Skocz do zawartości

Powitania, my i nasze historie


Polecane posty

Hi, jestem tu bo kazala mi partnerka :) W sumie to wiem dokladnie co ze mna nie gra i co z nia nie gra i co nie gra z calym swiatem, ale takie sa realia i zmienic sie ich nie da. Nie wierze w zadne terapie, w to ze ktos cos mi podpowie, uswiadomo (to na pewno nie), zaleci jakies cwiczenia i ze nagle cos sie zmieni. Ogolnie fajny pomysl mieliscie z wrzucaniem tresci na YT. Jak ktos nie spedzil ani sekundy zycia na mysleniu o sobie i o rzeczywistosci w ktorej zyje, to musze przyznac, ze materialy te moga otwierac oczy. 99 procentom ludzi pewnie otwieraja. Potem oni tu przychodza po wiecej.... i tak to sie kreci. Fajnie. Jesli komus to pomaga to jescze fajniej. Absolutnie nie kwestionuje tego co robicie, ale ja w to nie wierze. Nie powiecie mi nic czego nie wiem. Pytanie tylko co dalej? Zerwac po 15 latach zwiazku i poszukac swiezej 20-stki? No to do dziela. Czy przy okazji zranie niczemu niewinna partnetrke? Tak. Tego zaluje bardzo, ale zal po zrobieniu czegos zazwycza mija duzo szybciej niz zal po nie zrobieniu niczego.

Edytowano przez MKX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Mam na imię Ela i mam 35lat. Jestem mamą 2 chłopców w wieku 8 i 10 lat.  9 lat temu straciłam męża w wypadku samochodowym. Od 6 lat jestem w drugim związku. Pracuję zawodowo, społecznie udzielam się w kilku miejscach. Związek od początku trudny. Partner po rozwodzie, we wspólnocie AA od 11 lat; pracuje zawodowo, działacz społeczny, biegacz

Od pewnego czasu około 1,5 roku zaczęło się zmieniać. Partner zaczął się wycofywać z działań  społecznych z racji braku czasu na siebie i swoje pasje. Pasją jego było bieganie ale powoli zaczął mniej biegać. Dodatkowo zaczął wskazywać że za bardzo odpuszczam sobie dom, rodzinę w imię działań społecznych. Przez to że ja się udzielam i on to on nie ma czasu na swoje pasje. Były przy tym swego rodzaju"fochy" obrażanie się i nieodzywanie się. Co raz częściej od początku tego roku zaczął być bardziej agresywny. Bardziej się obraża. Ja czuję się 5 koło u wozu. Staje na rzęsach aby rano z nim wstać zrobić śniadanie do pracy, z pracy szybko wracam aby szybko zrobić obiad, robię wszystko aby "Pan" był zadowolony i może  w nagrodę mnie przytulił. Mamy jeden pojazd to zawsze kombinuję tak aby on mógł dojechać do pracy bo ma utrudniony dojazd a ja jakoś tam sobie radzę ze swoją pracą. Przestał ze mną rozmawiać ja mam się domyślać. Ma problemy z młodszym synem, który nie chce go odwiedzać u nas bo podobno źle się z nami czuje. Niestety wszelkie działania aby było dobrze działają inaczej. Nie umiem już sobię z tym poradzić. Nie odzywam się. Odwracam się wychodzę, albo poprostu cicho płaczę tak aby nikt nie widział. Mam ochotę zniknąć aby nikomu nie przeszkadzać, ale trzymają mnie moje dzieci. Boje się samotności, ale wydaje mi się że teraz też jestem sama. Zarzuca mi się że za mało działam w domu, dom jest na drugim a nawet na ostatnim planie. Często pojawia się to gdy mam do zrobienia coś gdzieś społecznie. Gdy wchodziły wyjazdy na realizację jego pasji np. biegnie to nie ważne było że mam inne plany zostawiane było a ja wsiadałam i jechał aby go dowieźć.

Kocham go, byłam z nim bardzo szczęśliwa. Teraz też bywam, wtedy gdy ma "dobre dni". ale ja wtedy nie mam siły tym się cieszyć. Boję się co będzie dalej.

