Skocz do zawartości

zdrada sprzed lat


Aga3

Polecane posty

Jestem 39letnią żoną (od lat 15), matką 2 córek. Z mężem znamy się od dziecka, w wieku ja 17, on 18 zaczęliśmy być parą- czyli juz ponad 20 lat jesteśmy razem. Początki były różne, od kiedy wyjechaliśmy na studia, zawsze co weekend się spotykaliśmy, było nam razem bardzo dobrze.

Teraz, po 18 latach, dowiedziałam się, że w czasie studiów całował się i obmacywał 3 krotnie i to wszędzie (!) (1 raz po pijanemu po imprezie w akademiku, 1 raz po pijanemu na wyjeździe studenckim, raz na trzeźwo w pokoju akademickim) koleżankę poznaną na studiach - mieszkali w sąsiednich pokojach w akademiku. Byliśmy wtedy jeszcze po prostu parą. Nie przyznał mi się wtedy do takiego zachowania. Wyszło to teraz przypadkiem, po oglądaniu starych zdjęć - na jednym była ona w grupie z innymi osobami. Zaczęłam wracać do tematu, bo wtedy jeszcze na studiach nie podobało mi się , że ona przewija się w jakiś jego opowieściach. Prosił, żebym nie wracała  do historii sprzed lat. Wtedy zadałam mu pytanie, o co chodzi, czy się z nią całował. Przyznał się. Potem przez 3 tygodnie próbowałam co jakiś czas dowiedzieć się czegoś więcej o tej relacji, choć prosiłam, żeby powiedział  mi od razu wszystko co powinnam wiedzieć. Zarzeka się, że seksu nie było. 

Wiem to już od ponad miesiąca, ale tak strasznie ciężko się oswoić z myślą, że on mnie kiedyś tak oszukał i nie uszanował. Jesteśmy bardzo szcześliwym małżeństwem, ale to wynika też z faktu, że moja wewnętrzna siła tkwiła w tym, że nasz związek jest "czysty", że przez tyle lat nasza miłość pokonywała wszelkie pokusy. A teraz okazuje się to farsą ... Nie mogę przestać o tym myśleć, zwłaszcza wieczorami, ale i rano gdy się budze i okazuje się, że to jest nowa rzeczywistość. On wiedział zawsze, że jestem bardzo wrażliwa na takie tematy. 

Teraz mi mówi, że gdyby mi wtedy powiedział to na pewno bym go zostawiła. Myślę, że tak by się stało, bo ja nie zniosłabym myśli o tym, co zrobił. 

A teraz... po tylu latach....

CZuję się poniżona, niewarta szacunku...

Mąż żałuje, ja to widzę, prawie nosi mnie na rękach, płacze, gdy i ja płaczę, ale mnie prześladuje myśl, że on obmacywał i całował się z inną. Dla mnie to była zdrada.

Są dni, kiedy już o tym nie myślę, ale te wieczory i poranki - one są najgorsze.

Czy ja mam szanse pogodzić się z poznanymi faktami? Wiem, że czasu się nie cofnie, ale nie potrafię nawet sobie wyobrazić , że mam nad tym przejść do porządku dziennego.

Proszę o radę - jak nie zwariować, jak przestac o nich myśleć, jak zaufać mężowi?

A.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Zdrada to bardzo bolesna sprawa i w pełni rozumiem, że czujesz się źle.

Jednak zdarzyło się to dawno temu. Studenckie życie jest pełne takich lekkomyślnych zachowań i zapewne, gdybyś się dowiedziała o tym wcześniej, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Spójrz jednak na tą przestrzeń czasu i zastanów się, jak bardzo zmienił się Twój mąż. Czy teraz jest innym cżłowiekiem niż wtedy? Na pewno stał się poważniejszym i bardziej odpowiedzialnym mężczyzną. 

Masz prawo być zła, dlatego najlepsze, co możesz zrobić, to dać sobie czas i powiedz o tym mężowi, że tego czasu potrzebujesz. Potem musicie z mężem popracować nad relacjami oraz zaufaniem do siebie. Jeżeli tkwisz w tym już ponad miesiąc i nic się nie zmienia, to możecie iść na terapię par.

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za wsparcie, słowa otuchy, ale i sprowadzenia na ziemie. Tak, to zakrawa na obsesję, co więcej ja tez to widzę w neutralnych chwilach. Z dnia na dzień jest jednak lepiej, spokojniej.

Bardzo mi jest przykro, bo ja zawsze wspominałam przeszłość z uśmiechem. Nie żałowałam żadnego przeżytego dnia. Teraz tak nie umiem. 
Poczekam, aż czas wygoi rany.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, mam jeszcze dni, w których myślę o tej zdradzie w każdej wolnej chwili. 2 dni prawie nie myślę, 2 dni myślę bardzo często., To już prawie 2 miesiące od kiedy się dowiedziałam.

Powoduje to , że czasami nie mam ochoty patrzeć na mojego męża, ale jednocześnie potrzebuję, żeby mnie przytulił. Dużo rozmawiamy o naszych aktualnych uczuciach. Ja jednak nie mogę się wyzbyć tych myśli, zwłaszcza jak na niego patrzę. 

Dziś mam ten gorszy dzień...

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...
  • 2 months later...

