowadzę (cały kontekst mojej wypowiedzi jest oczywiście w jej wypowiedzi pominięty - że się wyprowadzę jak nie przestanie mnie maltretować psychicznie).

Jednak ostatnio naszły mnie wątpliwości, co do jej intencji (że też dopiero teraz!). Chciała ze mną porozmawiać o problemach jakie ja mam. Spytałem ją jakie są et problemy, ale ona nie potrafiła wskazać tego, co powtarzam co kilka tygodni od kilku lat! Poszedłem też do jej terapeutki. Najpierw chciałem się zająć moim trudnym dzieciństwem, ale na jednej z sesji zdarzyło się tak, że rozmawiałem o żonie. Terapeutka powiedziała jednak, że to nie jest dobrze, bo przecież do niej na terapię, chodzi moja żona. Zrozumiałem z tego, że do problemów z żoną powinienem

a) znaleźć innego terapeutę

b) pójść na terapię małżeńską

Ale zaraz! Ja chodzę do tej samej terapeutki od kilku miesięcy. Moja żona chodzi do niej od roku albo i dłużej i co kilka tygodni opowiada mi przed wyjściem, że porozmawia o trudnościach jakie ma w kontekście naszego małżeństwa. I do tej pory nie było takiego problemu, że jest ten sam terapeuta! Wychodzi na to, że żona mnie regularnie okłamuje.

Co mogę z tym zrobić? Jak widzicie tą sytuację? Gdzie mogę znaleźć eksperta dla siebie (od manipulacji i przemocy kobiet wobec mężczyzn)? Widzę, nawet na tej stronie różnych specjalistów - kto dokładnie się zajmuje takimi przypadkami jak mój? Ostatnio im bardziej się przyglądam mojemu małżeństwu tym bardziej niepokojący obraz widzę.Trudne było moje dzieciństwo i życie i pewnie dlatego nie zauważyłem wtedy tych wszystkich patologii w związku - bądź co bądź relacja ta jest lepsza od tych, które doświadczałem w domu. Mam jednak poczucie, że lepsza, to nie oznacza, że zdrowa i wolna od patologii.

Link do komentarza
Ukryte

Hm, a jak.wygladaja jej relacje z rodzicami? Albo relacje jej matki.z.ojcem? Czasem powielamy bledy rodzicow nieswiadomie.. I.pytanie czy macie dzieci? KIMI2000 mowi ze koniec zwiazku, ja raczej.proponuje dokladnie to przemyslec. Moze.sprobuj sam okazac jej troszke obojetnosci? Czasem to.pomaga, daje malego kopa. Jak sie jest za dobrym to tez nienajlepiej. 

Link do komentarza
Ukryte

Mam wrazenie jednak, ze to z zona jest cos nie tak, moze to jednak problemy ze zdrowiem, tu mam na mysli psychike. W koncu chodzi na terapie z jakiegos powodu prawda? Byloby wszystko latwiej gdybyscie ze.soba rozmawiali szczerze.

Jesli juz.czujesz, ze nie dajesz rady, chcesz ratowac siebie to.coz zrobic, jesli masz mozliwosc wyprowadz sie. Jak.dla.mnie.rozwod to.ostatecznosc, mozna z nim.poczekac, ale kazdy inaczej mysli wiec zrobisz jak uwazasz. 

Jestes mlodym czlowiekiem, jeszcze masz troche czasu zeby zyc:) lub zeby zaczac nowe zycie:) 

Odzywaj sie tutaj, co tam postanowisz i jak.to.przezyjesz;) 

Link do komentarza
Ukryte
52 minuty temu, Marcin12345 napisał:

Na pewno będę tutaj jeszcze jakiś czas pisał, choć pewnie nie regularnie. Po prostu mogę to wszystko wyrzucić z siebie, jakoś przetrawić zamiast o tym nieustannie myśleć, np w pracy i mieć z tego powodu problemy.

Chyba wezme.z Ciebie przyklad. Pisanie daje samo.w sobie wsparcie. 

Link do komentarza
Ukryte

Jeszcze takie pytanie, czy kochasz.swoja zone? Czy ona kocha Ciebie? Bo jesli jest jeszcze miedzy Wami uczucie, wyprowadzka bylaby dobrym pomyslem, a z rozwodem.mozna chwile.poczekac. Byc moze.sie.kobieta otrzasnie. 

42 minuty temu, Marcin12345 napisał:

 

Niby chodzi na terapię, ale nic to nie zmienia a nawet obserwuje pogorszenie. Ostatnio wydaje mi się, że jest to przede wszystkim wymówka.

Czasem też się zastanawiam czy nie jest przypadkiem tak, że ona się wpakowała ze mną w związek i zwyczajnie też nie jest szczęśliwa. Może na pewnym etapie zdała sobie sprawę, że popełniła błąd? Może zdała sobie sprawę z tego dużo wcześniej niż ja, ale nie umie z tego wybrnąć? Myślę sobie, że coś w tym jest. Z drugiej strony, czy jeżeli ja bym miał kobietę, która rozmawia ze mną szczerze i stara się bardzo o związek to nie wyobrażam sobie, żeby kogoś tak traktować jak ona mnie. Może głupi i naiwny jestem, ale czy do udanego związku potrzeba czegoś więcej niż po prostu szczerości, otwartości i chęci obojga stron?

 

Moze nie chce chodzic na terapie z jakiegos powodu? Lub juz.ma jej dosc. Tylko problem w tym, iz to Twoja.zona tylko.wie i jesli.nie bedzie chciala z Toba o tym.porozmawiac to nie widze przeszkod abys sie wyprowadzil.na jakis czas.  To.samo jesli chodzi o.ten "blad" ktory.mogla popelnic wiazac sie z Toba. Tak tez.moze byc, ale tylko ona to.wie. 

Ktoa.moglby.powiedziec, ze jestes naiwny i glupi ale przeciez prawie kazdy szuka.szczescia i milosci. I ci szczerzy ludzie z dobrym.sercem i ci po.drugiej stronie barykady, ze tak.to.ujme. 