Jak to zmienić? Gdzie się udać o pomoc aby zawalczyć o nas? Jak sprawić aby być znów tą kobietą jak na początku naszej znajomości gdzie będzie troska, namiętność, itd.? Chciałabym płakać ale ze śmiechu, radości a nie z powodu braku dobre humoru mojego ukochanego.

Od pewnego czasu jest na "NIE" do wszystkiego, do wspólnoty, do działań społecznych i dla mnie. Wczoraj usłyszałam że to może jego problem że on widzi inaczej a ja jeszcze nie dorosłam do tego by widzieć tego co on.

Proszę podpowiedzcie jak dorosnąć i być docenioną.

 

Edytowano przez MKpartnerka
Żle wkleiłam opis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Mam 32 lata jestem alkoholiczka przez 10 lat bylam w tragicznym zwiazku ktory doprowadzil mnie do tego stanu przez ponad rok nie pilam radzilam sobie po wyjsciu z terapii. Do czasu bylam z kims przez ponad 8 miesiecy... skończył ze mną  od tak poprostu przez smsa, to byl dopiero ten moment niewyobrażalnego bólu, glodu alkoholowego... w życiu sie tak nie czułam... i pominęłam... teraz ciężko mi wrócić do tego stanu żeby  nie myśleć o piciu... nie chce wracaćdo tego co było... po miesiącu wrocilam do czlowieka bo taką czułam potrzebe... niestety go przerosła moja choroba i znów koniec a ja znów musze sobie jakoś poradzić... ciezko teraz bo nie ma jak odbyć terapie wiem że to nie jedyny mój problem...mam duży problem z poczuciem wlasnej wartości nie wierze w siebie... obecnie nie wierze ze juz jakos sobie poradze... problemem jest ze potrzebuje bliskosci drugiej osoby i brne najczesciej w to co nie powinnam... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem po raz pierwszy na stronie ocalsiebie.pl. Trafiłam tu ze względu na zainteresowania związane z psychologią ale też z powodu negatywnych myśli które dręczą mnie od kilku lat. I nie mam pojęcia w jaki sposób mogę się ich pozbyć lub chociażby wyciszyć. Jestem też osobą wysoko wrażliwą a czasem też nadwrażliwą. Pomaga mi też czytanie książek psychologicznych. Lecz jednak proszę o wsparcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, jestem Cappy. Mam 25 lat. Powitania nie wychodzą u mnie za dobrze...no więc...od początku. 