Minęło juz pół roku, od kiedy się dowiedziałam. Dziś z pewnością jestem już o wiele spokojniejsza. Zdarzają mi się jeszcze dni dużego żalu i smutku tzw. dół, mąż chyba to wyczuwa, bo schodzi mi wtedy z drogi - a szkoda, bo oczekuję, że mną "potrząśnie" (oczywiście słownie) i każe odrzucić złe myśli. Mówiłam mu o tym nie raz, ale widocznie on inaczej nie potrafi. 

Niestety wszystko wciąż mi się kojarzy z tą sytuacją - imię, miejscowość, ksywka tej dziewczyny, wszelkie wspomnienia czasów studiów i to mi teraz najbardziej przeszkadza. Nie umiem się cieszyć wspomnieniami z przeszłości, a zawsze robiłam to z dużą radością.

Odzyskałam jednak pewność siebie, a co przyniesie życie to nikt tego nie wie. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że z Ty tego wyjdziesz. Niestety nie łudź się - nigdy tego nie zapomnisz :(

Opiszę w kilku słowach moją sytuację...

Jestem wrażliwym facetem dziś prawie 40 latkiem. Moją obecną żoną poznałem 19 lat temu. po 3 latach znajomości zdradziła mnie z innym i nie tak, że się z nim całowała czy coś, tylko uprawiała sex. Nie była ta żadna jednorazowa akcja na ipmrezie czy coś, tylko kilka spotkań, gdzie w końcu wylądowali w łóżku. Dodam, że ja wtedy zaczynałem pracę po studiach, ona była studentką. Już razem mieszkaliśmy, spaliśmy pod jedną kołdrą itp.

O wszystkim dowiedziałem się kilka dni po tym. Wybaczyłem (przynajmniej tak mi się wydawało). Bardzo mnie to zabolało, chciałem się wyprowadzić, ale nie miałem gdzie więc zostałem w tym samym pokoju z nią. Przeprosiła, mówiła, że już tego nigdy nie zrobi i zostaliśmy razem. Zaczynałem wtedy swoją pierwszą pracę więc pewnie skupiałem się bardziej na tym niż na dziewczynie (choć może to tylko moje tłumaczenie). 

Na chwilę chyba nawet zapomniałem, tzn w natłoku tego wszystkiego tj zamartwiania się o pracę/karierę, wspólną przyszłość itp nie skupiałem się bardzo na tym problemie.

Po dwóch latach od tego zdarzenia wzięliśmy ślub, mamy teraz dwoje nastoletnich dzieci. Ktoś patrząc z boku powie, że życie nam się ułożyło. Sfinansowałem żonie studia, podyplomówki itp. miała co chciała, kupiłem dla nas mieszkanie i wybudowałem piękny dom pod miastem, co roku wakacje głównie w ciepłych krajach. Pomyśleć by można sielanka.

Ale wcale tak nie jest. Ja ciągle myślę o tym co stało się lata temu. Dlaczego mi to zrobiła. Czasami (niezbyt często, bo wiem, że nie chce o tym rozmawiać) ją o to pytam. Na początku jeszcze coś mówiła, że nie wie dlaczego itp. Od kilku lat uważa, że to nie jest nasz, a mój problem, że to ja muszę sobie z tym jakoś poradzić. A ja... żyję z tą zadrą z przed lat, niepogodzony z przeszłością.

Gdybym mógł cofnąć czas, nie jestem pewien czy bym postąpił tak samo. Niby jest ok, ale życie z osobą którą z jednej strony kochasz, a z drugiej strony czujesz ciągły żal nie jest łatwe.

U mnie już nic się nie zmieni, sprawy zaszły za daleko, ale piszę to ku przestrodze dla młodszego pokolenia: jeśli jesteś osobą czułą, wyznajesz wartości, że sex to coś więcej niż wymiana płynów ustrojowych i spotka Cię coś takiego to lepiej odejdź, zakończ związek i nie brnij w to dalej. Inaczej będziesz miał na pozór może i fajne życie, ale te ciągłe pytania bez odpowiedzi "dlaczego", "czy ja naprawdę byłem/jestem nikim, że można mnie tak upokarzać" są jak kwas lany na otwartą ranę. Nie warto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

Omnibus81, dopiero zobaczyłam Twój wpis... w sumie to chyba dobrze, bo to znaczy, że dawno nie musiałam tu zaglądać :)

Tak, zadra pozostała i daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Nie chciałam takiego rozchwianego życia emocjonalnego. Zawsze mówiłam, że ja na temat zdrady nie będę nawet rozmawiać. Wiedziałam, znam siebie, że to jest dla mnie temat nie do przejścia.

Życie napisało mi jednak inny scenariusz. W sumie lepiej tak niż jakaś choroba...

My też na pozór jesteśmy rodziną bez skazy, z idealnym życiem.

Szczęście w nieszczęściu, że ja się dowiedziałam po 18 latach (!), a w między czasie nic już nie wskazywało na jakiekolwiek ich kontakty . Szczerze, to od tamtej pory nie miałam do niego pretensji o żadną relację z inną dziewczyną, w sumie to nawet nie można mówić, by jakąkolwiek relację miał. Trzymam się myśli, że mój aktualny mąż należy do wyjątków, co to rzeczywiście uczą się na błędach. 

Mimo wszystko jestem dobrej myśli.

