Jump to content

Nadzieje a rzeczywistość


Aniata

Recommended Posts

Witam,

(1) jestem 18 letnią uczennicą. Od prawie 4 lat jestem w związku na odległość, mój chłopak jest o 3 lata starszy.

(2) Jak w każdym związku, mamy swoje lepsze i gorsze chwile. Z odległością staramy sobie jakoś radzić, uważam jednak że często jest ona powodem wielu naszych kłótni, gdyż ciężko jest się z kimś dogadać nie będąc obok siebie. Mimo naszego młodego wieku zawsze starałam się jednak w jakiś sposób podchodzić do problemów tak, by je rozwiązać - często poprzez szczerą rozmowę (na którą, notabene, On często nie ma ochoty, co zaognia konflikt...)

(3) Jednak od samego początku tego związku mamy kilka problemów, które mimo naszej wspólnej pracy nad nimi są dalej obecne. Z mojej perspektywy głównymi problemami są: częsta niedostępność partnera, brak wsparcia gdy tego potrzebuję, poczucie bycia nieważną dla niego i bycia obciążeniem. Z tego co zaś rozumiem, On czuje się zamknięty w związku, nie ma swobody, czuje że traktuję go często jak "tego złego" (co za to ja widzę jako przekręcanie i wyolbrzymianie moich słów, choć w sumie ja chyba robię podobnie...)

Wielokrotnie przez te problemy wynikały kłótnie, często bardzo zaciekłe. Nieraz przez emocje padały różne niemiłe słowa i obelgi z obydwu stron. Często także podczas kłótni uznawałam że to koniec związku - z jednej strony jest to w dużej mierze spowodowane moimi niekontrolowanymi emocjami, lecz też obiektywnie sądzę, że po prostu do siebie nie pasujemy i bardzo się ranimy. Najczęściej jednak kończy się to wróceniem do siebie, szczególnie że poza tym wszystkim sądzę, że On jest naprawdę porządnym facetem i naprawdę go kocham, nie potrafię odejść. 

Najbardziej boli mnie jego zmienność - On ma taki mechanizm obronny, że gdy za bardzo napieram, On staje się chłodny, niedostępny, niemiły, często agresywny (słownie, nie fizycznie). Czuję się wtedy jakby mnie nie kochał, jakbym była dla niego dosłownie nikim. Jak naiwne dziecko staram się wtedy zrobić wszystko żeby przestał, żeby mnie tak nie traktował, żeby przestał być tym "niedobrym" sobą i zaczął znów być "kochającym" sobą, który się o mnie troszczy i martwi. A moje próby jedynie pogarszają sprawę.

Sądzę że warto też wspomnieć, że ja sama także nie jestem święta. Niektóre jego zachowania jak najbardziej rozumiem pod względem logicznym i i tak sądzę że jest bardzo cierpliwy, jednak sądzę że w związku są pewne standardy które on często łamie.

(4) Najczęściej radzę sobie z tym w taki sposób, że chcę porozmawiać o sytuacji, problemie, uczuciach. Nawet gdy on jednak unika rozmowy/odpowiada wymijająco/jest złośliwy, przez długi czas staram się dalej znaleźć porozumienie i się po prostu dogadać i zrozumieć. Lecz gdy moja cierpliwość się kończy, On zaczyła przekręcać moje słowa, prowokuje mnie i oskarża o różne rzeczy, sama zaczynam być po prostu toksyczna i próbuję wszystkiego - błagania, płakania, obrażania, czasem nawet szantażu ("jeśli .... to z tobą zerwę", co już nawet na niego nie działa, kiedyś też groziłam tym, że sobie coś zrobię, aczkolwiek dziś już tego unikam). Prawda jest taka, że sama nie potrafię sobie z tym poradzić. Czuję się dobrze dopiero wtedy gdy on wyciągnie rękę i się dogadamy/pocieszy mnie itp. Dopóki tego nie zrobi moja samoocena (która normalnie jest na naprawdę dobrym poziomie) automatycznie spada, czuję się totalnym zerem. Nie potrafię sobie z tym poradzić i nie wiem jak to zmienić, wszelkie próby emocjonalnego usamodzielnienia się  kończą się dla mnie wielkim bólem. Rozumiem, że to może być dla niego bardzo obciążające, ale po prostu nie wiem co z tym zrobić... więc często obwiniam go za to, jak się czuję, co jest też po części prawdą.