Jestem 25-letnią dziewczyną. Mam problem z mówieniem o swoich odczuciach. Nigdy nie umiem powiedzieć co tak naprawdę leży mi na sercu. Nie umiem otworzyć się na ludzi, nie potrafię zaufać. Wolę swoje uczucia zepchnąć na boczny tor. Odstawić je. Najgorzej jest rozmawiać o tym twarzą w twarz, pisemnie nie jest źle. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Cześć wszystkim mam 33  lat mam na imię Tomasz od 4 lat nadużywam alkoholu m.in. przez niego mam problem z utrzymaniem stałego zatrudnienia, aczkolwiek ze strony pracodawców nigdy nie miałem negatywnych opinie odnośnie tego pije. Dwukrotnie odbywałem terapie dochodzące -  za pierwszym razem przerwałem ją, ponieważ na kontynuowanie nie pozwoliła mi praca później niestety prace straciłem bardzo na tym ubolewałem w ostatecznie mocno zapiłem w konsekwencji trafiłem na 8 tygodniowy odwyk zamknięty. Teraz nie kontynuuje terapii dochodzącej ze wzgląd na koronowirusa i obawiam się, że może to się dla mnie źle skończyć postanowiłem, że jedynym wyjście jest kolejny odwyk zamknięty, jednak muszę czekać z powodu koronowirusa. Z powodu mojego picia moje relacje z niektórymi członkami rodziny się pogorszyły znaczy nie odwrócili się odemnie ale mają pretensje, że nie jestem z nimi szczery, że nie chcę żeby mi pomogli rozwiązać mój problem zabrzmi może to dziwnie ale oni pytają się mnie jaki ja problem oczywiście wiedzą, że z alkoholem też ale że jeszcze jakiś problem a ja nie umiem odpowiedzieć im na to ja samemu sobie na to pytanie nie mogę odpowiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry. Jestem ofiarą molestowania w dzieciństwie. Przeszłam wieloletnią psychoterapię, dzięki której stanęłam na nogi i zaczęłam żyć swoje życie jak nigdy wcześniej. Żałuję, że nie miałam dostępu do takiej pomocy jak ta strona na przykład, bo wówczas na te tematy niewiele się mówiło, a internetu nie było. Potem, jak już internet się pojawił, to zajęło bardzo długo, aby zaczęły powstawać tak pomocne fora pomocy psychologicznej. Moje życie jeszcze kilka lat temu było w ruinie, cierpiałam na złożony zespół stresu pourazowego, zespół niezaspokojenia emocjonalnego, depresję, miałam fobie, stany lękowe, ataki paniki, nieustające uczucie niedopasowania i utknięcia gdzieś bez możliwości pchnięcia mojego życia w jakimś konkretnym kierunku, popadałam autodestrukcyjne zachowania, w których spożywanie alkoholu i wadliwy tryb życia wiodły prym, problemy w relacjach, ataki gniewu i agresji, rozpadające się związki, po ślubie awersja do seksu, nie mogłam zajść w ciążę od ośmiu lat, małżeństwo mi się sypało, ja sama się sypałam i to bardzo… W trakcie terapii dowiedziałam się także, że pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny (bez związku z oprawcą), co było dla mnie szokiem, gdyż zawsze uważałam moją najbliższą rodzinę za kochającą, troskliwą i opiekuńczą. To było wspaniałe uczucie dowiedzieć się po prawie trzydziestu latach, że nie jestem wariatką jak do tamtej pory myślałam i nie rozumiałam co się ze mną działo i że wszystko co czułam i przeżywałam ma swoje logiczne wytłumaczenie. Moje doświadczenia, stany emocjonalne i stany umysłu sprzed terapii opisałam w swojej książce noszącej tytuł Kula. Jest to powieść psychologiczna mająca na celu niesienie wsparcia osobom cierpiącym na różne zaburzenia psychiczne. Opisuję w niej wpływ traumy wynikającej z molestowania w dzieciństwie na wszystkie sfery życia dorosłego człowieka. Historia opisuje wywołany tymi doświadczeniami rozwój zaburzeń psychicznych, moje przeżycia wewnętrzne i stany umysłu, które zrozumie chyba tylko ofiara przemocy jakiej byłam ja, jak i wiele innych osób, które wciąż cierpią psychiczne męczarnie i nie radzą sobie w życiu w związku z przebytymi traumami. Mam nadzieję, że moja książka pomoże tym osobom przejść przez najtrudniejsze momenty i pomoże stanąć na nogi. Terapia uratowała mi życie i na ten sam krok namawiam moich czytelników. Nie rezygnujcie z siebie, walczcie, nie poddawajcie się, nawet kiedy macie już dosyć. Gorąco namawiam na terapię każdego, bo naprawdę warto. Życzę wszystkim powodzenia i trzymam kciuki w tym trudnym czasie. Zapraszam na autorskiego bloga, gdzie znajdują się informacje o mnie, mojej historii i o książce. Bez naciskania oczywiście, ale może warto.. Taką mam nadzieję:) https://lucjajakszalveskula.blogspot.com/

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem 22 letnim bezrobotnym mężczyzna. Od paru lat zmagam się z napadami paniki głównie w nocy, potrafię się obudzić i cały się trzęsąc i do tego dochodzi bardzo szybki oddech. Boje się nowych rzeczy w swoim życiu np. dostaje telefon z nowej pracy i go nie odbieram bo się tego boje. Mam jeszcze częste zmiany nastroju np. przez godzinę jestem mily da się zemną porozmawic, a w następnej godzinie unoszę głos i staje się nieznośny. To tak mówiąc wszystko w wielki skrócie. Chcialbym się poddać leczeniu lecz ciężko jest mi zrobić pierwszy krok. Dziękuję za poświęcana chwilkę. Pozdrawiam 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Cześć wszystkim. Postanowiłam gdzieś się uzewnętrznić, bo po prostu dziś jest jeden z tych dni, kiedy myślę że już dłużej nie dam rady. 