Omnibus, bardzo Ci współczuję, wiem jak to jest, gdy kładziesz się wieczorem obok ukochanej osoby i zastanawiasz się "kim on właściwie jest?, dlaczego mnie tak potraktował?". Nie przeskoczysz tego. Podobno trzeba wtedy szybko zacząć myśleć o czymś innym, przyjemnym. Ja coraz więcej książek zaczęłam wieczorami czytać, aż prawie do zamknięcia oczu. Wtedy nie mam czasu na rozmyślania wieczorne :)

Powodzenia!

A.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Aga3, jak czujesz się teraz, gdy minęło już sporo czasu od Twojego pierwszego wpisu? Ja zajrzałam tu przypadkiem, całkiem niedawno.

Moja sytuacja przypomina do złudzenia Twoją. Udane małżeństwo (20 lat razem), wspaniała córka. Ostatnio w chwili szczerości mój mąż przyznał, że gdy byliśmy zaręczeni przez kilka miesięcy spotykał się z inną dziewczyną. Ona przez 2 lata usiłowała go uwieźć i w końcu jej się udało. Spotykali się najpierw po przyjacielsku, a potem sprawy zaszły dalej i powstał z tego jakby związek, chociaż nie spotykał się z nią zbyt często. Nie uprawiali seksu, ale 'prawie że'. Mąż twierdzi, że chciał być ze mną, ale dał się zauroczyć i potrzebował czasu, żeby uporać się ze swoimi uczuciami. Nie powiedział mi, bo bał się że go zostawię. Zerwał z nią po kilku miesiącach, a parę miesięcy później byliśmy już po ślubie.

Sęk w tym, że ja nie miałam bladego pojęcia o jego rozterkach, o tym, że zdradzał mnie z inną. Nic nie dał po sobie poznać - byliśmy razem, snuliśmy plany na przyszłość, często sypialiśmy razem. Ta wiadomość była dla mnie ciosem w brzuch i to z zaskoczenia! Jak to możliwe, że mógł wtedy kłamać przez kilka miesięcy? Zawsze tyle mówiliśmy o zaufaniu i szczerości. Ja wierzyłam, że nie mamy przed sobą tajemnic i że mogę mu ufać... Prawdy doczekałam się po 20 latach i źle mi z tym. Jestem w proszku. To głupie, ale wpadam w jakieś wisielcze nastroje, jestem totalnie rozchwiana, budzę się w nocy i o tym myślę... Czasem nie mogę się powstrzymać, żeby nie 'mielić' tematu - tylko po co to robię? Wiem, ze to bez sensu. Czym jest kilka miesięcy naprzeciw 20 lat. A jednak cholernie mnie ta zdrada boli.

Mąż mnie przeprosił, widzę, że jest mu przykro, że mnie tak zranił. Mówi, że to było dawno i że przecież jesteśmy świetnym małżeństwem i nigdy później  już tak nie postąpił. Wiem, że nie ma się co szarpać o sprawę sprzed 20 lat, bo i po co. Temat przegadaliśmy, ja go przepłakałam, była też wściekłość. Chciałabym teraz o tym zapomnieć. Tylko jak to wyrzucić z głowy? Czy z czasem jest lepiej? Proszę daj znać.

Pozdrawiam Cię serdecznie!

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Udane małżeństwo, dorośli już dzieci, Jesteśmy po ślubie 35 lat. To była moja pierwsza miłość i jedyna. Starałem się w małżeństwie . Wiadomo, czasy były trudne, brakowało pieniędzy. Pracowałem dużo.  Kilka miesięcy temu powiedziała mi, ze mnie zdradziła dwa razy z moim dobrym kolegą. Połączyłem fakty. Tak. Miejsce, czas, wszystko. 
Runął mi świat. Zostałem rozszarpany. Awantury, pytania, szczegóły. Wszystko. Oczywiście żałowała i to był tylko incydent. Pewnie tak było. Ale ja się już chyba nie pozbieram. Zostałem z nią. Gdzie mam iść. 20 ponad lat o tym nie wiedziałem. Powinno tak zostać. Co dalej? Nie wiem. Nie potrafię pracować, myśleć, nic. Dwa dni spokoju potem znowu i znowu. Mówi ze się sam zadręczam bo to było tak dawno. Nie, dla mnie to porażka życiowa. Zdeptanie moich wartości. Upokorzenie. Nie wiem jak się lisy dalej potoczą. Kocham ja bardzo. Czy to wytrzymam. Nie wiem. Nie wiem co jest lepsze, wiedza ba ten temat czy jej brak. Uważam, ze nie powinna tego mówić. Nie po tylu latach. Zastanawiam się, czy po t moje małżeństwo było już tylko pozorów. Analizując życie. Tak. Przykre to bardzo. Mam ponad 50 lat i wydawało ko się, ze przeżyłem cudowne życie a tu strzał. 
Nie cofnę już czasu. Nie zapobiegnie. 
Muszę z tym żyć do końca mojego życia. Ale co to za życie. Jak ktoś wcześniej napisał - powinno się o tym powiedzieć od razu i się rozstać. Tak. Nie próbować ratować. Zapomnieć. Ale bez względu na wybór i tak nie zapomnisz..,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasze wpisy rozdzierają serce. Autentycznie. Ogromnie Wam współczuję, całym sercem. Doświadczyłam podobnej sytuacji, choć może mniejszego kalibru. Mój już teraz narzeczony w Internecie wyznawał miłość swojej byłej dziewczynie. Pisał o niej jako o miłości życia, tej jedynej, prawdziwej, pierwszej. Poświęcił jej mnóstwo wpisów, a mnie ani jednego, chociaż spotykamy się już ponad dwa lata. Jeśli o mnie pisał, to w zasadzie nie zawierał w tych wiadomościach żadnych ciepłych uczuć. Z uwagi na wiele przeprowadzonych z narzeczonym rozmów na ten temat, z uwagi na to, że związek z byłą trwał zaledwie 4 miesiące, postanowiłam pozostać w relacji, ale mimo wszystko dalej czuję się bardzo niepewnie. I dalej to do mnie wraca, i dalej się zastanawiam, czy nie robię życiowego błędu - czy skoro on idealizuje swoją poprzednią miłość, to czy nie będzie tak robił zawsze w naszych gorszych chwilach, albo czy gdyby ta dziewczyna się do niego odezwała, to by do niej nie wrócił; pojawiają się też myśli, ze może też się otworzyć na kogoś innego, skoro jego uczucie do mnie nie jest takie wielkie. Podziwiam Was bardzo i mocno trzymam kciuki. Życie z takimi myślami jest dużym wyzwaniem i dużym utrudnieniem na co dzień. Pozdrawiam Was, doceniajcie się na co dzień i dbajcie o siebie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm.... mineło już 2,5 roku od kiedy założyłam ten wątek ... to długi czas, ale wydaje się jednak jakby to było wczoraj. 