Warto dodać, że w innych relacjach nie robię tak. Potrafię sobie poradzić z innymi problemami na własną rękę i często nie mam problemu z byciem (albo przynajmniej udawania bycia) silną. Może to dlatego że nie angażuję się w nie emocjonalnie aż tak, albo dlatego że mam zbyt duże oczekiwania wobec Niego? Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić.

Ostatnio mieliśmy ostrzejszą kłótnię, podczas której uznałam że to definitywny koniec - nie pasujemy do siebie, czuję się czasem jak ofiara w związku, wiecznie raniona i ze złamanym sercem. Nawet napisałam do jego mamy z pożegnaniem i podziękowaniem za to co było, żeby spalić za sobą mosty. Ale mimo tego że próbowałam być silna w swojej decyzji, cały czas myślałam jedynie o tym co on o mnie myśli, i czy w ogóle o mnie myśli. Bolała mnie myśl że on faktycznie już się z tym pogodził, ba - może nawet się z tego cieszy. W pewnym momencie wymiękłam i zaczęłam do niego znów pisać i dzwonić. Najczęściej dalej ignorował, a gdy już odpowiadał to żałowałam że napisałam.

Gdy zadzwonił do mnie mówiąc, że "byłam tak uparta, że już przestał być wkurzony i się przełamał" byłam niesamowicie szczęśliwa, przez 2 dni rozmawialiśmy, było super. Ale 2 dni wystarczyły do kolejnej kłótni, bo znowu przez jego zachowanie poczułam się ignorowana i nieważna (w skrócie - próbowałam porozmawiać na kilka tematów, on w rozmowę się nie angażował, często nie odpisywał). Gdy okazało się że przez cały ten czas (12h pod rząd, bez przerwy! Sama gram w gry, ale... łał) grał i rozmawiał ze znajomym, coś we mnie pękło. Znów poczułam się nikim, że wcale mnie nie kocha mimo tego co mówił, a on na to stwierdził, że "jesteśmy jedynie znajomymi, ja nie mam prawa nic od niego wymagać". Dodatkowo napisał: "miałaś się zmienić bo tamta kłótnia to była twoja wina, nie zwalaj tego na mnie bo powtórzymy to co było".

W tym momencie nawet nie wiem, czy On mnie faktycznie kocha. Nawet jeśli technicznie nie jesteśmy w związku, to chyba po prostu tak się nie traktuje osoby, którą darzy się uczuciem, prawda? 

Czasem myślę, że może gdy zamieszkamy razem (co realnie mogłoby się zdarzyć już za kilka miesięcy) będzie lepiej. Nie będę potrzebowała wtedy aż tyle atencji, która widocznie go tak męczy, a On będzie w stanie okazywać mi uczucia w inny sposób niż słowny.

(5) Ale w tym momencie zastanawiam się, czy w ogóle warto? Czy w ogóle sens jest próbować? Może on jest toksyczny, albo ja, albo my obydwoje i powinnam skupić się na samorozwoju? Czasem też myślę, czy w ogóle nie jest za późno - czy może już go skrzywdziłam tak bardzo że po prostu mną gardzi i ma mnie dość...

PS. Wiem, że całość jest chaotyczna i tak naprawdę jest to ułamek całej sytuacji, ale tak to bywa w tym związku - chaotycznie i niezrozumiale. 

 