Nie jestem Polką. Do Polski przyjechałam z innego kraju na studia, po których zostałam lekarzem weterynarii. Pracuję w zawodzie od 3 lat. Przez łącznie 9 lat mojego życia w tym kraju nie nawiązałam żadnych przyjaźni. Zanim tu przyjechałam byłam inna osobą, dusza towarzystwa, miałam twórcze zainteresowania i dużo bliskich znajomych. Odkąd jestem tu staje się coraz bardziej wycofana, tracę wszystkie znajomosci i nie ma praktycznie już nic co sprawiałoby mi przyjemność. Nagle jakiekolwiek cele przestały istnieć. Nie dążę do niczego. W pracy zawodowej się raczej spełniam, kontaktuję się na codzien z dużą ilością ludzi i z zewnątrz raczej wyglądam na osobę co nie ma leku spolecznego. A po powrocie do domu nie mam na nic sił, czuję się wyczerpana. Ale nadchodzi kolejny dzień i znów idę do pracy, która działa na mnie jak narkotyk.

Mam partnera, z którym jestem już od 4 lat, 3 lata mieszkamy razem. Mój partner jest ode mnie 10 lat starszy i ma dziecko z poprzedniego związku. Niestety nic nie wskazuje na to aby zamierzał wziąć ze mną ślub, nie mamy żadnych wspólnych planów i marzeń. Nie jest to dla mnie dziwne, gdyż do takiego stopnia się wycofałam z każdego aspektu życia, prócz pracy, i do takiego stopnia zaniedbalam własny rozwój osobisty, że sama nie chciałabym ze sobą być. 

Od kilku lat nie mam możliwości swobodnego podróżowania, chociażby do rodziny w kraju pochodzenia, ponieważ (nie z mojej winy) występują ciągle opóźnienia w zalegalizowaniu mojego pobytu ze strony urzędów (długa historia), co uniemożliwia mi też wiele innych rzeczy, na przykład otrzymanie prawa jazdy. Od paru lat sytuacja z moimi dokumentami wygląda tak, że mogę jedynie przebywać i pracować na terytorium Polski. Czuję że nie mam nad swoim życiem żadnej kontroli. Nie dbam o własne zdrowie. 

Zarabiam równo tyle, żeby starczało mi na opłatę wynajętego mieszkania i zakupów spożywczych. Przez ostatnie dwa miesiące oplacalam również wydatki partnera, gdyż stracił on pracę ze względu na sytuację epidemiologiczna. Nie mamy żadnego zabezpieczenia finansowego. 

Mam słaby kontakt z rodziną. 

Unikam ludzi, jestem w stanie znieść tylko klientów w lecznicy. Nie wiem czy coś mi jest, ale czuję się tak jakbym całą niewielka ilość wykrzesanych sił zostawiała w pracy, a w domu już nie jestem w stanie kontrolować swoich emocji. Ostatnimi czasy zaczęłam mówić do siebie (nie kontroluje czasem tego co wypowiadam). Kiedy zostaje sama w domu, na przykład kiedy partner wyjeżdżał służbowo, nie jestem w stanie przygotować sobie posiłku ani umyć się. Mam wrażenie że wszystko co robię z codziennych czynności, robię tylko dlatego że obok ktoś jest, kto mógłby zaobserwować że zachowuje się dziwnie a więc staram się 'trzymac fason'. Ogólnie czuję całkowita obojętność na wszystko. Byłam raz rok temu u psychiatry na NFZ, wizyta trwała 10 minut i dostałam receptę na lek, którego nie biorę. Nie wiem czy  teraz odważyłbym się pójść na wizytę do psychiatry. Nie umiem juz wynurzyć się ze swojej skorupki. Proszę odezwijcie się jeśli czujecie się w czymś podobnie - jak się naprawić ?

 
  • Smuci mnie to 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Witam!