Link do komentarza
Ukryte

@Marcin12345

To.juz wiemy, ze Ty ja kochasz. A jak jest z nia? Czujesz, ze Cie kocha? Z tego co piszesz, wyglada na to, ze tego co najmniej nie okazuje. Piszesz, ze nie widzisz perspektyw na naprawe - chyba jednak.troche widzisz, skoro chcesz probowac. Tez tak sadze, ze warto, widzialam kilka.malzenstw z problemami i niektorym sie udalo i warto bylo przeczekac i.powalczyc troszke, kazda.osoba ma.inna psychike i inne doswiadczenia zyciowe. 

13 godzin temu, Marcin12345 napisał:

.

Tzn. ona chodzi na terapię, lubi chodzić, ale problem w tym, że to nie ma żadnego oddziaływania na nasze małżeństwo. Dlatego uważam, że to wymówka, że terapia po prostu daje jej możliwość uprawiedliwienia się, powiedzenia mi, że przecież pracuje nad tymi problemami z terapeutą i to wymaga czasu. Jak pracuje jż pisałem, że nawet nie pamiętała o czym jej powtarzam a sam jak wspomniałem na swojej terapii o problemach w małżeństwie to OD RAZU zostałem skierowany na terapię małżeńską. Po prostu okłamywała mnie mówiąc, że zajmuje się tym na swojej terapii.

Generalnie jest coraz gorzej i najbardziej to widać w łóżku. Jakby się doskonaliła w manipulowaniu zamiast szczerze ze mną porozmawiać. Nie jestem w stanie zobaczyć co w niej jest i jaki ma problem. Jestem w stanie tylko obserwować jak postępuje i patrzeć czy mnie znowu chce zwodzić i udawać zmianę czy coś rzeczywiście się zmienia.

 

.

Cos mi tu nie.pasuje. Wrocilam do.Twojego.pierwszego wpisu i czytam.kolejne. Badz madry i uwazaj. Bo skoro Cie oszukuje w ten sposob, i.to.regularnie, to albo nie mowi terapeucie o Waszych problemach, albo Tobie cos kreci. Nie chce podsuwac glupich pomyslow, ale postaw sie w jej sytuacji na chwile. Pracuje? Czy jest zalezna finansowo.od Ciebie? Czy w razie rozwodu jest w stanie sama sobie poradzic? Nie.chce sie z Toba kochac, tzn ze chyba jej nie.pociagasz, moze seksuolog.jest potrzebny? Zauwazylam, ze duzo.o tych sprawasz wspominasz, czyli problem jest spory. Jesli.moge.zapytac, jak.wyglada sprawa z checia posiadania.dzieci? 

 

12 godzin temu, Marcin12345 napisał:

 

Czy kocham swoich rodziców? Kocham! A dlaczego nie utrzymuję z nimi kontaktu? Bo nie jestem w stanie! Nie jestem w stanie utrzymywać relacji na ich warunkach. Jak byłem mały to mnie bito, jak byłem nastolatkiem i młodym dorosłym, to ciągle na mnie krzyczano i nieustannie dokuczano mi - często zupełnie bez sensu, np w jednym zdaniu, że jestem za gruby i że za mało jem. Czy chciałbym z nimi normalnych relacji? Chciałbym, ale to nie możliwe. Nie raz próbowałem. A oni wciąż czasem piszą, że mnie kochają i "są w stanie wybaczyć moje zachowanie" (chodzi o to, że nie utrzymuję z nimi kontaktu). Nie potrafią zobaczyć, że bicie, awantury na okrągło czy stawanie butem na twarzy, to nie były najlepsze metody wychowawcze. Gdybym tylko otrzymał kiedyś od nich mejla w stylu "wiem, że popełniłem/łam błędy..."!

Chyba nie zrozumiem nigdy ani zachowania rodziców ani żony. Mogę ich kochać i życzyć im wszystkiego najlepszego, ale to nie znaczy, że będę z nimi utrzymywać tak toksyczny kontakt. Oczywiście, żona to nie ta liga co rodzice - myślę też, że to dlatego tak trudno było mi to wszystko zobaczyć, bo żona zachowuje się dużo subtelniej. Ponadto z żoną nie wyczerpałem jeszcze wszystkich opcji, jeśli chodzi o możliwość naprawy relacji.

Coz, nie.zmuszaj.sie do.kontaktow z rodzicami, skoro.tak wyglada ich podejscie.do.Ciebie.

Tutaj i rodzice i zona chca zebys zyl.na ich warunkach, juz nie raz slyszalam, ze wybieramy sobie partnerow podobnych do rodzicow, mniej lub bardziej swiadomie. I.to tez widze po swoim przykladzie. 

Jesli kochasz, probuj i walcz, tylko czasem pomysl o sobie, zebys nie wyszedl na tym zle. 

 

Link do komentarza
Ukryte
14 godzin temu, Marcin12345 napisał:

Pytanie za milion punktów: Jak odróżnić kto jest po której stronie barykady?

 

Tak. Pisanie oraz czytanie. Odpisałaś pod moim komentarzem w temacie "Rozstac się czy nie? Być w małżeństwie nie kochając?". Aż do drugiego akapitu dziwiłem się czemu mi piszesz takie rzeczy właśnie w tamtym wątku zanim zauważyłem, że to jednak nie do mnie :D Albo Madzia w "Związek który się konczy" opisała jakie podejście ma do niej mąż. Moja żona zachowuje się inaczej, ale to ta sama mentalność.

Niestety, wiem, ze jest ciezko, ale jesli sie z kims.nie.spedzi troche czasu, nie.bedzie.rozmawiac i troszke obserwowac z boku to chyba sie nie.rozrozni. 