Co się zmieniło? Mój mąż :) - jest do rany przyłóż, wreszcie czyta w moich myślach ;) zrobił się otwarty, widzę, że ujawnienie swojej przeszłości przyniosło mu ulgę. To pocieszające, bo jest duże prawdopodobieństwo, że już niczego nie ukrywa :) 

A ja? Z pewnością zaklinam teraźniejszość - teraz łzy mi same napływają do oczu, ale staram się znaleźć jakiś pozytyw w tej sytuacji. Jak mi się przypomni to wszystkie neurony wciąż stają na baczność, jak jechałam ostatnio przez jej miasto to aż mi tchu brakowało. Ale to już dzieje się coraz rzadziej.

Mam wspaniałą rodzinę, bardzo dobre życie. Cieszę się, że on jest moim mężem, bo naprawdę wiele w życiu razem osiągnęliśmy. W chwilach kryzysu właśnie o tym sobie przypominam i jest mi lepiej. 

Nie chciałam takiego wątku w moim życiu, ale się zdarzył.

Wam wszystkim życzę powodzenia. Może warto na wszystko spojrzeć z boku, jakby oczami obcej osoby. To trudne, ale można to zrobić. Wtedy jest łatwiej. 

Trzymajcie się!

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Aga. 
Cieszę się, że to wszystko poukładałaś. Z tego co napisałaś ten epizod już nie powróci i Wasz związek nie jest zagrożony. Kwestia tego czy to zapomnisz lub spróbujesz. Ja mam gorzej. Sprawa wyszła dokładnie kilka miesięcy temu. Nie pozbierałem się. Dwa dni jest dobrze, potem awantury i tak w kółko. Jestem tym zmęczony. Łapie się na tym, że muszę zakończyć ten związek z osobą, którą kochałem całe życie. I jak to mówi, ze się pogubiła wtedy i był to tylko incydent, niczego nie zmienia. To zostanie. Nie wiem co dalej będzie.
pozdrawiam i trzymaj się. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robkon, to minie za kilka lat wiem co mówie. Tyle tylko że dawnwgo Ciebie już wtedy nie może być i tu pytanie do Ciebie gdyż masz dwa zasadnicze wyjścia,  tkwić w przeszłości i już z niej nie wyjść lub przebudzić sie do nowego życia. Ja pracuje w tym drugim kierunku.Z dawnego życia zabrałem tylko to co mi najbliższe sercu , warto sie zastanowic co zabrać.

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robicon a zapytałeś żonę po co Ci to wyznała? Były Wspólne lata, macie ogromne ilości wspomnień, przed Wami plany tez na pewno były lub są, wychowaliście wspólnie, Wasze dzieci, a może i już pojawiły się wnuki. Jeśli żona żyła z tym sekretem to mogła zamilknąć na zawsze, chyba, ze tu chodzi o tę drugą osobę. Masz absolutną racje gdyby było wcześniej i na świeżo łatwiej byłoby podjąć Tobie decyzje nawet za Was obojga a tak jednym szczerym wyznaniem przekreślila tyle wspaniałych lat, związek wg Ciebie idealny. Staram się umysłem kobiety zrozumieć co nią kierowało, aby caly ten ciężar zrzucić na Ciebie wlasnie teraz? Niedosyt, burza hormonów, chęć zmiany, poczucie monotonni w związku? Wiek bliżej 50-tki to okres zmian u kobiet, ale to nie tłumaczy jej w żaden sposób za to co było. Jest w Tobie jeszcze dodatkowe wzburzenie, ze tym kimś był Twój dobry kolega. Zdradziły Cię dwie osoby i nie chce się dalej wywodzić jak bliskie. Moj poprzednik „mih” ma racje, zacznij żyć na nowo, może na początek obok niej choć będzie to trudne. Nie wiem na ile jesteś wytrzymały by nie dawać sie prowokować rozmową i zachowaniem. Trudnością jest patrzeć na kogos kto skrzywdził. Wybaczyć jest możliwe, ale zapomnieć raczej nie. Czas jest dobrym naszym sprzymierzeńcem bo uleczy, ale to trwa. Szczerze to chyba wolałabym byc na Twoim miejscu niż zmierzać się ze swoimi codziennymi wątpliwościami i stekiem zawodów, uświadamiać sobie w czym tkwi błąd.  Przygasła czujność, ale nie poddaje sie mimo, ze zyje z tym sama wiem, ze podolam. Ty masz szanse stworzyć jeszcze dobrą swoją przyszłość. 

