Jump to content

Czy człowiek samotny jest bezwartościowy


lilavati

Recommended Posts

Witam!

Mam prawie 30 lat, jestem korpoludkiem. Od nastoletnich lat czuję się bezwartościowa, ponieważ nigdy nie mam wielu przyjaciół. Mam w głowie mocne przekonanie, że człowiek, do którego ludzie nie lgną to człowiek bezwartościowy. Wiem, że jeśli ktoś jest z tych popularnych z tabunem znajomych i przyjaciół wcale nie musi być dobrą, fajną i wartościową osobą. Ale nie umiem sobie wyobrazić kogoś, kto nie ma żadnych przyjaciół (ale nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że ludzie nie chcą jego) i jest jednocześnie fantastyczną osobą. 

Mogłabym być głupia, brzydka i biedna, te rzeczy umiałabym zaakceptować i one mnie nie unieszczęśliwiają. Ale bycie odludkiem jest straszne. Chciałabym, żeby mi ktoś wytłumaczył, dlaczego brak związków międzyludzkich nie oznacza bezwartościowości.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 23.06.2020 o 13:53, psycholog Katarzyna Tuszyńska napisał:

Dzień dobry,

Może Pani spróbować sobie odpowiedzieć na to pytanie w kilku krokach:

1. warto aby Pani się przyjrzała kiedy i z jakiego powodu pojawiło się u Pani takie przekonanie, że człowiek, który nie ma przyjaciół jest bezwartościowy. Z reguły takie silne przekonania mają jakieś podłoże w doświadczeniach życiowych.

2. dlaczego wtedy Pani uznała, że to przekonanie jest prawdziwe?

3. czy to przekonanie jest prawdziwe teraz?

4. dlaczego ocenia się Pani tylko pod jednym kątem - posiadania lub nie przyjaciół? Czy ten fakt przekreśla inne Pani wartości, osiągnięcia, mocne strony czy marzenia? (przewrotnie napiszę, że w swoim poście wymieniła Pani minimum trzy cechy, które Pani posiada: nie jest Pani głupia, brzydka i biedna)

5. czy w związku z postrzeganiem siebie jako bezwartościowej nie tworzy Pani barier przed zbliżeniem się do innych ludzi?

Ludzie funkcjonują w kilku wymiarach. Jednym z nich jest sfera społeczna. Bycie we wspólnocie, związku czy w relacji z innymi osobami pozwala nam uczyć się, rozwijać i zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Ale są też inne wymiary: materialny (to co posiadam), fizjologiczny (realizacja potrzeb fizjologicznych służących przeżyciu - odżywianie się, defekacja, sen, seks itp), psychiczny (rozumienie siebie i innych) oraz duchowy (odpowiedź na pytanie o sens życia).

Z tych wymiarów czerpiemy nasze potrzeby i wartości. Pani pisze o tym, że nie realizuje potrzeb w sferze społecznej. W kontakcie z terapeutą może Pani sprawdzić dlaczego tak się dzieje, na co ma Pani wpływ.

Warto też aby Pani przyjrzała się innym sferom - zaryzykuję stwierdzenie, że nie ma ludzi bezwartościowych.

Pozdrawiam,

Katarzyna

Dziękuję za odpowiedź.

1., 2., 4. Zaczęłam w to wierzyć jako dziecko, kiedy przestałam sobie radzić z tą sferą. Poza tym zanim tak myślałam miałam inną obsesję - za wszelką cenę chciałam być geniuszem, kimś super inteligentnym. Widziałam, że to jest złe i chcąc się pozbyć takiego myślenia wpadłam z deszczu pod rynnę - powtarzałam sobie, że osiągnięcia naukowe nie są takie ważne, że liczą się relacje i to one są najważniejsze.

3. Wiem, że to przekonanie jest kłamstwem, ale nie rozumiem jeszcze dlaczego. Nie potrafię dostrzec wartości człowieka w jego zdolnościach intelektualnych, wyglądzie, zaradności finansowej itd. Tylko w tym, jaki ma charakter w kontekście relacji.

5. Jasne, że tworzy. Ale ja mam już dość gonienia za związkami i przyjaźniami. Jestem tym zmęczona, wolałabym nauczyć się, jak czuć się dobrze nawet wtedy, kiedy nie mam zbyt wielu relacji.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
Dnia 1.07.2020 o 18:31, psycholog Katarzyna Tuszyńska napisał:

Może jakość przyjaźni jest ważniejsza niż ilość przyjaciół?