Chyba w tamtym watku nie oznaczylam do.kogo.odpisuje, dopiero.pozniej ogarnelam jak.to zrobic;) 

Link do komentarza
Ukryte
Dnia 10.04.2021 o 02:58, Marcin12345 napisał:

Nie. Przynajmniej nie jako mężczyznę. Potrafi mi przygotować dobry obiad, czy wysprzątać mieszkanie. Ale przecież sama też je ten obiad i żyje w tym mieszkaniu. Właściwie to nie czuję by mnie kochała. Czasem mam wrażenie, że bardzo się stara w obowiązkach domowych właśnie po to by przykryć, że tak naprawdę nie potrafi mnie pokochać - nie potrafi być ze mną szczera, stosuje podwójne standardy, złości się na mnie, nie potrafi ze mną rozmawiać/otworzyć się przede mną a ponadto w ogóle jej nie kręcę w łóżku.

To.mi.wyglada na tradycyjne polskie.wychowanie: jestes.kobieta, a chlopu potrzeba zeby mial.co.zjesc, zsby.mial czysto, posprztane i.wyprane. Lozko tez.jest wazne, ale.jak tam.sie nie.pouklada, to przynaniej w domu bedzie.w porzadku tak.jak trzeba. Mamy zapomnialy nas nauczyc, ze nie tylko.to.jest wazne.. 

Moze zapytasz wprost "czy Ty mnie jeszcze w ogole kochasz?" 

Dnia 10.04.2021 o 02:58, Marcin12345 napisał:

 

To jest tak, że autentycznie nie widzę. Po każdej rozmowie z nią i po jej zachowaniu widzę coraz bardziej, że nie ma to sensu. Ona tylko czeka aż zmięknę. To małżeństwo tak naprawdę nigdy nie zaistniało. Nigdy nie zbudowaliśmy takie relacji, tylko ja nie potrafiłem tego zobaczyć, bo to co było było i tak o niebo lepsze od tego co doświadczyłem w domu.

Po prostu wiem, że mogę też się mylić. Dlatego chcę wykorzystać każdą możliwą opcję. Mam też wrażenie, że ona sama też tak naprawdę męczy się w tym związku i być może terapeuta pomoże nam się rozstać w cywilizowany sposób.

Jaka jeszcze masz.opcje do.wykorzystania w takim razie?

Czyli.widziales, ze jest.lepiej niz.miales, i.skorzystales z tej okazji, tak to widze. I.myslales na dodatek, ze to.Ci wystarczy. 

 

Jesli.chodzi o to ciagle oklamywanie, to ciezko.mi jest zrozumiec Twoja zone, jesli terapeuta skierowalby ja od razu na terapie.malzenska, to ewidentnie rozmawia.o.innych problemach. Moze.jednak ma.jakies.problemy ze soba, o ktorych nie wiesz? Problemy z przeszlosci, ktore sie.dzis odbijaja? (Tu troszke pije do siebie, bo sama mam taki.problem, choc moje relacje z mezem nie sa az tak.zle). 

Dnia 10.04.2021 o 02:58, Marcin12345 napisał:

Pracuje. Nie jest finansowo ode mnie zależna. W razie rozwodu jest w stanie doskonale sobie poradzić, choć wiadomo, że wspólny budżet jest zawsze lepszy dla obojga stron.

Pytam, i mowie zebys byl.rozsadny, bo kobiety bywaja przebiegle, tak.jak z Anonim1995, gdzie tez sie.wypowiadales. Nie.wiesz tak.naprawde chyba o czym zona rozmawia z terapeuta, co.mowi na Twoj temat czy Waszej relacji. W razie rozwodu.moze grac pokrzywdzona. 

 

Dnia 10.04.2021 o 02:58, Marcin12345 napisał:

 

Może i jest seksuolog potrzebny. Nie wiem. Z drugiej strony nie wiem co jest problemem. Ona jest bardzo inteligentną, zaradną i wykształconą kobietą. Myślę, że jakby chciała rozwiązać problem i potrzebowała seksuologa, to sama mogłaby na to wpaść.

 

I to nie jest tak, że ona nie chce się ze mną kochać. Ona bardzo chce i mnie nęci na różne sposoby. Przekonuje, że już właśnie się zmieniła, albo wymyśla jakąś bajkę, żeby pokazać mi jak to się przede mną teraz otworzyła i jaka jest szczera i otwarta. Sporo wysiłku w to wkłada. Problem w tym jak ona się zachowuje w łóżku. Ona jest skupiona tylko na sobie i manipuluje. Ciągle i coraz lepiej udaje obojętność i obojętne i beznamiętne patrzenie w sufit - nawet wtedy kiedy czuję jak ona w środku pulsuje (fachowo: ma skurcze), czyli jak niewątpliwie seks sprawia jej dużo przyjemności. Przecież ja to wszystko widzę i czuję co się w niej dzieje (https://pl.wikipedia.org/wiki/Orgazm#U_kobiet). Dlaczego więc stara mi się to jak najmniej okazywać?

Wyobrażasz sobie, że np Twój mąż coraz bardziej obojętnie na Ciebie patrzy w łóżku, a później już nawet nie patrzy na Ciebie tylko obojętnie w sufit, nie stara się i mówi, że nic właściwie nie przeżywa, chociaż widzisz u niego normalne reakcje fizjologiczne, które jednak mówią co innego? I że pytasz go co by mu pomogło i jak to zmienić a on nie wie i nie ma żadnych pomysłów? W końcu Ci mówi, ze porozmawia o tym z psychologiem, ale później się okaże, że nigdy o tym z psychologiem/psychoterapeutą nie rozmawiał a nawet nie pamięta, że to dla Ciebie jest problem?

Teraz wyobraź sobie, że po kilku wcześniejszych urazach, które powodowały 1-2 tygodniowe przerwy w łóżku, w końcu masz dość i przenosisz się na oddzielne łóżko a on na wszelkie sposoby próbuje Cię do tego łózka ściągnąć - czasem dość agresywnie. Ale nie to, że on coś zmieni - nie liczy się przy tym z Twoimi uczuciami. Mówi, że to on jest ten pokrzywdzony, bo chciałby w łóżku czuć się tak dobrze jak Ty i generalnie wychodzi na to, że bardzo chętnie zobaczy Cię z powrotem w łóżku, ale ciągle na starych zasadach - Ty masz go po prostu obsłużyć. Jak się czujesz? Jak to widzisz?

