Jump to content

Samotność, która zabija.


MelkaB

Recommended Posts

Mam 35 lat. Mieszkam na wsi, w domu z rodzicami i 10-letnim synkiem. Pracuję w mieście oddalonym o 30 km. Codziennie o 7 wyjeżdżam z domu, pracuję od 8 do 16, potem robię po drodze jakieś zakupy albo coś załatwiam i wracam do domu na wieś między 17 a 18. W domu gotowanie, lekcje i zabawa z synkiem, coś poczytam, pójdziemy na spacer, staram się poćwiczyć i o godz. 22.30-23 muszę się kłaść, bo inaczej następnego dnia będę nieprzytomna z niewyspania. Potrzebuję dużo snu, taki mam organizm. A i tak codziennie rano nie mogę się podnieść z łóżka, jakbym ważyła tonę i nie mogę uwierzyć, że już muszę wstać. Bo mimo tego, że kładę się wcześnie, to nie mogę w ogóle spać.

Co drugi weekend synek jest u swojego taty, ostatnio także jedną noc w tygodniu.

Na mojej wsi nie mam znajomych, z rodzicami praktycznie nie rozmawiam, taki to jest dom po prostu. Bez bliskości, wsparcia. Rodzice nigdy nie mieli pojęcia jakim człowiekiem jestem i co czuję, tylko postrzegali mnie przez pryzmat tego jaka im się wydaje, że jestem i tego, że nie jestem taka, jak oni sobie życzą. Byłam bita i ogólnie bardzo burzliwą miałam młodość. Wiele razy próbowałam się przeprowadzić do miasta, w tym celu ciągle zmieniałam pracę, na taką, gdzie miało być lepiej finansowo, ale nie było i z przeprowadzki do miasta nici. Parę ładnych lat miałam energię i chęci do zmiany, do walki o wyprowadzkę, do ogromnego starania się w pracy, bo wierzyłam, że w końcu dzięki temu mi się uda. Ale nie udało mi się zarabiać tyle, bym mogła się utrzymać z dzieckiem w wynajętym mieszkaniu.

Moim problemem jest samotność. Przerażająca. Niby mam przyjaciółki, ale one mają swoje zapracowane życia i rzadko się widujemy, zorganizowanie spotkania graniczy z cudem.  Miałam jakieś związki, ale wybierałam źle i kończyło się to dla mnie zawsze traumą. Dziś już wiem dlaczego tak wybierałam, zaczęłam terapię i nad tym pracuję. Ale już nie wierzę, że z kimś stworzę związek. Próbowałam, byłam na portalach i aplikacjach, angażowałam się w to i nic. Raz wydawało mi się, że jednak się uda, ale standardowo facet przestał się odzywać. To miasto, w którym pracuję, nie jest jakieś duże, młodzi ludzie stąd uciekają. Jest deficyt dobrych firm i miejsc pracy, zarobki są niskie, ceny mieszkań i wynajmu wysokie, oferta kulturalna i rozrywkowa jest symboliczna, możliwości rozwoju prawie żadne, dlatego co mądrzejsi uciekają. Ja do nich nie należę. Nie chciałam wyjeżdżać do innego miasta, bo tu synek ma blisko tatę. Należę do ludzi, którzy nie mają zmysłu biznesowego, żebym założyła firmę, czy coś. Jestem raczej z etatowców, po prostu każdy człowiek ma inne predyspozycje. Piszą to, bo wiem, że mnóstwo osób na moim miejscu znalazłoby sposób na zrobienie dużej kasy, no ale ja próbowałam na te sposoby, które wydawały mi się słuszne, robiłam to, co umiałam i nic z tego nie wyszło

Nie mam gdzie i kiedy poznawać ludzi. Żyję na linii praca-dom. Próbowałam chodzić na jakieś zajęcia, ale nie ma w tym mieście tego, co mnie interesuje, a na siłę nie będę chodzić. Próbowałam kiedyś coś sama zorganizować, ale nie było zainteresowania. Poza tym codziennie po pracy pędzę do domu do synka, który na mnie czeka, więc i tak muszę być na wsi. Próbowałam nawiązać kontakty na grupach na Facebooku i forach ale ja chyba tego po prostu nie umiem. Poza tym na pisanie trzeba mieć czas i siłę, a ja jedno i drugie poświęcam na pracę i synka, a potem padam. Pracuję w małej firmie, gdzie każdy ma swoją rodzinę i nie ma tam zwyczaju rozwijania znajomości poza pracę, wspólnych wyjść, kilkakrotnie były podejmowane próby zorganizowania jakiegoś wyjścia razem ale może raz się udało.

W weekendy gdy synek jest u taty siedzę na wsi praktycznie tylko w jednym pokoju, gdzie sobie czytam, coś piszę, robię jakieś treningi albo jeżdżę rowerem po okolicy. A to i tak już sporadycznie bo już na nic nie mam siły. Chciałabym porobić coś innego, np. gdzieś pojechać, pójść do kina czy teatru, ale nie mam z kim. Na wakacje wyjeżdżam sama s synkiem. Gdy nie ma go w domu, to z nikim nie rozmawiam, nie mam z kim. Ostatnio spędził tydzień u taty, a ja pracowałam z domu, to przez cały ten tydzień nie rozmawiałam z nikim tylko z klientami przez telefon. Zastanawiam się po co mi telefon i płacenie abonamentu, skoro naprawdę nikt do mnie nie dzwoni i ja też nie mam do kogo. Ostatnie połączenie na moim telefonie jest sprzed 2 tygodni.

