Jump to content

Nie potrafię się związać przez kompleks stóp


Ola9178

Recommended Posts

Dzień dobry.

Mam 33 lata i poczułam, że muszę gdzieś napisać. Jeśli uzyskam na tym forum jakąkolwiek odpowiedź, opinię lub poradę, będę bardzo wdzięczna. Problem z którym się mierzę nie pozwala mi normalnie żyć, cieszyć się życiem, sobą, swoją fizycznością, nie pozwala mi być szczęśliwą, nie pozwala wejść w żaden realny związek. Od dziecka moim problemem są stopy, mam wadę stóp na którą przeszłam operację w wieku 20 lat, operacja niestety nic nie dała, do tego mam okropne wyglądające krzywe palce  moje stopy są po prostu brzydkie i wyglądaja jak stopy 80 letniej spracowanej staruszki. Jako dziecko i nastolatka nie chodziłam na żadne domowe spotkania ze znajomymi czy imprezy, gdzie wiedziałam że trzeba będzie ściągać buty, tzn unikałam jak ognia takich sytuacji, ale już nie miałam wyjścia i musiałam w czymś takim uczestniczyć to zawsze starałam sie mieć własne kapcie ze sobą albo zakładałam trzy pary skarpetek, żeby tylko jakoś ukryć stopy przed ludźmi, żeby jak najmniej był widoczny ich kształt. Albo próbowałam wchodzić do czyjegoś mieszkania w butach, nie ściągać ich, jeśli tylko nie było to niemile widziane. Za wszelką cenę jednak unikałam chodzenia w takie miejsca i sytuacje, gdzie musiałabym ściągać buty, bo nawet w skarpetkach czułam sie fatalnie. Nigdy nie byłam w stanie czuć się wtedy dobrze, wyluzować się, zrelaksować, takie odwiedziny zawsze okupowane były masą stresu z powodu tego, że zamiast cieszyć sie spotkaniem z kimś i skupić np na rozmowie czy wspólnym oglądaniu filmu, ja myślałam tylko o tym, że moje stopy nie są zakryte, że je widać i w każdym momencie inne osoby mogą je zauważyć i przyjrzeć im się a ja spalę się ze wstydu. Nie mogłam znieść tej myśli, dominowała nad wszystkim i dominuje do dziś. Wpływa na moje życie praktycznie w każdej jego sferze. Nie umiem pływać, nie nauczyłam się bo nigdy nie chodziłam na basen i nie jeździlam nad jeziora czy nad morze. Nie jestem w stanie przełamać wstydu przed pokazaniem stóp. Latem  nie jeżdżę nigdzie na wakacje, bo na wakacjach przeważnie chodzi się w odkrytych sandałkach czy japonkach, albo biega boso po trawie czy plaży, a ja nie mogę tego zrobić. Nienawidzę przez to lata, bo to pora roku, kiedy przez gorąco i upały ja muszę męczyć się kilka miesięcy w zakrytych butach i pęka mi serce, kiedy patrzę na piękne, zadbane, zgrabne, odkryte stopy młodych kobiet w lekkich letnich klapkach czy sandałach. Nie pokazuję stóp nawet najbliższej rodzinie, zawsze chodzę w domu rodzinnym w zakrytych kapciach lub pełnych klapkach z zakrytym przodem. Unikam jak ognia odwiedzania brata i jego rodziny, bo chodzenie bez butow po ich mieszkaniu to dla mnie koszmar. Wiele razy brat zarzucił mi już, że jest mu przykro że tak rzadko ich odwiedzam. Nikt nie wie jednak, dlaczego się tak zachowuję i że mam aż tak duży problem. Nie rozmawiam o tym z nikim, bo uważam, że każdy by mnie wyśmiał albo uznał za wariatkę z problemami psychicznymi. Mój problem nie zostałby potraktowany poważnie. Dla ludzi to tylko stopy, dla mnie wewnętrzny dramat który przeżywam od dzieciństwa i który nie pozwala mi normalnie żyć jako młodej kobiecie. Jestem dziewicą, ponieważ nigdy nie nawiązałam żadnej bliskiej intymnej relacji z mężczyzną. Wszystkie moje znajomości z mężczyznami polegały raczej na relacjach na odległość, bardziej wirtualnych, smsowych. Trzymałam facetów na dystans, robiłam wszystko, żeby z nikim za bardzo się nie zbliżyć, albo w porę wycofywałam się ze znajomości pod różnymi pretekstami kiedy widziałam, że relacja zaszła już tak daleko, że następnym krokiem musiałaby być fizyczna bliskość i seks. Nawet jeśli tego chciałam, pragnęłam i potrzebowałam, nie potrafiłam się przełamać, nie potrafiłam w to pójść. Wpadałam tylko w coraz większe załamania, depresje i frustracje, że nie tylko sama cierpiałam przez swoje blokady i kompleksy, ale też przeze mnie cierpiała druga osoba, która zdążyła się zaangażowac i zakochać, a ja ją zraniłam i odeszłam bez tak naprawdę większej przyczyny (dla tej osoby, bo o prawdziwym powodzie moich zachowań nigdy nikomu nie powiedziałam, nie umiałam się do tego przyznać, to było ponad moje siły). Wolałam i dalej wolę być sama i mieć, że tak powiem, święty spokoj od tego problemu, który mam, niż zaryzykować i złamać się. Nie umiem się złamać i tracę na tym masę szczęścia w życiu. Obecnie próbuję zakończyć znajomość z mężczyzną, którego poznałam na pewnym portalu już jakiś czas temu. Jest to facet, z którym prawdopodobnie stworzyłabym naprawdę szczęśliwy związek, bo nigdy nie spotkałam kogoś tak pasującego do mnie. Zauroczyłam się w nim z