Edited by Aniata
Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

  • PODCASTY.jpg

  • Blog Entries

    • 0 comments
      Szanowni Państwo, zwrócono mi uwagę na używanie tzw. Testu Drzewa do diagnozy dzieci (test polega na tym, że dziecko rysuje drzewo, a specjalista analizując ilustrację wyciąga różne wnioski na temat psychiki dziecka).
      Zwracam Państwa uwagę, że NIE należy wyrażać zgody na przeprowadzanie tego testu.
      Wystarczy, że wejdzie się na stronę Wikipedii na temat Testu Kocha, a uzyska się informację „Ten artykuł opisuje teorie, metody lub czynności niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną”. Można również sięgnąć do fachowych recenzji tego narzędzia powstałego jakieś 70 lat temu. Przytoczę fragment przykładowej: „Test Drzewa nie spełnia współczesnych kryteriów wiarygodnego narzędzia diagnostycznego. Brak jest naukowych podstaw teoretycznych, jak również danych empirycznych dowodzących trafności i rzetelności narzędzia, brak też badań normalizacyjnych. Nie ma standardowego i choćby częściowo zobiektywizowanego systemu interpretacji wyników. Diagnosta jest zachęcany do praktyk sprzecznych z naukową metodologią, które zwiększają ryzyko wystąpienia myślenia konfirmacyjnego i innych błędów we wnioskowaniu diagnostycznym. Kategorie interpretacyjne są anachroniczne, oceniające, niekiedy oparte na stereotypach, natomiast – z racji braku spójnych podstaw teoretycznych – nie obejmują wiedzy psychologicznej. W świetle powyższego trzeba stwierdzić, że współcześnie TD nie jest psychologicznym narzędziem diagnostycznym, a stosowany w tej funkcji może być szkodliwy.” Szczegółowe informacje:  https://kompsych.pan.pl/images/RecenzjaTestu_Drzewa_skrócona.pdf
    • 0 comments
      Czego możemy dowiedzieć się z książki, w której autorki posługują się zwrotem „osoba z macicą” zamiast używać słowa „kobieta”? Chyba mało kto będzie zaskoczony, gdy napiszę, że relacjonowanie (przez autorki, zdeklarowane feministki) losu głęboko nieszczęśliwych mężczyzn stało się pretekstem do promowania ideologii feministycznej. To na pewno zbieg okoliczności, że publikacja ukazała się przed nadciągającymi wyborami, a piszą o niej liczne tuby propagandowe feminizmu. Te mniej popularne, jak również te słynące w całym kraju z zarzucania partiom politycznym nienawiści do kobiet.

      W moim odczuciu, pochylanie się w tej publikacji nad losem mężczyzn nie jest ukłonem w ich stronę, lecz czołobitnym kłanianiem się feminizmowi i jego kuriozalnej demagogii. Wpisuje się w kluczowe elementy propagandy, która koncentruje się nierzadko na pokazywaniu mężczyzny w krańcowo złym świetle. Oczywiście wszystkiemu winien w pierwszej kolejności jest rzekomy, opresyjny patriarchat, a domniemanym wybawieniem jest jego obalenie i tym samym bezgraniczne oddanie feminizmowi, matriachat. Wykorzystywanie czyjegoś nieszczęścia do propagowania ideologii wzbudza we mnie negatywne odczucia. Podobnie jak fakt, że roztrząsanie historii skrajnie cierpiących mężczyzn, mówiących o najmroczniejszych myślach, opatrywane jest beznamiętnymi komentarzami.

      Ironiczny koniec publikacji ukazuje stosunek autorek do jej bohaterów. „(…) zamykamy książkę i wracamy do randek z chadami (...) Karuzela czeka, a ściana niedaleka.” Ani przez chwilę nie wyczułem jakiejkolwiek empatii w stosunku do opisywanych ludzi i grup. Mam wrażenie, że książka stanowi raczej rodzaj rewanżu, odwetu wobec licznych społeczności mężczyzn, którzy ośmielali się krytykować feminizm. Wywody autorek dotyczą między innymi Wykopu, forum Bracia Samcy, facebookowych męskich grup. Podczas lektury zastanawiałem się, czy bohaterowie tej książki nie czują się wykorzystani, aż natknąłem się na fragment, który stanowił odpowiedź. Autorka cytuje jednego z mężczyzn; pisał o niej, że „wmanipulowała go w książkę i wykorzystała dla własnej korzyści.”
      Publikacja wpisuje się w obecny trend w profeministycznych mediach, czyli „mężczyzna najgorszy”. Nie wystarczyły feministkom twierdzenia, że męskość jest toksyczna, przemoc ma płeć, siła jest kobietą, a opresyjny patriarchat odpowiada za całe zło tego świata. Musiały jeszcze wydobyć na światło dzienne najgłębsze pokłady problematycznych doświadczeń z życia najnieszczęśliwszych mężczyzn, by pokazać, jak źle się dzieje, gdy nie panuje matriarchat, władzy nie dzierżą femnistki. Jest to zarazem sprytne odwracanie uwagi od przewinień feministek, chociażby tego, na co idą pieniądze z publicznych budżetów płynące do licznych fundacji feministycznych. Takich na przykład jak posądzana o mobbing Fundacja Centrum Praw Kobiet, która choćby w sprawozdaniu merytorycznym z roku 2019, chwali się tym, że zorganizowała spotkanie warsztatowo-edukacyjne o nazwie „ChemSex – jak się bawić?” (dla niewtajemniczonych: chemseks to seks po narkotykach).
      Podsumowując, polecam książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”. Każdy powinien osobiście przekonać się o tym, do czego posunąć mogą się feministki, by postawić na swoim. Trzeba to przeczytać, aby poczuć specyficzny, bo metaliczny i bezlitosny, smak tego, jak feministki opisują zbolałych mężczyzn będących na granicy wyczerpania i u progu tragedii. Autorkom natomiast rekomenduję, by następnym razem przyjrzały się własnym szeregom. Napisały w podziękowaniach „Dziękujemy też rodzicom za wszelkie wsparcie, dzięki któremu możemy teraz pić sojowe latte i pisać o incelach.” To dopiero będzie latte-feminizm.* „Musisz być zmianą, którą chcesz zobaczyć na świecie” (Mohandas Karamchand Gandhi).