Teraz już w nic nie wierzę. Nie wierzę, że coś się zmieni. Mogę powiedzieć, że w realiach, w których żyję, wyczerpałam wszystkie możliwości znalezienia dobrze płatnej pracy i znalezienia mężczyzny do związku. Podejmowałam próby i starania ładnych kilka lat, miałam wiele pomysłów, które wcielałam w życie i nic z tego nie wyszło. Kiedyś lubiłam wyjść do ludzi, pogadać, angażować się w jakieś akcje, nawet działałam politycznie, chodziłam na jakieś konferencje, sama się dokształcałam, opłacałam sobie kursy i szkolenia, jeździłam na nie po całym kraju. Miały mi dać lepsze perspektywy zawodowe, ale nie dały.

Teraz już nie mam ani energii, ani wiary że mam na coś wpływ i że coś się zmieni. Siedzę w tym moim pokoju i zazwyczaj płaczę.

Sytuacja z pandemią nic nie zmieniła w moim życiu. Ja żyję w izolacji na co dzień.

Zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak, czy winne są zewnętrzne realia. Czy z jakiegoś powodu nie zasługuję na to, by tworzyć z kimś codzienność, by mnie kochać, opiekować się mną, przytulić, dać buziaka w czoło? Zapomniałam już co to czyjś dotyk. Zauważyłam nawet, że coraz bardziej boję się rozmów z ludźmi, bo się od nich odzwyczaiłam. Ostatnio nie pojechałam na urodziny przyjaciółki bo nie miałam siły rozmawiać. Sama mam ogromne pokłady czułości i opiekuńczości, lubię być z kimś i pamiętać o tej osobie na co dzień. Synek ma ode mnie dużo czułości i to o nim myślę, ale wiadomo, że jest to inny rodzaj relacji.

Naprawdę nie wiem czy ja czegoś nie dostrzegam, coś gdzieś robię źle, coś zaniedbuję? Może jest jakieś wyjście ale ja go nie widzę? Teraz już jednak problem polega na tym, że straciłam energię, wiarę, że to ja kształtuję swoje życie. Bo gdyby tak było, to na tyle moich starań, wyglądałoby ono inaczej. A ja najlepsze lata życia spędziłam w samotności i chyba tak mi już zostanie.

Codziennie wieczorem wyję, płaczę. Przez cały dzień po prostu powstrzymuję płacz. Ale wieczorem leżę i nie mogę uwierzyć w to gdzie jestem, w tę samotność. Mam 35 lat a nigdy nie mieszkałam z facetem, nie osiągnęłam NIC na żadnej płaszczyźnie życia: na zawodowej i prywatnej. Przegrałam życie. Nie wiem co robić. Najgorsze, że jedynym wyjściem jawi mi się odebranie sobie życia. Bo patrząc racjonalnie jaki jest sens w prowadzeniu życia, gdy każdy dzień przynosi płacz i ból? Serio jaki jest w tym sens? Tym bardziej, że to nie jest sytuacja tymczasowa, przejściowa, tylko tak było, jest i będzie, bo wyczerpałam sposoby na zmianę. A po prostu nie widzę już sensu takiego męczenia się. Nienawidzę teraz tej wiosny, bo mi uświadamia, że nawet nie mam z kim jej dzielić. Wiem, że mówi się, że mam dla kogo żyć, bo mam dziecko. Sęk w tym, że ja naprawdę nie mam siły żeby żyć. Do tego dochodzą lęki, nie wiem czego się boję, ale czuję paraliżujący napadowy lęk. Coraz częściej po prostu leżę i nic więcej. Od psychiatry mam xanax i uwielbiam go brać wtedy gdy już jestem na granicy obłędu, bo on sprawia, że przestaję czuć i zasypiam.

Wiem, że przesadziłam z długością opisu, ale ja nie mam komu tego powiedzieć.

Ja po prostu nie wiem co robić.

Link to comment
Share on other sites

Dzien dobry

Przykro mi ze czuje pani taka samotna I nie moze porozmawiac nawet z rodzicami. Ale ma pani ukochanego synka i jest pani wspaniala matka. Dla niego warto zyc. To jest pani szczescie I cud. Pewnie ze lepiej isc przez zycie we dwie ale bedac w zwiazku czy malzenstwie tez mozliwe sa nieporozumienia i klotnie lub inne problemy . Oczywiscie ze zasluguje pani na milosc I czulosc I wcale nie jest powiedziane ze nigdy sie to nie przydarzy. Pozdrawiam serdecznie

Link to comment
Share on other sites

Prosze nie myslec ze przegrala pani zycie. Radzi sobie pani sama z dzieckiem poswieca my czas daje milosc, pracuje pani pracowala w niejednej pracy to jest bardzo duzo. Probowala pani sie wyprowadzic nie wyszlo szkoda ale przynajmniej pani probowala. Uwazam ze zrobila pani  I robi bardzo wiele. Dla niektorych osob smotnosc jest okropna ale sa ludzie ktorzy marza o spokoju. Zdrowka I siły 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.