wzajemnością, powiedzieliśmy sobie nawet, że się kochamy. Ja jednak dokładnie od momentu, kiedy zobaczyłam, że zaczęło się robić poważnie a on zaczął próbować przenosić naszą znajomość na kolejny etap i sugerować mi, że chciałby czegoś więcej, zaczęłam się stopniowo wycofywać. Mieliśmy po drodze sporo różnego rodzaju nieporozumień a nawet poważnych kłotni, kończyliśmy tę znajomość kilka razy, bo ja lub on byliśmy już tak zmęczeni. Powody kłotni były różne, nikt z nas nie jest idealny, jednak wiem, że sednem tych nieporozumień zawsze było to, że ja nie chciałam pójść dalej, a on tak. Ja próbowałam uciec, on mi nie pozwalał i było coraz gorzej. Okazywał mi to i okazuje do dnia dzisiejszego, że bardzo mu na mnie zależy, że chce mnie zrozumieć (mówiłam mu, że nie potrafię się związać na poważnie, że jestem zbyt dużym samotnikiem co częściowo jest prawdą, ale mowiłam mu też że mam w sobie blokady, których nie potrafię przeskoczyć) i że chce mi pomóc, ale mu na to nie pozwalam. To mężczyzna, dla którego warto by było zmienić siebie, swoje podejście i życie, walczy o naszą znajomość jak lew ponieważ jest przekonany, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Ja kiedyś nie byłam o tym tak przekonana jak on, widziałam między nami zbyt dużo zbyt kluczowych różnic w osobowościach, z biegiem czasu jednak zobaczyłam, że moglibyśmy stworzyć naprawdę udany związek. Chciałabym spróbować... Ale nie jestem w stanie się przełamać. Ciągle naprowadzam tę znajomość na jej koniec, choć serce mi pęka kiedy to robię. Na jego miejscu już dawno bym odpuściła, kiedy widzę, ile go to wszystko kosztuje i ile czasu już dla mnie zmarnował, kiedy w tym czasie mógłby dobrze bawić się z jakąś fajną kobietą bez takich problemów jak ja. Nie wyobrażam sobie być bosa albo nawet w skarpetkach przy swoim facecie. Nie poszłabym z nim pod wspólny prysznic, o którym tak często fantazjowaliśmy. O seksie... nie ma mowy. Jestem ogólnie atrakcyjną, ładną kobietą, dostaję same pozytywne sygnały i komplementy od mężczyzn jak i od kobiet na temat swojego wyglądu, podobam się. Gdyby nie mój kompleks, już dawno byłabym z kimś co najmniej raz w normalnym, realnym związku. Niestety stracę tego faceta i tą być może ostatnią w moim życiu szansę na miłość i na jakąkolwiek zmianę. Mam wrażenie, że takie jest chyba moje przeznaczenie, być samą, bo tylko taki stan daje mi poczucie spokoju i komfortu. Nie muszę sie wstydzić, nie muszę przechodzić stresu, nie muszę się nikomu podobać, przed nikim się rozbierać. Ja i tak jestem bardzo emocjonalną i wysoko wrażliwą osobą z natury, wystarczy mi tych emocji i problemów które mam na codzień. Chodzę wyczerpana, bo ciężko mi mierzyć się z codziennością w której żyję sama, a co dopiero gdybym miała mierzyć się jeszcze z drugą osobą. To jest ponad moje siły. Swoje pragnienia i potrzeby natury fizycznej już dawno zakopałam chyba głęboko w ziemi, bo mimo tego, że je odczuwam i wydaje mi się że mam całkiem wysokie libido, to nauczyłam się je tłumić na tyle, że brak ich spełnienia nie wpływa w żaden sposób negatywnie na moje codzienne życie. Jest wręcz dla mnie czymś normalnym i naturalnym, że nie mam tego w życiu, co inni mają na codzień jak mycie zębów. Boję się coś zmieniać, ponieważ takie życie jak do tej pory jest życiem które znam i które już od dawna akceptuję, w którym się odnajduję i jest mi w nim dobrze. Jestem w stanie zrezygnować z dalszego zawierania kontaktów z mężczyznami, ponieważ po obecnej relacji, o której piszę wyżej, wiem że bez sensu jest dla mnie pakować i siebie i drugiego człowieka w coś, co już z góry jest skazane na niepowodzenie właśnie przeze mnie. Wiem jednak, że to co się ze mną stało nie jest normalne i że nie tak powinno wyglądać moje życie. Dlatego postanowiłam tu napisać. Dlatego jeśli ktoś zdecyduje się to przeczytać i w jakikolwiek sposób mi pomóc, nakierować mnie, to będę przeogromnie wdzięczna...

 

Link to comment
Share on other sites

Dodam jeszcze, że przez stopy czuję się po prostu nieatrakcyjna i brzydka jako kobieta. Włożenie jakiejkolwiek choćby najbardziej pieknej i seksownej bielizny nic nie zmienia. Stopy przesłaniają mi ten widok, nie potrafię czuć sie z nimi dobrze sama ze sobą, to jak mam się czuć dobrze przy mężczyźnie... Nieważne na jakie bóstwo bym się zrobiła, moje stopy i ich wygląd niweczą wszystko. Uprawiając seks myślałabym tylko o tym, żeby on nie zobaczył przypadkiem moich stóp. Albo żeby rano, kiedy będę spała, nie odsunął pościeli i nie spojrzał na nie. Nie mam szans czuć się dobrze i komfortowo w intymnej sytuacji z drugim człowiekiem. Czuję się zblokowana. Nie mam szans. Stopy to wizytówka kobiety... 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.