Jump to content

Czy tak wygląda normalność?


Anczart

Recommended Posts

Witajcie, 

właściwie nie wiem sama w jakim celu piszę tego posta, ale kiedy powracają "złe dni" czasem myślę o tym, że może w jakiś sposób mi to pomoże. Może pisząc o swoim życiu  sama znajdę rozwiązanie moich problemów i bolączek, może samo pisanie okaże się czymś uzdrawiającym, a może to wszystko wcale nie ma sensu, tylko jest żałosną ucieczką od obowiązków i okazją do rozckliwiania się nad sobą, jeszcze tego nie wiem.  Nie wiem jak to wszystko opisać, bo ten stan ciągnie się za mną od bardzo długiego czasu, w zasadzie od kiedy tylko pamiętam. Są dni, kiedy wydaje mi się, że wszystko jest względnie dobrze, jestem szczęśliwa, względnie zmotywowana albo nie przejmuję się konsekwencjami, po prostu żyję. Ale wystarczy jeden błąd, jedno nieszczęśliwe zdarzenie, albo jakaś refleksja z przeszłości i wszystko do mnie wraca. Zaczyna się od braku motywacji do działania, rozpamiętywania minionych sytuacji, kłótni, rozstań, upokorzeń, chwil smutku i strachu, myśli co mogłabym kiedyś zrobić a nie zrobiłam. Zaczynają się napady płaczu kiedy wcale o niczym konkretnym nie myślę, niechęć do jakiegokolwiek działania a może bardziej niemoc.  Tkwię sobie w takim przygnębieniu i ono coraz bardziej się pogłębia, nie robię niczego a obowiązki się spiętrzają, nic mnie nie cieszy więc nie robię kompletnie nic, snuję się po domu albo śpię, czasem myślę, że skoro nie mogę zabrać się za pracę to chociaż poczytam coś albo zrobię coś rekreacyjnie produktywnego, ale to też jest niemożliwe, bo po prostu mi się nie chce. Trwa to jakiś czas aż albo życie ostatecznie zmusza mnie do tego, żeby coś zrobić, bo wiem, że np. wyrzucą mnie ze studiów i muszę na nie coś zrobić albo muszę wywiązać się z innych obowiązków bo ktoś będzie miał przeze mnie problemy. Jakimś ostatkiem sił zbieram się do roboty, zaczynam coś robić i wychodzi mi to całkiem nieźle, ale już nie mam czasu żeby zrobić taki projekt na studia porządnie bo po prostu robię to np. tydzień przed dniem zaliczenia. Później frustracja i złość na siebie bo mogło być lepiej gdybym się za to wszystko zabrała wcześniej, przecież to nie takie straszne a nawet przyjemne, chwila normalności i  późnej w kółko to samo. Dotyczy to każdego aspektu mojego życia, za co się nie zabiorę nawet z wielkim entuzjazmem to po chwili przychodzi czas, kiedy nie widzę sensu w żadnym moim działaniu albo przestaję mieć do niego chęci i po prostu przestaję to robić, stoję w martwym punkcie i nie mogę ze sobą zrobić nic. Swoje problemy często zajadam, wszystkie smutki to pretekst żeby napaść na lodówkę i zjeść cokolwiek, nawet rzecz której wcale nie lubię, czasem nawet jeśli nie mam ochoty jeść to i tak idę i obżeram się czymkolwiek, a po napadzie dzikiego głodu nie jem nic przez następny dzień żeby zrobić sobie karę, bo po prostu brzydzę się sobą. Bywa, że nawet karę którą nałożyłam sama na siebie bagatelizuję i coś jem, wtedy już kompletnie czuję że nie potrafię utrzymać żadnej decyzji o sobie i swoim życiu, nie potrafię być konsekwentna w niczym i zrobić niczego.  Są dni kiedy jestem towarzyska, sama inicjuję z kimś kontakt, żartuję, rozmawiam.  Później przychodzi czas kiedy nie mogę zadzwonić do lekarza, bo za bardzo się boję, kiedy muszę napisać maila to przed wysłaniem sprawdzam go 30 minut i analizuję, czy na pewno wszystko jest dobrze, czy nie napisałam czegoś niewłaściwego.  Nie mogę wejść do sali wykładowej bo wszyscy już są w środku i będę zwracać na siebie zbyt dużo uwagi, nie mogę się odezwać przy większej grupie osób niż dwie, nie mogę spojrzeć nikomu na ulicy w oczy, patrzę się pod nogi i płaczę marząc o tym, by być już w domu, a kiedy już w nim jestem to z lęku przed innymi ludźmi po prostu z niego nie wychodzę przez jakiś czas, czasem już po prostu muszę, a czasem nawet gdy muszę to tego nie robię, nie idę na uczelnię, nie idę do pracy, dostaję ataków paniki, wymiotuję ze stresu. I nagle wszystko mija, stwierdzam, że już jest dobrze, teraz się  tak nie boję,  poradzę sobie bo przecież to moje wymysły i wszyscy mają gorsze dni. Kiedyś podczas tych " złych dni" umówiłam się do psychoterapeuty, ale zanim doczekałam się wizyty wszystko już było dobrze i ją odwołałam.  Rok temu zdecydowałam się i poszłam  do psychiatry, dostałam leki, brałam je przez dwa miesiące, byłam podekscytowana tym, że może teraz coś się zmieni, starałam się mieć dobre nastawienie, ale po tym jak odwołałam jedną wizytę z kilkudniowym wyprzedzeniem z powodu zbliżającego się egzaminu dyplomowego zostałam wyrzucona z terapii co zostało uzasadnione tym, że nie podchodzę do niej poważnie, oraz kilkoma innymi gorzkimi stwierdzeniami, które ogólnie do dziś nie dają mi spokoju. Były to wizyty prywatne, później  poszłam do psychiatry na NFZ, udało mi się zdobyć termin w tym samym tygodniu w którym się zgłosiłam, Pani doktor skierowała mnie na terapię, wypisała inne leki, ogólnie czułam, że może tym razem się uda. Jednak kolejny termin wizyty przepadł z powodu pandemii, terapia ma się zacząć w listopadzie, takie są terminy. Kiedy to piszę to wydaje mi się to wszystko strasznie irracjonalne i żałosne. Może tak naprawdę nic mi nie jest, może to moje lenistwo, nieróbstwo i słaba wola? Przecież każdy ma złe dni, każdy ma problemy, ludzie muszą mierzyć się z dużo gorszymi sytuacjami w swoim życiu, każdy ma swoje traumy i dzielnie nosi je w swoim sercu. Czasem żałuję, że poszłam do tej lekarki. Myślę, że zabrałam jej czas który mogła poświęcić komuś, kto naprawdę tej pomocy potrzebuje, chociaż było to jedno spotkanie. Czuję dalej wstyd, że mówiłam jej o swoim życiu, kiedy Ona z pewnością słyszała milion historii ludzi którzy mieli dużo gorsze problemy. A jednak jakoś nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić, wszystko co kiedyś się wydarzyło w moim życiu do mnie wraca, zamiast coś robić ciągle o tym myślę, mija czas a ja ciągle stoję w tym samym miejscu, nie widzę dla siebie żadnej przyszłości. Bywa tak, że chciałabym, żeby to wszystko się już skończyło, tak po prostu.  Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, co mam ze sobą zrobić, staram się z tym żyć, ale to naprawdę męczące. Teraz tkwię w tym "złym stanie" więc być może przesadzam, wyolbrzymiam skalę tych emocji i odczuć a za dwa, trzy dni znów będzie wszystko dobrze. Ale  czy tak wygląda normalność? 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.