 

Ona nie może mieć dzieci - nie chcę tego rozwijać.

Inteligentni i.wyksztalceni ludzie niekoniecznie zawsze zachowuja sie czy mysla tak.jak.to.nam.sie wydaje, ze powinni. Kazdy jest czlowiekiem, i.kazdy.moze.sie zgubic i.popelniac bledy. 

Hmm, jestescie juz po.slubie kilka.lat, moze to poprostu znuzenie? Namietnosc kiedys moze wygasnac i wrocic pozniej. Rozumiem, ze.to.Ci.sprawia przykrosc kiedy widzisz jej mine. Nie.probowaliscie razem uprawiac jakis.sportow? Albo i osobno. I.ochota jest wieksza, i.inaczej popatrzycie na swoje ciala. Nie.wiem, co.nia kieruje, ale choc sex jest wazny, nie.jest przeciez najwazniejszy. 

Ciezko.mi jest sobie to wyobrazic, nie doswiadczylam twgo choc idealnie juz nie jest.  "Obsluga" drugiej strony jest.dosc chyba nieprzyjemna. To brzmi troszke jak.malzenski obowiazek. 

Link do komentarza
Ukryte
15 godzin temu, Marcin12345 napisał:

 Znalazłem w tym wątku 

Zupełnie jak moja żona w pierwszych latach małżeństwa dopóki jej nie powiedziałem, że nie mam siły tego znosić i się wyprowadzę jeśli to się nie zmieni.

Kurcze, to.chyba taki typ czlowieka. Ludzie sa naprawde rozni, i nir wiem czy druga strona tego.nie widzi czy ludzie sie poprostu zmieniaja? 

 

Link do komentarza
Ukryte

Gratuluje malego sukcesu. Dala sie namowic, to moze przy obcej osobie jednak sie otworzy przed Toba. 

16 godzin temu, Marcin12345 napisał:

Zgodziłbym się gdyby nam się po prostu nie układało - np gdybyśmy mieli rożne nie dające się pogodzić potrzeby. Np. jedno pragnęło by rożnych doświadczeń a drugiej by się ich bało lub miało wstręt do nich. Tu nie ma z jej strony szczerej i otwartej rozmowy o potrzebach i oczekiwaniach, nie ma kochania drugiej osoby tylko jest oczekiwanie obsługi, jest udawanie i karanie w łóżku. Kiedyś mi mówiła dużo złośliwości, robiła awantury o nic i okazywała pogardę. Teraz niby jest spokojniejsza, ale jakby to wszystko odreagowywała właśnie w łóżku..

I ta sprawe powinienes poruszyc na terapii, bo nawet ja nie jestem w stanie tego.zrozumiec. Widze, ze potrzebujesz szczerosci, normalnego zwyklego zycia. 

A jesli moge jeszcze zapytac, jestescie 6 lat po slubie, od kiedy zona chodzi do psychologa? I czy jak juz zaczniesz temat Waszych problemow, czy mowisz jej o tym na okraglo?

Nie jestem specem, ale ja np. jestem nerwus, i moj.maz to.zauwazyl szybciej niz ja, na szczescie obeszlo.sie bez zadnych terapii, bo.zobaczylam, ze czasem faktycznie za duzo.krzycze o byle.co.  Tylko.tu wydaje.mi.sie.to byc kwestia poprostu charakteru. Jak mnie w domu ktos zdenerwuje, albo.meczy mi.na okraglo o czyms, zaraz mnie chce szlag trafic. Czasem dobrze jest dac chwile spokoju tej drugiej stronie. Tylko to juz zalezy od syruacji.

 

16 godzin temu, Marcin12345 napisał:

.Może ma a może nie ma. Dlaczego nie może mi o nich powiedzieć? Ja mówię jej o swoich problemach. Pewnych rzeczy po prostu w domu rodzinnym nie dostałem i muszę włożyć dużo pracy w siebie by być pewnym siebie, by być asertywnym i nie dawać się wykorzystywać w pracy, by wiedzieć swoje uzdolnienia itd. A może błąd polega na tym, że ja jestem taki otwarty? Nie wiem.

Można mieć problemy, ale czy to powód, żeby kogoś krzywdzić i do tego jeszcze akceptować taki stan rzeczy? Nie pracować nad nim i wręcz pogłębiać patologię?

To wie tylko ona, ewentualnie jej terapeutka. Mysle, ze bardzo.dobrze, ze pracujesz nad soba. Bycie z bardzo otwartym tez nie przynosi dobrego efektu, zauwazylam to.na swoim.przykladzie, nawet w rozmowach z mezem, co mnie zmartwilo, ale sie przyzwyczailam, ze maz niekoniecznie chce byc moim.najlepszym przyjacielem. 

Oczywiscie, ze to nie jest powod, masz tu calkowita racje. Porusz te problemy na terapii.

16 godzin temu, Marcin12345 napisał:

 

Ona już teraz stawia się w pozycji pokrzywdzonej, co mi odbiera nadzieję na poprawę sytuacji. Zawsze grała pokrzywdzoną a ja zawsze się głupio poświęcałem dla naszego związku. Ona za naszą relację, za nasze małżeństwo i jego los nigdy nie potrafiła wziąć odpowiedzialności.

Wcześniej patrzyła na mnie chłodno i często zwracała sie do mnie w sposób bardzo ostry. Teraz dodatkowo patrzy na mnie z obrzydzeniem.

Po to też myślę jest terapia małżeńska. Terapeutka może też zasugerować rożne rzeczy. Ja teraz nie jestem w klimacie z żoną na takie sugestie.

Moze czas zagrac jej.kartami, i samemu zaczac grac pokrzywdzonego? Choc chyba to nie bylaby gra z Twojej strony. 

 

16 godzin temu, Marcin12345 napisał:

Ale z jej strony nigdy nie było namiętności. Rozmawiałem z nią o tym przed ślubem i ta właśnie namiętność miała się u niej pojawić po ślubie...

Sport? No ja staram się dla zdrowia. Kiedyś udawało mi się nawet ją namówić na basen, ale to dawne dzieje.