Może Pani przyjrzeć się osobom, które mają dużo przyjaciół jaki jest charakter tych relacji. Czy to rzeczywiście przyjaźń czy popularność, zależność, znajomość, dowartościowanie się itp. A może ucieczka od samego siebie i życie cudzym życiem?

Tu dochodzimy do pytania jak czuć się dobrze z samą sobą? - zauważyć swoje wartości i docenić siebie.

Przez wiele lat pielęgnowała Pani w sobie przekonanie "jestem bezwartościowa bo nie mam wielu przyjaciół". To myślenie stało się schematem. Ten schemat można zmienić, wymaga to konfrontowania tej myśli i zauważenia swoich wartości. Nie jest Pani jednowymiarowa - to znaczy Pani wartość nie równa się ilości przyjaciół.

Niech Pani przyjrzy się pod jakim względem ocenia Pani inne osoby - czy tylko przez pryzmat ilości przyjaciół? Jakie inne cechy są dla Pani ważne? Jaką osobę, z jakimi cechami wybrałaby Pani na swoją przyjaciółkę czy przyjaciela?

I na koniec - które z tych cech Pani posiada?

Zachęcam do przepracowania tego procesu z psychologiem.

Pozdrawiam,

Katarzyna

Napisałam w pierwszym poście, że "Wiem, że jeśli ktoś jest z tych popularnych z tabunem znajomych i przyjaciół wcale nie musi być dobrą, fajną i wartościową osobą", co w sumie mogłabym tutaj powtórzyć. Duża liczba przyjaciół wcale nie świadczy o tym, że ktoś jest fantastyczny. Ale jeśli ktoś jest generalnie odludkiem, a ludzie od niego uciekają, to moim zdaniem to świadczy o tym, że na pewno nie jest fantastyczną osobą.

Pisze Pani o tym, że nie jestem jednowymiarowa. Zastanawiałam się nad tym i myślę, że w swojej głowie jednak jestem. Wierzę w Boga i zależy mi na tym, żeby być jak najbardziej dobrą osobą, żeby być jak najbliżej Niego, czyli żeby być jak najbardziej świętą. Tylko na tym mi zależy. Dlatego to jest jedyny wymiar, który mnie interesuje - bogactwo, intelekt czy uroda są miłymi dodatkami, ale nie są konieczne. Nie wyobrażam sobie tego, żeby być osobą od której inni stronią a jednocześnie być dobrym.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nie jesteś bezwartościowa bo nie masz znajomych,przyjaciół. 

Po prostu jesteś inna. 

Ogólnie ludzie dobierają się na podstawie podobieństw - poglądów, charakteru, usposobienia itp itd 

Czasem już tak jest, że nie natrafiamy na osoby podobne do siebie, co ceniłyby to co my, te wartości. 

Ja nie mam wogóle przyjaciół. Zero. Telefon do dzwonienia mi praktycznie niepotrzebny. Też tak mam, że uważam się za bezwartości bo nie mam. Ale teraz wiem że po prostu bardzo odróżniam się od innych (jestem skrajnie wrażliwa i zbyt poważna ) wiele rzeczy które są we mnie się nie podobają otoczeniu i odwrotnie. Ciężko mi się otworzyć itp. Jak spojrzę np na dziewczyny które były liderkami w mojej grupie to bardzo widać że odróżniamy się od siebie i na wiele kwestii byśmy miały i mamy inne zdania. 

A tak poza tym, zajrzyj głęboko w siebie, w intuicję, tam w środku. 

Czy rzeczywiście ci znajomi, koledzy, przyjaciele są ci potrzebni? 

Są ci potrzebni dlaczego? Tylko po to by Ci podwyższyli samoocenę? Tylko po to byś nie czuła się źle? A przypuśćmy że lubisz siebie to nadal byś tak bardzo ich chciała? 

