Wypalenie miłosne czy chwilowe załamanie

[Janka]

Mam 22 lata. Jestem ze swoim partnerem w związku od 4 lat. Na początku nie było kolorowo. Ciągle się kłóciliśmy, głównie dlatego, że on maiła pretensje o wszystko i cały czas narzekał. W końcu się dotarliśmy. Było kolorowo itp. Od ponad roku mieszkamy razem. Pierwsze miesiące były okropne, znowu wróciły kłótnie, rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie, głównie dlatego, że ja miałam jego zdaniem pretensje do niego, że ciągle go nie ma i lata do kolegów (wyglądało to tak, że wracał z pracy kąpał się i wychodził, a ja siedziałam sama) Ale obiecał, że się postara i faktycznie zaczął poświęcać mi czas. 

3 miesiące temu poczułam, że między nami gaśnie to coś. Znowu były kłótnie, wychodzenie do kolegów, ciągle siedziałam sama, pretensje, że nie posprzątałam, że raz w tygodniu idę do siostry i do mamy. Jak mu mówiłam, że czuję że się psuje on mnie wyśmiewał i mówił, że wymyślam. Był zły, że za mało się staram dojść do czegoś wspólnego (czyli domu o którym marzymy) bo jego zdaniem za mało zarabiam. Wytykał mi, że mogę pracować dłużej albo robić coś dodatkowo itp. Z mojego hobby żartuje i gada z plecami że robię rzeczy i oddaje innym za nic (uwielbiam odnawiać meble, robić ozdoby do domu i tego typu rzeczy).

Bardzo go kocham, ale czuję, że nie jestem szczęśliwa. Nie wiem czy umiem zaufać mu znowu, że mnie nie skrzywdzi ( dawałam już tak wiele szans temu związkowi ).

Chciałabym odejść, wiem że będę cierpieć, ale wtedy budzi się w głowie milion myśli "co on zrobi beze mnie", "czy sobie poradzi", "co powie jego rodzina, którą tak bardzo lubię".

Powiedziałam mu, że chcę skończyć i się wyprowadzić. Zaczął się starać, czyli nie chodzi z kolegami i kupił mi kwiaty, jego zdaniem najwyraźniej tyle wystarczy.  

Koniec końców męczę się w środku, ale nie umiem powiedzieć dość.

Nie wiem co mam zrobić i czuję się strasznie zagubiona. 

 

Edytowano Lipiec 27, 2018 przez Janka