Skocz do zawartości

Trudna odmiana homoseksualizmu


Polecane posty

Witam, zanim zacznę chciałbym powiedzieć jak tu trafiłem :) Ostatnimi czasy lubię oglądać różne filmy na YT o psychologii, emocjach, związkach, samodoskonaleniu. Można powiedzieć że dużo szukałem materiałów na temat mojego problemu ale okazuje się że psycholodzy bardzo często nie są zgodni co do tego czym jest homoseksualizm i jak sobie poradzić z uczuciami mu towarzyszącymi. Myślałem nad osobistą terapią bo jestem już na tyle świadomy i pewny siebie że byłbym gotowy pójść do kogoś. Jednak z uwagi na fakt wymieniony powyżej nie chce wydawać pieniędzy na prywatną terapię skoro ktoś będzie mi wmawiać coś czego nigdy nie zaakceptuje (przykładowo - nie jest to pewne)
Kiedy zobaczyłem że można napisać online i poprosić o pomoc seksuologa lub psychologa pomyślałem czemu nie. Na stronie głównej pisało że mam się nie rozpisywać więc postaram się jak najlepiej streścić problem. Boli mnie fakt że to jest forum i każdy może to przeczytać :/ ale ok. Bardzo polubiłem filmy Pana Rafała i film "
Jak (nie) zostać frustratem seksualnym i kim są incele" skłonił mnie do wejścia tutaj.
Jeszcze jedna prośba... kimkolwiek jesteś... zanim napiszesz cokolwiek - proszę przeczytaj wszystko od początku do końca.

Przedstawię to zatem wedle schematu
Kim jesteś?
Mam obecnie 27 lat. Jestem mężczyzną. Mam za sobą nieudany związek z dziewczyną toksyczną. Ogólnie rzecz biorąc pod uwagę wedle opinii innych jestem podobno postrzegany jako osoba życzliwa, gotowa do pomocy, pracowita, pełna empatii, gotowa słuchać innych, panująca nad językiem, inteligentna, miła ale zarazem stanowcza. Wiele dziewczyn się mną też interesowało. Nie palę papierosów ani nie nadużywam alkoholu. Mam własne mieszkanie i całkiem nieźle sobie sam radzę. Jestem po 5 letnim zażywaniu antydepresantów. Odstawiłem za porozumieniem z psychiatrą bo czułem się coraz lepiej. Na ta chwilę popadam czasem tylko w "niże" depresyjne z których wychodzę sam lub z pomocą rozmowy z najbliższymi.

W jakiej sytuacji pojawił się problem oraz jak długo trwa?
Odkąd pamiętam problem był od dzieciństwa i właściwie tam szukałem odpowiedzi na to jak go rozwiązać. W istocie o własnych siłach bardzo wiele zdziałałem i zmieniłem dzięki czemu czuję się znacznie lepiej. Jeszcze parę lat temu nie potrafiłem jednoznacznie określić z czym mam do czynienia, będąc w tak głębokiej depresji nie myślałem racjonalnie. Zatem mówiąc krótko problem trwa od zawsze, teoretycznie aż do teraz.

Na czym Twoim zdaniem polega problem? 