Pomyśl o tym sama

Ja mam osoby które mnie kochają, to moja rodzina. 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nie, osoba samotna nie jest bezwartościowa. Jest tylko sama, choć nie musi być samotna można być nie samemu a być strasznie samotnym.   Ja w dzieciństwie dostałam skrypt,  każda kobieta która była w moim życiu mówiła mi kobieta która nie urodzi dziecka  jest wybrakowaną, kobietą nawet nie kobietą. Ja nie mogę mieć dzieci i  walczę z tym skryptem.  Jestem DDA,  i np ja nie zapraszałam koleżanek do domu,  miałam ciągłe zmiany zamieszkania i też szkół, więc tych szkolnych znajomości nie mam, czasem mi z tego powodu przykro i złości mnie ta moja przeszłość Też jestem odludkiem, mam 43 lata i dopiero teraz poznaję ludzi, którzy mi życzą dobrze.  dziwne to u mnie bo lubię przebywać z ludźmi ale  ci sami ludzie mnie flustrują  denerwują,   i zapewne i  ja ich denerwuję. Uczę się być z ludźmi,  Uczę się takiej  rzeczy, że nie wszyscy ludzie są źli,   Trzymam kciuki, bycie samym, nie jest czymś złym samotnym także nie jest.   Jesteś  napewno wspaniałą  kobietą,  na której się jeszcze ludzie nie poznali..   :) 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 1.07.2020 o 00:09, lilavati napisał:

Dziękuję za odpowiedź.

1., 2., 4. Zaczęłam w to wierzyć jako dziecko, kiedy przestałam sobie radzić z tą sferą. Poza tym zanim tak myślałam miałam inną obsesję - za wszelką cenę chciałam być geniuszem, kimś super inteligentnym. Widziałam, że to jest złe i chcąc się pozbyć takiego myślenia wpadłam z deszczu pod rynnę - powtarzałam sobie, że osiągnięcia naukowe nie są takie ważne, że liczą się relacje i to one są najważniejsze.

3. Wiem, że to przekonanie jest kłamstwem, ale nie rozumiem jeszcze dlaczego. Nie potrafię dostrzec wartości człowieka w jego zdolnościach intelektualnych, wyglądzie, zaradności finansowej itd. Tylko w tym, jaki ma charakter w kontekście relacji.

5. Jasne, że tworzy. Ale ja mam już dość gonienia za związkami i przyjaźniami. Jestem tym zmęczona, wolałabym nauczyć się, jak czuć się dobrze nawet wtedy, kiedy nie mam zbyt wielu relacji.

Gonić za związkiem? Ja też gonilam, trafiłam na przemocowca, choć zawsze mówiłam że nie będę miała faceta podobnego do ojca,  tu  szybko poszło uderzył 3 raz o trzy za dużo i to był koniec, potem goniąc dalej trafiłam na oszusta matrymonialnego,  tu było gorzej,  strasznie to przeżyłam potem goniłam dalej i był  to związek  no dobra tylko  znowu byłam dawczynią a nic nie dostawałam  w tym związku.  W  końcu załamana powiedziałam nie szukam nie gonię, co ma być to będzie i pojawił się po roku człowiek  człowiek  i teraz  jestem w  związku. Uczę się być z kimś, i podobnie jest ze znajomymi,  jak przestałam gonić, pojawili się sami.   Przez rok uczyłam się być samej  uczyć się tego, że nie potrzebuję drugiej osoby  do kochania by być kochaną.   To trudne uczucie to boksowanie się, to trudne relacje z moją grupą terapeutyczną,  bardzo trudne.   Teraz jestem w zwązku i  teraz to dzielenie życia  z drugą osobą  to ju nie jest Tylko Ja, ale  jesteśmy  Bycie samemu to  fajne uczucie,   bo np  jak nie było mego faceta to wsiadałam  w sobotę w pociąg i jechałam nad może, nie pytając nie informując nikogo,  jechałam  i tyle,  teraz już o tym dyskutujemy.  mój facet pedant no dla mnie pedant ja lubię artystyczny nieład no i  trzeba ten artystyczny nieład sprzątać.   Koleżanka mówi facet nie zamyka klapy w ubikacji i rzuca skarpetki byle gdzie i musiała się nauczyć że facet tak ma i tyle bo by  się kłócili co dziennie.    bycie z kims to ciągle kompromisy,  tak to widzę. czasem  idę odpocząć od związku na jeden dzień do lasu. pobyć samemu,  pokrzyczeć powściekać się na chłopa, teraz mam koleżankę to pójcie  wieczorem na kawę, teraz trudniej bo pandemia a  ja  z chorobami współistniejące.  by  poplotkować  o  swoim chłopie/. Ja  swemu nie zabraniam by poszedł na piwo, choć jak poszedł pierwszy raz bałam się panicznie ze względu na  dzieciństwo. Ale on też chce czasem odetchnąć ode mnie.  Pozdrawiam serdecznie,  

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.