Mam 19 lat i od dawna choruję na depresję (możliwe, że mogę mieć coś więcej, ale tego dowiem się za kilka tygodni). Dzieciństwo było bardzo ciężkie - poniżanie, traktowanie mnie gorzej od psa było na porządku dziennym i w szkole i w domu. Wiele osób zostawiło na mej duszy i ciele blizny. Mam za sobą wiele przeżyć, a moja przyjaciółka cały czas jest w szoku, że pomimo tego wszystkiego nie próbowałam popełnić samobójstwa i ciągle wierzę w ludzkość. Poza depresją mój stan emocjonalny jest w pewien sposób zaburzony - zmieniają się nagle i bardzo szybko tak jak w kalejdoskopie. Wisienką na torcie mojego dramatu jest uczucie pustki, której nic i nikt nigdy nie napełni. Chodziłam do psychologa, ale gdy sama nie wiedziała jak mi pomóc to odesłała mnie do innych, ale niestety wszyscy przyjmują prywatnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i ja - Paweł, 41 lat, Łódź

Cieszę się że są takie miejsca, wielki ukłon dla prowadzących ten "azyl" chyba zostanę tu na dłużej jak tylko będzie można. Bo chciałbym poznać użytkowników i czegoś się nauczyć czy w końcu pogadać ot tak.

Wiem jak to jest cenne po tym jak mnie los doświadczył i pozostawały mi tylko refleksje nad problemami, bo nie mogłem nawet mówić o tym (słowo przez gardło nie chciało przejść a każda myśl kończyła się łzą na poliku). 

Ale od początku, tak w wieku 30 lat stanąłem przed problemem czy zadbać o siebie i uciec z domu czy jednak zostać mimo toksycznej osoby jaką był ojciec alkoholik... Nie mniej po drugiej stronie stała mama ze swoją miłością :) u której oznaki parkinsona dawały coraz bardziej znać o sobie... i co tu wybrać? Wolność, czy jednak rodzinę, może nie koniecznie moją bo do dziś dnia jestem sam... mimo kilku prób, ale jest szczęśliwa babcia opiekująca się siostrzenicą jak i urwisami, dziadek którego nikt nie lubi no i Ja - świeżo upieczony czterdziestolatek - tak lubię to określenie! a wiecie dla czego 😜

Dziś jestem tu po latach zmagań ale i cennych doświadczeń jaki dał mi ten okres z nimi... i nic nie robię sobie z określeń typu dda czy innymi frazesami - chociaż dopada mnie czasami lenistwo to nie mogę tego podpiąć pod te skróty :) A co najważniejsze zaczyna się nowy okres w moim życiu gdzie mam nadzieję będę mógł go poświęcić sobie i kobiecie którą poznam...

Ps. Mama po dwóch operacjach ma się dobrze i jej stan przypomina początki choroby gdzie wręcz bardzo dobrze funkcjonowała ;) tylko ojciec z tą swoją toksycznością zatrzymał się gdzieś w przeszłości i go trawi.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani trafiłam tu, bo biorę życie w swoje ręce.

Mam 35lat oraz wspaniałych synów 8 i 12 lat. Po kilku latach pracy nad sobą doszłam do momentu gdzie zrozumiałam, że nie chcę dalej żyć złudzeniami, więc podjęłam decyzje o rozwodzie (wszystkie procedury przede mną) Postawiłam na siebie i dzieci, bo wiem, że jedyną osobą, która ma wpływ na moje życie jestem ja sama. Czytam książki o rozwoju, od października zaczynam studia. Nie mogę się już doczekać zjazdów, bo wiedza jest tym czego pragnę, lubię kontakt z ludźmi, nowe wyzwania. Przy mężu nie będę mogła tego realizować.   

  • Podoba mi się to 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Witam.

Mam na imię Agnieszka mam 38 lat. Znalazłam się tutaj, bo rozpadł się mój związek po 5 latach...on postanowił zmienić płeć. Aktualnie nie ma już osoby z którą byłam przez te lata teraz jest...ona. Myślę, że więcej napiszę w osobnym temacie. 

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dzień dobry,

jestem studentką (21) i pomyślałam, że może warto się przywitać. Macham do wszystkich z Was, którzy to przeczytali! A jeśli ktoś będzie chciał poczytać o mnie, tak w skrócie, to bardzo mi miło, doceniam.