W moim dzieciństwie dostrzegłem brak więzi emocjonalnej z ojcem. Mój tato nie był złym człowiekiem, był bardzo pracowity a swoim zachowaniem pokazywał że nas kocha. Niestety nigdy otwarcie tego nie mówił ani nie okazywał. Być może dlatego że sam miał nieciekawe dzieciństwo. Już jako dziecko oglądając animowaną bajkę w telewizji widziałem jak w niej tata bierze na kolana swojego syna, mówi mu że go kocha i przytula go. Już wtedy - może jako 5 letni chłopczyk - chciałem czegoś takiego... żeby mój tata mnie uczył jeździć na rowerze, grać w piłkę, żeby to on był ze mną w radosnych i trudnych chwilach mojego dzieciństwa. Ale nigdy nie potrafiłem wyobrazić sobie w tej roli akurat mojego ojca. W gruncie rzeczy bałem się go. Mniej więcej w tym czasie kiedy interesowałem się dziewczynkami seksualnie (mając 5 lat) zostałem za to zbesztany. Nikt nie usiadł ze mną i nie wytłumaczył mi grzecznie co można a czego nie i dlaczego. Tak samo jak nikt nigdy mnie nie uświadomił co do seksualności. Jako dziecko również bardzo szybko zacząłem odczuwać podniecenie seksualne. Wtedy nie podniecała mnie chłopięcość czy dziewczęcość. Podniecał mnie po prostu tyłek innych dzieciaków. Ponadto podniecał mnie też wstyd u innych chłopców, być może dlatego że sam się całe życie wstydzę? Krótko po tym okresie bo już w podstawówce (miałem może 7-9 lat) zaczął mi się podobać kolega z klasy. Po prostu go lubiłem, lubiłem patrzeć na niego, lubiłem też patrzeć jak coś go zawstydza. Wtedy nie wiedziałem lub nie byłem w pełni świadomy co to jest. Jednak podświadomie zawsze uważałem swoje zainteresowania za złe i nigdy nikomu o nich nie mówiłem. Kolejną rzeczami która wg. mnie miały wpływ na problem były masturbacja od wczesnego dzieciństwa i bajki pokazujące chłopięcą bezradność i wstydliwość lub pokazujące nagość.
W późniejszym wieku doszła też pornografia z której ciężko było się uwolnić. Dodatkowo siała ona spustoszenie w moim umyśle. Zawsze byłem zdecydowany jej nie oglądać ale "kolega" sprzedał mi ją w bardzo wyrafinowany sposób. "Kolega" Pokazując animowane filmy pornograficzne (hentai) w których to chłopców uprawiających stosunek (nawet hetero) często przedstawia się jako wstydliwych, wykorzystanych i nieporadnych tylko spotęgował we mnie niewłaściwą dewiację. Oglądałem też - wtedy - powszechnie dostępne filmy na YT gdzie gołe dzieciaki np. łowiły ryby. Podświadomie zaakceptowałem też to jak wygląda seks homoseksualny mimo iż na początku budził we mnie odrazę.
Po kilku latach kiedy mój problem "kwitł" jak cierń w moim umyśle będąc już dorosłym nastolatkiem zawsze obdarzałem sympatią chłopców. Popadłem w depresję kiedy cholernie zauroczyłem się w chłopaku z którym pracowałem i nie mogłem się od niego odseparować. On oczywiście nic nie wiedział a ja się ukrywałem bojąc się zdemaskowania.
W taki oto sposób chcąc jednoznacznie odpowiedzieć na zadane pytanie mogę powiedzieć że za błędy w moim dzieciństwie i nastoletnim życiu zebrałem "owoc" w postaci pragnień pederastycznych. Podobają mi się często młodzi chłopcy, "przed" i "w" okresie dojrzewania. Podobają mi się pełnoletni ludzie wyglądający dalej jak nastolatki lub mający ciało nastolatków. Podobają mi się dorosłe chłopaki wyglądające młodo lub tacy którzy mają wstyd i niedojrzałość wypisaną na twarzy.
Dlaczego mówię że są to pragnienia pederastyczne a nie że jestem pederastą? Z prostego powodu - absolutnie nigdy nie pozwoliłem sobie na to żeby molestować lub uprawiać seks z jakimkolwiek chłopakiem młodszym lub dorosłym. Zawsze z tym walczyłem wiedząc w głębi serca że to nie jest normalne. Na to ma też wpływ fakt że jestem osobą bardzo religijną. Tu po mału przechodzimy do kolejnego pytania.