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. 

Bardzo dziękuję Małgorzacie i Mih'owi za słowa otuchy. Zdrada jest czymś niewyobrażalnym. Niestety dotknęła właśnie nas. Wcześniej rozumiałem ludzi, którzy mieli takim problem, ale pomimo empatycznego podejścia nie dotyczyło to mnie bezpośrednio. i cóż... Macie racje, powinno się próbować żyć na nowo. Tak, tak fajnie się pisze, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Krótko Wam opowiem co stało się z mną. Kiedy żona m to powiedziała, jak mówiła chciała w końcu zdjąć z siebie ten ciężar. Najpierw zostałem bez słowa. Potem wybuchłem, a ona zaczęła mnie punktować informacjami z tego zdarzenia (ponoć było to dwa razy - jak to powiedziała tylko). Wy wiecie jak to boli. Zacząłem sobie to wszystko układać. Potwierdziło się wszystko, skojarzyłem- tak. I nagle czułem jak życie mnie rozszarpuje. Przestałem jeść i spać. Nie spałem 5 dni. Paliłem bez opamiętania. Cały czas tylko myślałem i zadawałem sobie pytania, dlaczego, jak to było, przedstawiałem sobie wszystko, dlaczego właśnie ona - przecież była dla mnie ikoną. W pracy zaczęli zauważać, że jestem jak zombi. Schudłem 20 kg. Potem zacząłem tracić wzrok. Pewnie od braku witamin. To było czerwone światło, że idę do samozagłady. Szczerze? Przestało mi zależeć na wszystkim. Oczywiście syndrom 2 dni. Dwa dni potrafiłem tłumić to w sobie a na trzeci dzień wybuch. To było jak śnieżna kula. Podczas takich sytuacji zmuszałem ją prowokacjami do poznawania coraz t większej ilości szczegółów. Dobijałem sam siebie. Nie chciało mi się żyć. Wcześniej uważałam się za człowieka silnego. Przechodziłem przez życie mierząc się z różnymi przeciwnościami losu i zawsze z tego. Teraz wiedziałem, że chyba tego nie udźwignę. Moja żona oświadczyła, że bardzo mnie kocha i wytrzyma to wszystko do puki starczy jej sił. Po  takiej sytuacji, gdzie leciały wyzwiska, nawet złapałem się na tym że złapałem ją za ręce i potrząsnąłem, kiedy wyprowadziłem ją całkowicie z równowagi i już chciała się wyprowadzić urodziło się u mnie uczucie litości. Głupie, nie? Ale była to jedyna forma abym mógł dać ujście emocjom. Wczoraj wieczorem znowu czułem, że zaczyna się we mnie gotować. Stłumiłem to. Położyłem się spać i gryzło mnie tak bardzo, że zmęczony zasnąłem. Zyskałem teraz żonę, o której już nie marzyłem. Ma wszystkie najlepsze cechy. Nie ma w niej nic złego. Na próżno byłoby wymieniać przymiotniki określające jej zachowanie. Jest naprawdę ok. Ja staram się wstać z kolan.  Wdzięczy WAM jestem za rady jakie mi napisaliście. Bardzo mi pomogliście. Małgosia ją zczytała - monotonnia w związku, burza hormonów, wszystko na raz. Wierzę jej, że to było tylko wtedy. Ale było. Małgosia ma racje. Nie powinno to wypłynąć. Stało się. Trzeba z tym żyć. Mih penie miałeś/aś  podobną sytuację. Dobrze, że się dźwignąłeś i zaczynasz wszystko od początku. A że to potrwa - tak. Małgosia, bardzo Ci współczuję, bo jak piszesz, że wolałabyś być nawet na moim miejscu. Ja myślałem, że mój przypadek jest jednym z najboleśniejszych. Małgosia - musisz rzucić wszystko na jedną szalę, rozwiać wszelkie wątpliwości. Nie żyjesz z tym sama. Znalazlaś się na tym forum z tego samego powodu co my wszyscy. Próbujemy zrozumieć, pomóc sobie i innym,  i dowartościować się trochę po tym jak nas życie sponiewierało. Cieszę się, że Was poznałem, bo to nie jest temat, który porusza się z kimkolwiek. Będę tuta wpadał, podzielić się z Wami moją walką. Może warto pomyśleć, żeby żyć dla siebie? Dać sobie coś z życia. Może spojrzeć na to wszystko inaczej? Każdy z nas jest inny. Każdy, przeżywa inaczej. Jesteśmy tutaj, bo jesteśmy wrażliwi, bo padły wyobrażenia o tych, których kochaliśmy najbardziej a zostaliśmy lub dalej jesteśmy oszukani i oszukiwani. Prawdy do końca nigdy się nie dowiemy. Pozostaje zadać sobie pytanie, czy uda nam się jeszcze normalnie żyć. Życie jest krótkie. Nie, takich jak przedtem już nas nie będzie. Już jesteśmy  inni. Wyciągnijcie z życia co najlepsze, ale dla Was. Osoby, które nas skrzywdziły nie myślały wtedy o nas. To oni powinny być winnymi, nie my. To oni powinni się kajać. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Wybaczymy, ale nie zapomnimy już nigdy.  Zawsze zostanie nam to w pamięci, bez względu jak ta druga strona będzie się starać. Nie dajcie się, nie pogrążajcie. Wiem, fajnie się pisze........ Z tym, że ja tu jestem, jestem z Wami, jestem taki sam jak Wy i żyje z takim samym problemem.