To źle brzmi, bo właściwie jest dużo gorzej -  bardziej jak sprowadzenie drugiej osoby do przedmiotu lub do personelu w tzw. domu uciech.

Tzn. ja naprawdę jeszcze do niedawna nie widziałem tego co się dzieje. Tzn. coś widziałem, ale myślałem, że żona chodzi z tym na terapię to będzie kiedyś dobrze. A co żonie siedzi w głowie? Nie wiem. Jedyny sposób żeby to sprawdzić to pójść razem na terapię i spróbować tak ułożyć ten związek, żeby żadne nie było pokrzywdzone. Następnie zobaczyć czy jej będzie to pasowało. Nic lepszego nie ma.

Niestamowite jest to, że czyta różne ksiazki o relacjach i związkach a działą tak, jakby chciała po prostu nasze małżeństwo zniszczyć. Pamiętam jak kiedyś mi mówiła np. jak się zachowują osoby, które tłumią swoje prawdziwe intencje. Mówiła o tym, że ktoś może np okazywać przesadnie pozytywne emocje by zamaskować te negatywne albo że ktoś może pewne sprawy załatwiać perfekcyjnie tam gdzie jest to łatwiejsze. czyżby wtedy ostrzegała mnie sama przed sobą? Ona ostatnio cały czas albo jest nienaturalnie miła, ablo wściekła i pogardliwa. Jeśli chciała mnie przekonać, że mnie kocha, to raczej przez obowiązki domowe a nie przez namiętność.

No no, niezle, a jak to przewidziala, ze namietnosc sie pojawi przed slubem?

To wyglada tak, jakby uczen przyswoil wiedze teoretyczna, lecz nie umie jej wykorzystac w praktyce..  

Zobaczysz, co przyniesie terapia. Nie wiem, jak.to wyglada w praktyce, ale mam nadzieje, ze pomoze Ci rozwiac Twoje watpliwosci i rozwiazAc problemy. 

 

 

Link do komentarza
Ukryte
2 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Chyba zaczęła zaraz po naszym ślubie. Myślę, że 5 lat będzie.

Ja to raczej w drugą stronę. Jestem z tych co dają intelektualny być może zbyt suchy komunikat.

Zresztą wystarczy, że powiem coś co mnie boli, co przeżywam, to ona od razu, że na nią krzyczę a to nie prawda - nie krzyczę, mówię trochę emocjonalnie o tym co mnie boli, bo po prostu nie jestem robotem bez uczuć.

Dla mnie to jest ekstremalnie dziwne. Wiesz, może to nie musi być od razu ktoś z kim poplotkujesz tak jak z koleżanką 😉 ale powinno dać się rozmawiać. Czasem może wyznacz szczerze granicę np "przepraszam, ale ja dziś tez jestem zmęczony, porozmawiajmy jutro" - tak sobie to wyobrażam, ale ja to pewnie mam nierealistyczne wyobrażenia.

Ja się generalnie nie nadaje do gierek czy kręcenia. Nie lubię tego ani nie potrafię. Nawet jak ktoś mi zadaje wścibskie pytania, to mówię wprost, że nie chcę o tym rozmawiać - nawet tzw. białe kłamstwo mi nie wychodzi, więc go nie próbuję. Zresztą pod tym względem dobrze mi jak jest i nie czuje potrzeby się tego uczyć.

A pokrzywdzony cały czas jestem, tylko ona jakby nie chciała tego zobaczyć.

😯 tyle czasu chodzi na terapie i zadnych efektow? 

No ladnie, to.samo.jest u.mnie, teraz juz.mi.zostala latka krzykacza, i co bym nie powiedziala - to zaraz slysze ze krzycze, choc tak nie jest. Tak wiec rozumiem Cie calkowicie. 

Oczywiscie, ze nie poplotkuje z nim.jak.z kolezanka, i mam tego.pelna swiadomosc, ale z moim mezem nie.moge sobie tak.porozmawiac jakbym chciala, albo zdazalo mi sie kiedys z innym chlopakiem. Taki czlowiek i tyle. Nic nie zmienie, ale jak chce to sie.postara i porozmawiamy na spokojnie o tym.co nas boli. ;) (tak swoja droga, czytales moze moje dwa posty, ktore ja pisalam?) 

No.tak, rozumiem, jak sie nie klamie, to przynajmniej pozniej prawda nie miesza sie z klamstwem:) moze po wspolbej terapii w koncu orworzy oczy? Trzeba byc dobrej mysli. 

2 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Chyba chodzi Ci, że po ślubie. To było cos na zasadzie, że poczuje się wtedy ze mną całkiem bezpiecznie i będzie mogła się otworzyć. Jednak nigdy to nie nastąpiło.

Oby. Mam ich niestety coraz więcej. Dziś mi się przypomniała jedna rzecz. Przed ślubem ona bardzo chętnie słuchała o moich pasjach i zainteresowaniach. Wykazywała interesowani, patrzyła mi ze skupieniem w oczy, zadawała pytania jakby rzeczywiście ją to interesowało. Sama podawała ciekawe przykłady z tego co mnie interesowało. Po ślubie jakby się od tego odcięła. Jakby tego nigdy nie było. Jak zacznę, to po prostu jest krótko, że ona nie chce tego słuchać i koniec. Niestety coraz bardziej mam wrażenie, że zostałem po prostu zmanipulowany i byłem manipulowany. Muszę jeszcze znaleźć psychologa dla siebie - oddzielnego od terapii małżeńskiej.

Tak tak, pomylka. Dziwne troszke, chyba ze ma sie jakies przyjete zasady w tym temacie.

Hm, no wiesz, tutaj akurat bym powwiedziala tak: przed slubem sie poznaje czlowieka, stara sie, chce sie pomagac i wiedziec jak najwiecej o nim. Pozniej jak sie wszystko wie to juz jest inaczej. Chyba ze u Was to faktycznie nie jest takie proste jakby sie wydawalo, cos moge zle zrozumiec. 

Czyli okreslisz charakter Twojej zony jako msciwej, nieszczerej, zdradliwej kobiety? Manipulantki?