       
      * „Latte-feminizm to tzw. feminizm białych kobiet z klasy średniej, posiadających wolny zawód, mających czas i pieniądze na drogą, dobrą latte w kawiarni, od czego wzięła się nazwa.” (źrodło) 

       
    • 0 comments
      Masz dość toksycznych aplikacji randkowych i dziwacznych randek? Jesteś singielką lub singlem, a zarazem osobą dorosłą, gotową na relację? Masz odwagę aby wykonać testy psychologiczne, które pozwolą cię lepiej poznać? Spróbuj swoich sił w nieodpłatnym eksperymencie randkowym prowadzonym przeze mnie. Jestem psychologiem, który ustali Twój profil psychologiczny i postara się znaleźć dla Ciebie właściwego człowieka do pary. Więcej informacji można znaleźć w poniższym materiale na YouTube: 
       

      To nie jest biuro matrymonialne, ani portal randkowy. To niezależny eksperyment randkowy czyli projekt, który nie ma żadnego związku z jakimikolwiek aplikacjami randkowymi lub towarzyskimi. Udział jest nieodpłatny. O tym, jak odbywa się nabór do eksperymentu i jak uzyskać formularz zgłoszeniowy, dowiedzieć można się z powyższego materiału. 
      TAKE MY HEART - EKSPERYMENT RANDKOWY
      Jak to działa? Zgłaszasz się pisząc na e-mail podany w powyższym filmie i otrzymujesz dalsze instrukcje, między innymi testy i formularze do wypełnienia. Kiedy odeślesz pakiet potrzebnych materiałów, zostaną przeanalizowane pod kątem psychologicznym z nadzieją na możliwość znalezienia dla Ciebie potencjalnie odpowiedniej osoby. Z wybranymi uczestnikami psycholog przeprowadzi dodatkowo rozmowę telefoniczną. Zgłoszenia do pierwszej edycji można nadsyłać do końca sierpnia 2023 roku. Wszystkie informacje, przesyłane w ramach eksperymentu, objęte są tajemnicą zawodową psychologa a w ramach podsumowania przedstawione zostaną tylko ogólne statystyki (np. odnośnie liczby zgłoszeń czy najczęstszych oczekiwań).
      EKSPERYMENT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY
    • 0 comments
      Tak zwany syndrom DDA to zespół różnych problemów, które nierzadko współwystępują u osób, które wywodzą się z domu z problemem alkoholowym, z rodziny dysfunkcyjnej. Jest to pojemna kategoria wielu zróżnicowanych trudności i nie stanowi w ścisłym rozumieniu tego słowa zaburzenia psychicznego, nie jest jednostką chorobową.
      Tzw. syndrom DDA i czym się objawia
      Faktem jest jednak, że w stopniu częstym, Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) doświadczają problemów utrudniających normalne funkcjonowanie. Jednym z nich bywa zaburzenie znane jako zespół stresu pourazowego (PTSD) związany z traumatycznymi przeżyciami z młodości i wczesnej dorosłości, zwłaszcza mającymi miejsce w domu rodzinnym. 
      Zespół stresu pourazowego PTSD - objawy, leczenie
      PTSD (zespół stresu pourazowego) to zaburzenie, które może wystąpić po przeżyciu traumatycznego wydarzenia lub serii wydarzeń, skrajnie trudnego doświadczenia rozciągniętego w czasie. Może to obejmować:
      sytuacje takie jak wojna, gwałt i molestowanie, katastrofy naturalne, przemoc domowa, chroniczne narażenie na złe traktowanie, długotrwała deprywacja najważniejszych potrzeb (poczucie bezpieczeństwa, miłość rodzicielska, zdrowie), inne doświadczenia traumatyczne. Objawy PTSD mogą obejmować nawracające koszmary (nawet wybudzające w nocy), natrętne wspomnienia traumatycznych wydarzeń, wybuchy gniewu z byle powodu, wycofanie społeczne oraz izolacja, zaburzenia snu (niemożność normalnego zaśnięcia, budzenie się przedwcześnie), nadmierną pobudliwość i impulsywność oraz inne kłopotliwe reakcje emocjonalne i fizyczne (roztrzęsienie, uderzenia zimna lub gorąc, łzy stające w oczach w sytuacjach kojarzących się z traumą), duże ryzyko szkodliwego łagodzenia przykrych emocji poprzez sięganie po alkohol i inne substancje, wysokie prawdopodobieństwo występowania niskiego poczucia własnej wartości, a także wchodzenia w toksyczne związki.
      DDA a PTSD
      W przeciwieństwie do DDA, PTSD jest uznawane za oficjalne zaburzenie psychiczne i jest klasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD) i Kryteriach Zaburzeń Psychicznych (DSM). Osoby cierpiące na PTSD zwykle potrzebują profesjonalnej pomocy psychologicznej bądź psychiatrycznej w celu zarządzania swoimi objawami i przystosowania się do życia po traumatycznym doświadczeniu.
      Podsumowując, warto by DDA doznając życiowych trudności skorzystały z konsultacji psychologicznej. Diagnoza pozwoliłaby ustalić, czy i w jakiej części wynikają one z takich bądź innych następstw wychowywania się w rodzinie z problemem alkoholowym. Elementem diagnostyki jest także przyjrzenie się temu, czy osoba zmaga się z PTSD. Jeśli tak, wskazana byłaby psychoterapia, a niekiedy kontakt z lekarzem psychiatrą. 
      - psycholog Rafał Marcin Olszak