Życzę Wam wytrwałości, spokoju. Pozdrawiam. 

Robkon

 

 

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.09.2022 o 16:25, Anek0 napisał:

Aga3, jak czujesz się teraz, gdy minęło już sporo czasu od Twojego pierwszego wpisu? Ja zajrzałam tu przypadkiem, całkiem niedawno.

Moja sytuacja przypomina do złudzenia Twoją. Udane małżeństwo (20 lat razem), wspaniała córka. Ostatnio w chwili szczerości mój mąż przyznał, że gdy byliśmy zaręczeni przez kilka miesięcy spotykał się z inną dziewczyną. Ona przez 2 lata usiłowała go uwieźć i w końcu jej się udało. Spotykali się najpierw po przyjacielsku, a potem sprawy zaszły dalej i powstał z tego jakby związek, chociaż nie spotykał się z nią zbyt często. Nie uprawiali seksu, ale 'prawie że'. Mąż twierdzi, że chciał być ze mną, ale dał się zauroczyć i potrzebował czasu, żeby uporać się ze swoimi uczuciami. Nie powiedział mi, bo bał się że go zostawię. Zerwał z nią po kilku miesiącach, a parę miesięcy później byliśmy już po ślubie.

Sęk w tym, że ja nie miałam bladego pojęcia o jego rozterkach, o tym, że zdradzał mnie z inną. Nic nie dał po sobie poznać - byliśmy razem, snuliśmy plany na przyszłość, często sypialiśmy razem. Ta wiadomość była dla mnie ciosem w brzuch i to z zaskoczenia! Jak to możliwe, że mógł wtedy kłamać przez kilka miesięcy? Zawsze tyle mówiliśmy o zaufaniu i szczerości. Ja wierzyłam, że nie mamy przed sobą tajemnic i że mogę mu ufać... Prawdy doczekałam się po 20 latach i źle mi z tym. Jestem w proszku. To głupie, ale wpadam w jakieś wisielcze nastroje, jestem totalnie rozchwiana, budzę się w nocy i o tym myślę... Czasem nie mogę się powstrzymać, żeby nie 'mielić' tematu - tylko po co to robię? Wiem, ze to bez sensu. Czym jest kilka miesięcy naprzeciw 20 lat. A jednak cholernie mnie ta zdrada boli.

Mąż mnie przeprosił, widzę, że jest mu przykro, że mnie tak zranił. Mówi, że to było dawno i że przecież jesteśmy świetnym małżeństwem i nigdy później  już tak nie postąpił. Wiem, że nie ma się co szarpać o sprawę sprzed 20 lat, bo i po co. Temat przegadaliśmy, ja go przepłakałam, była też wściekłość. Chciałabym teraz o tym zapomnieć. Tylko jak to wyrzucić z głowy? Czy z czasem jest lepiej? Proszę daj znać.

Pozdrawiam Cię serdecznie!

 

Anek0 - co tam u Ciebie? Pozbierałaś się. Tak bardzo chciałabym Ci podrzucić trochę mojej siły - tak czuję tą siłę. Ona przyszła z czasem. 

Nie wyrzucisz tego z głowy - no nie da się. Ale staraj się zmieniać myśli, gdy nadejdą te przykre wspomnienia. Ja nawet brałam się za prasowanie, sprzątanie łazienki itp. Proste, ale jakie pomocne i .. cała rodzina zadowolona, że mama posprzątała :) 

Mam nadzieję, że się uśmiechnęłaś :)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.10.2021 o 12:20, Omnibus81 napisał:

Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że z Ty tego wyjdziesz. Niestety nie łudź się - nigdy tego nie zapomnisz :(

Opiszę w kilku słowach moją sytuację...

Jestem wrażliwym facetem dziś prawie 40 latkiem. Moją obecną żoną poznałem 19 lat temu. po 3 latach znajomości zdradziła mnie z innym i nie tak, że się z nim całowała czy coś, tylko uprawiała sex. Nie była ta żadna jednorazowa akcja na ipmrezie czy coś, tylko kilka spotkań, gdzie w końcu wylądowali w łóżku. Dodam, że ja wtedy zaczynałem pracę po studiach, ona była studentką. Już razem mieszkaliśmy, spaliśmy pod jedną kołdrą itp.

O wszystkim dowiedziałem się kilka dni po tym. Wybaczyłem (przynajmniej tak mi się wydawało). Bardzo mnie to zabolało, chciałem się wyprowadzić, ale nie miałem gdzie więc zostałem w tym samym pokoju z nią. Przeprosiła, mówiła, że już tego nigdy nie zrobi i zostaliśmy razem. Zaczynałem wtedy swoją pierwszą pracę więc pewnie skupiałem się bardziej na tym niż na dziewczynie (choć może to tylko moje tłumaczenie). 