Jak juz przejdziesz terapie malzenska, to jak najbardziej swietny pomysl.  

Link do komentarza
Ukryte
Cytat

Nie mogę tak funkcjonować, że nie wiem czy jutro policja nie wyprosi mnie z własnego mieszkania za rzekomą przemoc wobec żony.

Coś mi w głowie zaświtało, że niedawno jakieś przepisy dt. zapobiegania przemocy domowej weszły. Że niby policja jedzie na zgłoszenie, na miejscu "sądzą" oskarżonego i wysiedlenie natychmiastowe. Dobrze kojarzę?

Link do komentarza
Ukryte
13 godzin temu, Marcin12345 napisał:

Żeby było ciekawiej po sesji mówiła mi, ze terapia to świetny pomysł, bardzo jej pomaga, w ogóle jest super, czuje się świetnie i "przytulmy się" (czytaj: chodźmy do łóżka). Jakby nigdy nic. Jakby po raz kolejny mnie nie oczerniała w bardzo niebezpieczny dla mnie sposób. Po raz kolejny, więc wątpię w przypadek.

Wybacz ze tak stwierdze, kobieta widzi czubek.wlasnego nosa jedynie. 

Trzymaj sie. Nie daj sie zalatwic.. 

Jesli tal dalej pojdzie, moze Niebieska Linia bylaby dobrym krokiem z Twojej strony. 

Link do komentarza
Ukryte

@Marcin12345

Żeby się nie zagalopować zbyt daleko i nie zrobić sobie projekcji czegoś co nigdy by nie miało miejsca.

Jak zamierzasz sprawdzić (sprytnie, nie wprost) jakie są prawdziwe plany (intencje) żony? Czy to długoterminowy plan wysiedlenia i podziału majątku, czy przypadkowe narzekanie i wyolbrzymianie pewnych Waszych interakcji? 

Link do komentarza
Ukryte
13 godzin temu, Marcin12345 napisał:

No niby tak. Ale ja bylem zbyt naiwny. Do tego poznałem ją w środowisku religijnym i byłą bardzo zaangażowana, więc przyjąłem bardzo błędne założenie, że nie może mieć złych intencji.... Po ślubie miała się otworzyć właśnie ze względów religijnych....

Nie wiem czy mściwej i zdradliwej, ale na pewno się okazało, że jest nieszczera i manipuluje.

 

Coz, sprawdza sie co.czesto.ludzie.mowia. w kosciele na kolanach a po za nim najwieksza swinia. 

Chyba faktycznie Twoja naiwnosc sie wtedy musiala uaktywniczawidzisz le nie jestes jedyny, a wiara w drugiego czlowieka nie jest zla. Kazdy zakochany wierzy swojej drugiej.polowce. 

Jesli czujesz, ze potrzebujesz pomocy szukaj psychologa dla siebie. Tak swoja droga, w razie czego dokumentacja u.lekarza zawsze jest, zwlaszcza, ze pisales iz nie.kontaktujesz sie z rodzina, a Wasi przyjaciele i.znajomi.to tak.naprawde znajomi.zony. 

13 godzin temu, Marcin12345 napisał:

No tak, tylko jak stwierdzić kto jest poszkodowany? Jeżeli żona weźmie nóż i się nim dźgnie (a ostatnie widzę ją w takim stanie, że byłaby do tego zdolna), to będzie poszkodowaną, prawda? Do tego ma relacje znajomych, którym na mnie narzekała i którym nie wiem co naopowiadała. Ja mam w zasadzie tylko terapeutkę w terapii par. Po prostu muszę na najbliższym spotkaniu to poruszyć.

Widzisz ja w takim stanie tzn? Chodzi zalamana, prrzybita? Czy dalej zlosci sie na Ciebie i oczernia? 

 

 

Link do komentarza
Ukryte
14 godzin temu, Marcin12345 napisał:

Dopiero teraz zrozumiałem. Że niby wyrzucenie mnie z domu czy oskarżenia o przemoc nigdy by nie miały miejsca? To po co oczernia mnie przed znajomymi i przed terapeutami?

Rozumiem, ze ze tymi.znajomymi Ty sam.sie.nie.spotykasz? Zawsze razem.badz ona.sama? 

To zachowanie cale wydaje sie podejrzane. 

Jesli kiedys juz.wspomniales jej.o.rozwodzie, mozliwe ze Twoja zona juz zaczela inteligentnie myslec i przygotowywac sie na zlozenie pozwu. 

Poczytalam troszke, i psycholog osobny dla Ciebie, i np telefon do.niebieskiej lini badz.e.mail bedzie swietnym pomyslem. Bo.jak Ty masz sie bronic? Jedyna dokumentacja to.psycholog wspolny z terapii.malzenskiej.ewentualnie Twoje wczesniejsze wizyty u.psychologa. Szukaj pomocy, poki nie jest za pozno. 

Link do komentarza
Ukryte
2 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Coraz bardziej widzę też jak różne dla mnie drobne rzeczy są jej podporządkowane. Np. wprowadziła się do mojego mieszkania, to od razu urządziła wszystko po swojemu. Do tej pory mam problem często ze znalezieniem swoich rzeczy, bo okazuje się, że zmienia im miejsce bez pytania mnie o zdanie. Albo auto. Ona musi zawsze prowadzić, bo jak ja prowadzę, to jest histeria w aucie do tego poziomu, że rzeczywiście zaczynam się obawiać czy nie spowoduję wypadku, bo nie mogę jednocześnie jechać i ją uspokajać. Jakby nie było chodzi o to, żeby z punktu A dojechać do punktu B - tak sobie myślałem i jak jedziemy gdzieś wspólnie to ona prowadzi. Ale zaczynam sobie też zdawać sprawę jak wszystko jest w jakiś chorobliwy sposób zdominowane przez nią.

Dajcie znać co o tym wszystkim myślicie.

Takie zachowania juz widzialam, nie.znam sie, moze poprostu takie sa niektore kobiety? Lubia rzadzic. 