W podstawówce byłam molestowana przez mojego starszego kuzyna. W gimnazjum śmiali się z tego, że nie lubię gdy ktoś mnie dotyka, bo "śmiesznie się wzdrygam". Potem doszło trochę więcej gnębienia, itd. Wtedy krzywdziłam siebie i dużo złych rzeczy się stało. Moi rodzice nigdy nie byli zbytnio emocjonalni wobec mnie lub siebie nawzajem. Tata nie rozmawiał ze mną a mama często krzyczała jak popełniałam jakiś błąd lub... cokolwiek. Bałam się być w domu i w szkole. Potem moja przyjaciółka odeszła, bo była mną zmęczona. Jej słowa. Moja druga koleżanka okazała się być bardzo toksyczną osobą, której nie mogłam się pozbyć aż do niedawna. Więcej nie powiem, bo nie ma potrzeby. W liceum zaczęłam chodzić do psychologa, ale przez te 3 lata nie czułam poprawy w swoim samopoczuciu. Po prostu bardziej potrafiłam nazwać do odczuwam i sprawdziłam jakie techniki uspokajania się i poprawiania nastroju nie działają. Przez trzy lata budziłam się rano i płakałam, bo nie chciałam tam iść. Budziłam się z ogromnymi bólami nerwów przy żebrach, dusznościami. Próbowałam oddychać, ale czułam się jakbym tonęła. Nieraz marzyłam o tym żeby wydrapać sobie serce, by w końcu przestało tak głośno,mocno i boleśnie dudnić w mojej klatce. Codziennie, przez pół godziny zwijałam się w spazmach aż nie nadszedł czas by iść do szkoły.

Jest mi bardzo przykro, gdy to wspominam, więc nie powiem nic więcej. Dziękuję za uwagę i za możliwość podzielenia się tym wszystkim.

Trzymajcie się,

sad racoon

  • Podoba mi się to 1
  • Smuci mnie to 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jestem młodą osobą, mam 30 lat. Jestem po długoletnim związku. Zmieniłam miejsce zamieszkania oraz pracę. Zapoznałam faceta, gdzie według nas obojga, miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. O tak, wszystko na raz. Teraz jestem sama i jest mi ciężko. Postanowiłam tutaj napisać bo myślę że zaczynam już sobie nie radzić z tymi problemami. Nie mam z kim tak szczerze porozmawiać.

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Mam 30 lat. Wyżej czytałem dlaczego sporo tu forumowiczów w moim wieku? Jestem w trakcie czytania pewnej książki na przykładach nieco starszych i myślę że dopiero wtedy ludzie uświadamiają sobie że coś nie gra.

Przychodzę z masą moich własnych problemów jak zamyślanie się i brak skupienia uwagi co utrudnia mi pracę. Dużo przeklinam, czasami mimowolnie wypowiem na głos parę brzydkich wyrazów. Znerwicowany, uzależniony od kawy, masturbacji i pornografii. Pokłócony z rodziną, obecnie jestem za granicą. Ciągle popadam w problemy finansowe co mnie dodatkowo dołuje. W życiu miałem tylko jedną dziewczynę przez krótki okres, pewnie przez złe przekonania o samym sobie i nie tylko których nie umiem tak po prostu się pozbyć a poza tym trafiam na palące zioło patusiary. Trafiłem tu przez google bo nie stać mnie na psychologa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 2 weeks later...
  • 1 month later...

Cześć, jestem kobietą, mam lat 25 obecnie, mieszkam poza Polską. Jestem osobą bezrobotną i chyba (?) dość otwartą na nowe bodźce, dlatego pandemia mnie dobiła totalnie, od marca tyle moich marzeń nie zostało spełnionych (i już nie da się tego odwrócić, bo były ściśle powiązane z ostatnim semestrem studiów). Nie mogę znaleźć pracy, na którą był popyt przed pandemią, bo ze względu na COVID nikt nie szuka w mojej dziedzinie nikogo. Ostatnie 6 lat poświęciłam na to, żeby być idealną kandydatką na te konkretne stanowiska i klops. Mega mnie to demotywuje, brakuje mi chęci do zmian i siedzę jak debil na tym bezrobociu wierząc, że jestem więcej warta niż oferty pracy, które widzę, a postulowanie na nie odbiera mi szacunek do samej siebie (nie mam nic do ludzi, którzy na tych stanowiskach pracują, ale po prostu ja nie chcę). 
Próbuję pracować nad moim charakterem, wiem co jest do zmiany, ale od marca nie mam na to ani ochoty, ani siły :) 

I wbrew temu narzekaniu powyżej, naprawdę kocham świat, kocham życie i życzę Wam, czytającym te wypociny - cudownego dnia! Słonecznego, radosnego, uśmiecham się do Was przez ekran teraz :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?



  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.