Na chwilę chyba nawet zapomniałem, tzn w natłoku tego wszystkiego tj zamartwiania się o pracę/karierę, wspólną przyszłość itp nie skupiałem się bardzo na tym problemie.

Po dwóch latach od tego zdarzenia wzięliśmy ślub, mamy teraz dwoje nastoletnich dzieci. Ktoś patrząc z boku powie, że życie nam się ułożyło. Sfinansowałem żonie studia, podyplomówki itp. miała co chciała, kupiłem dla nas mieszkanie i wybudowałem piękny dom pod miastem, co roku wakacje głównie w ciepłych krajach. Pomyśleć by można sielanka.

Ale wcale tak nie jest. Ja ciągle myślę o tym co stało się lata temu. Dlaczego mi to zrobiła. Czasami (niezbyt często, bo wiem, że nie chce o tym rozmawiać) ją o to pytam. Na początku jeszcze coś mówiła, że nie wie dlaczego itp. Od kilku lat uważa, że to nie jest nasz, a mój problem, że to ja muszę sobie z tym jakoś poradzić. A ja... żyję z tą zadrą z przed lat, niepogodzony z przeszłością.

Gdybym mógł cofnąć czas, nie jestem pewien czy bym postąpił tak samo. Niby jest ok, ale życie z osobą którą z jednej strony kochasz, a z drugiej strony czujesz ciągły żal nie jest łatwe.

U mnie już nic się nie zmieni, sprawy zaszły za daleko, ale piszę to ku przestrodze dla młodszego pokolenia: jeśli jesteś osobą czułą, wyznajesz wartości, że sex to coś więcej niż wymiana płynów ustrojowych i spotka Cię coś takiego to lepiej odejdź, zakończ związek i nie brnij w to dalej. Inaczej będziesz miał na pozór może i fajne życie, ale te ciągłe pytania bez odpowiedzi "dlaczego", "czy ja naprawdę byłem/jestem nikim, że można mnie tak upokarzać" są jak kwas lany na otwartą ranę. Nie warto.

Hej Omnibus81,

a Tobie jak się układa? 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.07.2023 o 15:49, kiniak1995 napisał:

Wasze wpisy rozdzierają serce. Autentycznie. Ogromnie Wam współczuję, całym sercem. Doświadczyłam podobnej sytuacji, choć może mniejszego kalibru. Mój już teraz narzeczony w Internecie wyznawał miłość swojej byłej dziewczynie. Pisał o niej jako o miłości życia, tej jedynej, prawdziwej, pierwszej. Poświęcił jej mnóstwo wpisów, a mnie ani jednego, chociaż spotykamy się już ponad dwa lata. Jeśli o mnie pisał, to w zasadzie nie zawierał w tych wiadomościach żadnych ciepłych uczuć. Z uwagi na wiele przeprowadzonych z narzeczonym rozmów na ten temat, z uwagi na to, że związek z byłą trwał zaledwie 4 miesiące, postanowiłam pozostać w relacji, ale mimo wszystko dalej czuję się bardzo niepewnie. I dalej to do mnie wraca, i dalej się zastanawiam, czy nie robię życiowego błędu - czy skoro on idealizuje swoją poprzednią miłość, to czy nie będzie tak robił zawsze w naszych gorszych chwilach, albo czy gdyby ta dziewczyna się do niego odezwała, to by do niej nie wrócił; pojawiają się też myśli, ze może też się otworzyć na kogoś innego, skoro jego uczucie do mnie nie jest takie wielkie. Podziwiam Was bardzo i mocno trzymam kciuki. Życie z takimi myślami jest dużym wyzwaniem i dużym utrudnieniem na co dzień. Pozdrawiam Was, doceniajcie się na co dzień i dbajcie o siebie :)

Kiniak, 

Życie z obciążeniem emocjonalnym jest bardzo trudne. Ja nie wyobrażam sobie życia z ciągłym wahaniem, z obawami gdy on wyjdzie np. z kolegami na miasto.

Każdy z nas jest jednak inny i inaczej sobie radzi z emocjami. Inaczej też patrzymy na życie mając 40, 30 czy 20 lat. 

Gdybym dowiedziała się o ekscesach mojego męża wtedy, te 20 lat temu, z pewnością nie bylibyśmy razem. Ale teraz patrzę na dzieci, na nasze osiągnięcia i to jak dobrze nam razem. Więc ja mam zupełnie inną perspektywę. 

Jeśli rozmawiacie o Twoich obawach i on Cię zapewnia o swojej miłości do Ciebie i że to z Tobą chce spędzić resztę swojego życia to odpowiedz sobie na pytanie - jak Ty się czujesz po takiej rozmowie. Wierzysz mu? Uspokaja Cię taka rozmowa? Czy i po jakim czasie od takiej rozmowy nachodzą Cię wątpliwości? 

Przykro mi, że ma masz takie rozterki, bo czas narzeczeństwa powinien być czasem pięknych wspomnień.

Powodzenia.

 

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robkon,

jeszcze do Ciebie też skieruję kilka słów.

Ja też wolałabym nie wiedzieć, nie po tylu latach. Stało się. 