Co do tych znajomych jeszcze, masz tu racje, jesli nie masz Ty kontaktu, to niestety wierzyles we wszystko, co zona Ci powiedziala o nich. Tak samo to dziala w druga strone. 

Tak w ogole, jak sie czujesz?

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Ukryte
2 godziny temu, Marcin12345 napisał:

No chyba była też koleżanką. Jakby nie było dostałem ją z polecenia... żony. Niby żona do niej też chodziła i chodzi, więc niby nie powinno być tu relacji koleżeńskiej, ale chyba jednak jest. Różne miałem ostatnio teorię odnośnie tego co dolega mojej żonie. Zastanawiałem się co może być problemem, że może jest coś czego we mnie nie akceptuje, ale nie potrafi mi tego powiedzieć. Dopiero ostatnio jak stwierdziłem, że żona mną manipuluje to pojawiło się to dziwne jej zachowanie - zupełnie jakbym trafił w 10 a ona jakby broniła mojej żony mają zupełną świadomość, że tak właśnie jest.

No chyba obowiązują. Ale ja nie jestem od znania się na zasadach dla terapeutek. I tak doceniam, że skierowała do terapii małżeńskiej jak zacząłem mówić o problemach w małżeństwie. Widzę tą terapeutkę dla par, kogoś jednak bardziej z zewnątrz i porównuje z tymi wszystkimi psychologami i których byłem wcześniej a byli polecanie przez moją żonę - jest wyraźna różnica. Chyba wszystkie były w pewnym sensie jej koleżankami.

Informacje pozyskane od klientów ww. gabinetów zabezpiecza nadto art. 14 ustawy o zawodzie psychologów, który przewiduje dla tego rodzaju zawodu obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej. Psycholog posiada wobec tego zobowiązanie do zachowania w tajemnicy informacji związanych z klientem, uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu. - znalazłam takie coś, Czyli jednak jakieś zasady obowiązują panią terapeutkę. Jesteś pełnoletni, więc chyba nawet sposób przekazania Tobie kontaktów powinna omówić z Tobą, a nie z Magdą.

Jeśli już znajdziesz psychologa dla siebie, szukaj go spoza kręgu znajomych Twojej żony. A tutaj na tej stronie ocalsiebie.pl też są psychologowie. Może skorzystasz z ich pomocy? Tylko to pewnie przez internet tylko, musiałbyś czuć się komfortowo w domu aby spokojnie móc przeprowadzić rozmowę.

 

 

Link do komentarza
Ukryte
2 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Tak. To są właściwie jej znajomi. Więc albo się ona z nimi widuje albo razem się z nimi widujemy, bo np wpadają do niej na herbatę albo coś takiego.

Pisałeś, że masz problem z nawiązywaniu kontaktów. A czy w pracy, bądź z dawnych lat nie masz żadnego kolegi, żadnej koleżanki? Kogoś, z kim mógłbyś wybrać się choćby na spacer, albo spotkać na kawę i pogadać, zwierzyć się komuś? Jeśli kiedykolwiek kogoś takiego miałeś, może warto odnowić kontakt?

2 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Tak wspomniałem. Ale ona dużo wcześniej, parę lat wcześniej zaczęła mówić o tym, że ja jestem przemocowy. Dopiero niedawno (miesiąc temu?), jak zacząłem szukać informacji o tym jak wygląda rozwód, dotarło do mnie jak poważne i groźne są dla mnie te jej oskarżenia. Więc myślę, że grunt pod to zaczęła już przygotowywać dawno temu. Kilka lat wcześniej niż ja wspomniałem o rozwodzie.

Tak zrobię. Napiszę może jeszcze na niebieską linię. Co do wcześniejszych wizyt u psychologa, to nie robię sobie nadziei, bo coraz bardziej mam wrażenie, że to w jakiś sposób były jej koleżanki. Moja żona sama jest psychologiem. Nawet jeśli całą sprawa jest obojętna dla nich, to nie będą sobie robić pod górkę we własnym środowisku. Tak mi się przynajmniej wydaje. Myślę, że nawet podczas notowania brały pod uwagę taką możliwość, że w razie rozwodu sąd będzie chciał ich dokumentację. Zresztą prawie nie robiły notatek. Przynajmniej nie przy mnie.

Mogę wiedzieć, dlaczego użyła takiego określenia? Czy wydawałeś jej się agresywny, że tak to ujęła?

Skoro już zauważyłeś pewne sprawy, teraz zacznij działać Ty. Myślę, że mail na niebieską linię będzie odpowiednim krokiem. Jeśli żona w dalszym ciągu Cię obraża, poniża, wyśmiewa możesz to nagrać, a jeszcze lepiej spisuj wszystko. Ja rozumiem, że chcesz ratować swój związek, ale lepiej dmuchać na zimne.

Też tak uważam, brzydko się wyrażę pisząc 'rączka rączkę myje' , jednak to jest bardzo prawdziwe powiedzenie często stosowane. Nie wiem, jak to wygląda z tymi notatkami, ale gdybyś ich potrzebował, możesz się chyba do nich zgłosić po pomoc w razie rozwodu - tzn, czy to udostępnią, ew. czy będą Twoimi świadkami w sądzie.

Link do komentarza
Ukryte
4 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Mam mocno mieszane odczucia. Z jednej strony czuję się zagrożony:

  • obawiam się tego co może się ewentualnie wydarzyć do następnej sesji terapii małżeńskiej.
  • zastanawiam się jak się z tego wszystkiego wypłątać
  • obawiam się, bo widzę, że brakuje mi siły takiej wewnętrznej i psychicznej by się jej przeciwstawiać. Ona mnie w sposób groźny dla mnie oczernia, poważnie i regularnie mnie okłamuje, manipuluje moimi emocjami a ja zgadzam się na jakieś buziaczki, nie potrafię postawić granic i pozwalam sobie wmawiać, że ją krzywdzę, bo nie pocałowałem jej w policzek tylko nadstawiłem swój. (Po po prostu na więcej mnie nie było stać). Czuję się dziwnie emocjonalnie albo psychicznie zniewolony i muszę z tego jakoś wyjść.