       
    • 0 comments
      Generalnie są tacy ludzie (kobiety i mężczyźni) z którymi można podzielić się problemem, bo mają coś w rodzaju odruchu niesienia pomocy, taką tendencję do zaangażowania się w rozwiązywanie sprawy, są zorientowani na pracę zespołową i bycie fair w relacji, pomaganie odbierają jako rodzaj inwestycji we wspólny komfort. Można to wstępnie rozpoznać po tym, że te osoby niejako wyczuwają okazję do niesienia pomocy, wsparcia, udzielania się po to, by ktoś rozwijał się, tak jakby cudze dobro było dobrem wspólnym. Z takimi osobami raczej warto podzielić się tym, jakie mamy wyzwanie, oczywiście biorąc odpowiedzialność za rozwiązania zamiast oczekiwać, że ktoś wszystko załatwi za nas i nie zamierzamy niczego przy okazji chociażby nauczyć się. Dzielenie powinno przebiegać stopniowo, na raty, aby obserwować rozwój wydarzeń, więc miałbym z tyłu głowy takie powiedzonka jak nie wszystko i nie na raz, co za dużo to niezdrowo, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy. Otwieramy się dając kredyt zaufania, a potem ewentualnie większy, a nie od razu zaporowo wysoki. Trzeba się jednak liczyć też z tym, że są ludzie postrzegający cudze problemy jako zbędny kłopot, ciężar, rodzaj bagażu, wielkiej fatygi, praca dodatkowa. Nawet samo słuchanie o czyichś problemach odbierają jako przykry obowiązek. Nie wyczuwają okazji do pomagania, nie widzą szans ani na własny ani na wspólny rozwój dzięki zespołowemu rozwiązywaniu problemów. Nie chcą wzrastać razem, raczej chcą być na wysokim poziomie nawet jeśli takie podejście nie jest fair. Niektórzy skłonni są używać cudzych problemów na niekorzyść innych, bo wszystko co usłyszą, potem lubią wykorzystać przeciwko komuś. Mając do czynienia z tak zorientowanymi osobami, lepiej zachowywać w jak największej części lub w całości swoje problemy dla siebie. Czasami zdecydowanie lepiej skorzystać z profesjonalnej pomocy niż ryzykować przykrości po wyjawieniu swoich kłopotliwych wyzwań osobom niewłaściwym.   
       
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • PODCASTY.jpg

     

     

×
×
  • Create New...

Important Information

Używając strony akceptuje się Terms of Use, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.