Popatrz na to z perspektywy tych lat. Czy jesteś dumny z Waszego życia? Z Twoich wpisów wynika, że tak. 

Mi nasz wspólny przyjaciel powiedział; "wykop się wreszcie z tego dołka" . I wiesz, z kilkoma osobami rozmawiałam na ten temat, ale te słowa dały mi chyba największego kopa. Przekazuję je teraz Tobie :) 

A.

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Aga, dzięki Ci bardzo za słowa otuchy i radę. Pracuję nad tym. Łatwo nie jest. Codziennie o tym, myślę. Moja sytuacja jest bardzo podobna jak Omnibusa. On 19 lat żyje z tym obciążeniem. Reakcja jego żony jest identyczna jak mojej. Musi więc być więc w tym jakiś wspólny mianownik. Chcę z nią być bo ją po prostu kocham. Zdarzają się dni kiedy wściekłość, żal. ból, są bardzo mocne. Staram się to tłumić, ale się nie udaję i wybucham. Potem mi jest żal, pretensje do siebie, że nie dałem rady. Zanim się dowiedziałem miałem swoje pasje, hobby. Od tego czasu to wszystko gdzieś odeszło. Wiem, że nie powinno tak być. Nie jestem już taki jak przedtem i pewnie nigdy nie będę. Umarło coś we mnie. Zniknął uśmiech z mojej twarzy. Jest przygnębienie. Zapewne czas spowoduje, że będzie lepiej, ale nigdy jak przedtem. Zmieniła się za to moja  żona - jest do rany przyłóż. Czyżby była to cena za tą wiedzę? Wolałbym jednak żyć jak przedtem. Analizując wszystkie wpisy doszedłem do wniosku, że wszyscy którzy zostawili tu ślad są osobami wrażliwymi, inteligentnymi.  Osobami w szczególny sposób skopanymi przez życie. Dlaczego? Bo naprawdę kochamy naszych partnerów i wyobrażenia o nich umarły. Te wyobrażenia są tak silne, że trudno nam się pogodzić, że ta właśnie osoba zrobiła coś takiego, nie myślała wtedy o nas. Tutaj zderzamy się z natłokiem myśli: dlaczego, kim jestem, kim byłem. Co źle zrobiliśmy, że mimo wszystkiego ci których kochaliśmy nam to zrobili, czego szukali, czego im brakowało? Matnia, pat. Ale mimo to staramy się pozbierać. Każdy inaczej do tego podchodzi i to że dalej ich kochamy jest też powodem dla którego tu się znaleźliśmy. Jakbyśmy nam nie zależało, mielibyśmy stosunek ambiwalentny i byśmy nawet o tym nie myśleli. Niestety, musimy z tym żyć. Marzyć. Ja mam tylko już jedno marzenie. Marzę, żeby o tym zapomnieć. Dlatego jest to marzenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aga3

Kilka słów jeszcze do Ciebie. Złapałem się teraz na tym, że znowu kopię w przeszłości i znowu drążyć temat dotyczący szczegółów tego zajścia, jak to długo trwało itd. Znowu mnie powaliło na kolana. Czy to mi coś da? Chyba tylko dalsze dręczenie. Biorę sobie teraz Twoje słowa,  mam je cały czas w głowie, aby się wykopać z tego dołka... Dam znać czy się wykopałem, czy przysypałem. 

R.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile masz przeczucie ze to co wiesz to czubek gory lodowej a małżonka miała więcej "kolegów" to drąż temat będziesz miał więcej argumentòw za odejściem i do rozwodu. Jeśli jednak wszystko wskazuje ze to był "jednorazowy" temat to zostaw, te detale zniszczą możliwość jakiejkolwiek naprawy gdyż nigdy już tego nie zapomnisz. W takim przypadku zajmij sie Sobą, musisz przewartościować swoj sposób myślenia z my na ja. Tak poza tym odszukałbym tego kolege i z nim "porozmawiał" na osobnosci.

  • Jestem za to wdzięczny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mih

Dzięki bardzo za słowa. Wierze jej, że to było tylko wtedy i przyznała mi się do dwóch razy. Wtedy wtedy wyjechałem z drugim dzieckiem na dwa dni. Wtedy to się stało i tylko wtedy. Wierzę, Przyznała się, sama. Nie wiem co nią kierowało, żeby akurat teraz mi to powiedzieć.  Musi to z siebie zrzucić. Ok. Dostałem strzał w plecy. Minęło od tego czasu 25 lat. Tyle lat po tym? Jest i była bardzo dobrą matką, a teraz jest  żoną jaką nigdy nie była, o której niejeden by tylko marzył. Niekiedy aż przesadza. I teraz, czy warto to rozwalić, czy żyć z nią dalej. Pracuję żebyśmy byli razem. Muszę o tym próbować zapomnieć ale wiem, że to chyba już niemożliwie. Co do mojego kolegi. Dzwoniłem do niego. Tak się wystraszył, że chyba narobił w spodnie. Niestety dzieli nas duża ilość kilometrów. Swoją rozmową sprawiłem, że będzie już żył w niepewności i strachu. Jemu też to nie przejdzie. Ale jak mówi przysłowie, "góra z górą się nie zejdzie, a .............. "           Mih, bardzo dziękuję. Wezmę sobie do serca co napisałeś. Postaram się zmienić mój tok myślenia.                                          r.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.