 

Tzn czego się obawiasz? Myślisz, że Twoja żona naprawdę jest zdolna do tego aby sfingować jakaś przemoc z Twojej strony i zadzwonić na policję? Jeśli czujesz się naprawdę z tym tak źle, to może się wyprowadź na jakiś czas?

Jak się z tego wyplątać.... dobre pytanie, jednak walczysz, więc chyba nie chcesz się z tego wyplątać, jedynie chcesz naprawić sytuację.

Odpowiadając na Twój trzeci punkt: ratunek dla psychiki - jak najszybciej wizyta u psychologa.

Może spróbuj sobie ustalić jakieś granice? Pomyśl sobie tak: jak będzie chciała buziaka, to niech sama go sobie skradnie. Jeśli będzie miała jakieś pretensje odnośnie Twojego "nie" - powiedz: miło by było, gdybym ja też dostawał buziaka  w policzek rano i wieczorem od swojej ukochanej żony.

Kiedy będziecie gdzieś jechali razem, to niby dlaczego masz nie prowadzić auta? Jesteś złym kierowcą? Jak nie chce jechać na miejscu pasażera, to " nie przeszkadzaj, bo spowoduję wypadek" . Wiem, że tekst typu: jak nie chcesz jechać obok mnie to sio do autobusu i widzimy się na miejscu - jest chamski (ja nie lubię chamstwa, jednak czasem jest konieczny).

Jeśli będzie chciała się  z Tobą kochać, a Ty nie masz ochoty - powiedz po prostu: kochanie, nie dziś, wybacz.

To tylko moje propozycje, każdy zachowa się inaczej w danej sytuacji, ale gdyby Ci dały jakieś wsparcie, to super.

Link do komentarza
Ukryte
4 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Z drugiej strony czuję się dziwnie swobodny i radosny, że widzę to wszystko i uwalniam się od tego wszystkiego. Wiele problemów w pracy mi się rozwiązuje. Np. wiele rzeczy, które wkurzały mnie w pracy (np. że ktoś olewa co do niego mówię) a które tak naprawdę pokrywają się z problemami w małżeństwie, przestało mnie denerwować. Uświadomiłem sobie, że mam problem przede wszystkim w małżeństwie i problemy w pracy jakby zniknęły, przestały mnie tak irytować. Myślę też, że ten problem w małżeństwie da się jakoś rozwiązać - w ten lub w inny sposób. Albo zastosować dla żony lub dla nas dobrą terapię albo po prostu się rozwieźć. Mam poczucie, że wreszcie zacząłem się zajmować tym problemem we właściwy sposób., ale od tego są terapie. Mam pracę i stabilną pozycję na rynku pracy, o którą nie muszę aż tak walczyć jak młody dorosły. Terapia kosztuje, ale jestem w stanie za nią zapłacić a nie tak jak kiedyś, kiedy zwyczajnie mnie nie było na nią stać.

To świetnie, gratuluję. Spróbuj oddzielić emocje kiedy jesteś w pracy. Nie warto przez problemy w małżeństwie mieć problemy w pracy. Szkoda Twojego zdrowia. ( tak wiem, łatwo komuś tak powiedzieć, trudniej wykonać).

 

4 godziny temu, Marcin12345 napisał:

Owszem, moja sytuacja prawna wygląda słabo jakby teraz ona zaczęła coś kombinować. Ale tak naprawdę tego nie wiem. Nie wiem co by powiedziały te wszystkie poprzednie terapeutki. Nie wiem co by powiedziała terapeutka od terapii małżeńskiej. Coraz bardziej mi to wygląda tak, że gdyby moja żona mogła się rozwieźć na korzystnych warunkach z orzeczeniem o mojej winie, to już dawno by to zrobiła. Widzę też jak boi się tej terapii małżeńskiej. Mam poczucie, że to popsuło jej plany. Terapia małżeńska wyszła z mojej inicjatywy a wygląda na to, że terapeutka nie jest jej znajomą (wiem, że nie jest z tego samego środowiska) i ona dużo bardziej się denerwuje na tej terapii.

Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę to wszyscy na około widzą, że ona sobie mnie owinęła wokół palca i to tylko ja jestem ślepy.

Poza tym wszystkim. Przeżyłem dzieciństwo w mojej patologicznej rodzinie, gdzie jak to ktoś świetnie tu na forum ujął mogłem mieć awantury nawet oto, że pada deszcz albo że nie pada. Rodzice, którzy nigdy ze sobą nie rozmawiali łączyli się w jednym głosie by mi dokopać. Może nie chcieli mnie, ale nie mieli odwagi by usunąć a następnie przelewali na mnie całą swoją złość? Pewnie nigdy się tego nie dowiem. Byłem dzieckiem i nie mogłem nic zrobić ani nic zrozumieć a jakoś to przetrwałem i wychodzę na prostą. W wieku 35 lat, ale jednak - kawał dobrego życia jeszcze przede mną. Czemu miałbym sobie nie poradzić i z tym jako dorosły człowiek? Owszem, jestem jakiś taki słaby i uzależniony psychicznie, nie potrafię się jej przeciwstawić, ale od tego są terapie. Mam pracę i stabilną pozycję na rynku pracy, o którą nie muszę aż tak walczyć jak młody dorosły. Terapia kosztuje, ale jestem w stanie za nią zapłacić a nie tak jak kiedyś, kiedy zwyczajnie mnie nie było na nią stać.

Bardzo dobrze, że znalazłeś kogoś spoza jej środowiska. Przynajmniej możesz liczyć na bezstronność. Ktoś spojrzy na to innymi oczyma. A tak w ogóle, miałeś ją zapytać czy Cię kocha?

Jeśli inni naprawdę tak to widzą, jak piszesz, to może i dobrze dla Ciebie gdybyście się mieli rozwieźć. Nie jest to budujące, ale zamieniaj wady w zalety;)

Dasz radę! Już wyszedłeś na prostą, zdobyłeś wykształcenie, masz mieszkanie, pracę, żonę i najważniejsze - pracujesz nad sobą.

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.