Jak sobie ewentualnie radzisz z problemem albo jak go znosisz?
Przez pewien czas na co wskazuje depresja nie radziłem sobie w ogóle i pewne rzeczy wymknęły się z pod kontroli. Straciłem poczucie własnej wartości. Mając świadomość że po części to ja pielęgnowałem te pragnienia nabrałem do siebie wstrętu i obrzydzenia. Znienawidziłem uczucia zauroczenia, chęć bliskości, tęsknoty które w wypadku pragnień heteroseksualnych byłyby zupełnie normalne i nie sprawiały takiego bólu. Znienawidziłem również siebie. Czułem że ktoś taki jak ja nie zasługuje na to żeby żyć. Wiedząc że w zasadzie borykam się z pociągiem do dzieci traktowałem samego siebie z największą samokrytyką i surowością. Dlatego też unikałem kontaktu z dziećmi. Momentami czułem takie katusze psychiczne że wolałbym się nigdy nie urodzić. A kiedy już nachodziła mnie jakaś refleksja to i tak czułem bezradność - z góry skazany na niepowodzenie. Tak jakby fundament jakiejkolwiek mojej seksualności był źle położony... więc po co budować? W dość dojrzałym wieku, mniej więcej wtedy kiedy leki zaczęły działać a ja "miałem czas" aby trzeźwo spojrzeć na swój problem postanowiłem podjąć walkę. Mając już w zasadzie momentami pętle na szyi stwierdziłem że odebranie sobie życia wymaga odwagi... tak samo jak zwierzenie się komuś i poproszenie o pomoc. Postanowiłem zatem zwierzyć się zaufanemu przyjacielowi. Zacząłem pracować nad sobą co trwało kilka lat. Jednoznacznie i definitywnie zerwałem z pornografią z czego bardzo się cieszę. Postanowiłem również odrzucać każdą niemoralną myśl związaną z homoseksualnymi pragnieniami i skupiać umysł na czymś pozytywnym. Po wyjściu z tamtego zauroczenia wpadłem w następne. Ale kiedy z tego ostatniego udało mi się wyjść postanowiłem sobie że już nigdy nie pozwolę na to aby się zauroczyć w mężczyźnie lub nastolatku. Urywam kontakt z każdym kto potencjalnie mi się podoba. Nawet kiedy wiedzę kogoś nowego atrakcyjnego dla moich oczu celowo odwracam wzrok. Robię wszystko aby nie rozbudzać z powrotem tych pragnień. Również w myślach już nigdy nie pozwalam aby fantazjować o jakimkolwiek chłopaku. Zacząłem również pracować nad samodzielnością i poradnością życiową po to aby sam w sobie poczuć się pewnie. Znalazłem sobie hobby. Nauczyłem się rozgraniczać pragnienia stosowne i niestosowne i okazywać te które są zdrowe i potrzebne. Przy pewnej okazji przytuliłem mojego tatę, powiedziałem że bardzo go kocham i dziękuje mu że mnie wychował - jemu było głupio i nawet tego nie odwzajemnił - trudno :( nigdy mu nie mówiłem jaki mam problem bo nie chce żeby się obwiniał. O problemie wie tylko mama. Zacząłem też pokonywać wstyd i lęk związany z relacjami z kobietami. Jasno określiłem czym jest prawdziwa miłość i że tak na prawdę nie opiera się ona tylko na zaspokajaniu pragnień seksualnych. Zrozumiałem też że nie stworze realnego związku z żadnym mężczyzną bo nigdy nie da mi on tego co może dać kobieta.
To wszystko dało ogromnie rezultaty. Czuję się znacznie lepiej i szybciej wychodzę ze stanów depresyjnych. Łatwiej mi przychodzi rozmowa z zaufaną osobą kiedy tego potrzebuję. Nie jestem już "frustratem seksualnym" i mam większą kontrolę nad swoim problemem. Postanowiłem sprecyzować i nienawidzić tego co rzeczywiście powinno budzić moje obrzydzenie. Zacząłem również interesować się kobietami - nie po to żeby zaraz jakiś związek ustanowić - po prostu po to żeby zobaczyć czy coś się odmieni w moim myśleniu. Stwierdziłem że są rzeczy które podniecają mnie w kobietach a ja będąc przez jakiś czas w związku z dziewczyną toksyczną odczuwałem ogromne podniecenie nawet podczas zwykłego całowania. Zatem zauważyłem w sobie mnóstwo pozytywnych zmian, takie które mnie cieszą. Dostrzegam też pewną zależność... często kiedy mam dół psychiczny - to właśnie wtedy wracają do mnie pragnienia aby chociaż przytulić się do jakiegoś chłopaka który mi się podobał... brzmi to tak, jakby skrzywienie które jest we mnie wracało wraz z moim gorszym samopoczuciem. Natomiast kiedy jestem stabilny emocjonalnie to myślę trzeźwo, rzadko miewam takie pragnienia. To wygląda tak jakbym momentami zamieniał się w to nieporadne dziecko chcące dalej przytulić się do swojego taty aby poczuć się bezpiecznie. Obecnie często mój stan wynika z tego że czuję się samotny - cholernie samotny. Chciałbym mieć kogoś z kim mogę chociaż pogadać. Jednak pozostając sam w domu ciężko mi czasem wytrzymać. Po toksycznym związku - po tym jak ktoś w arogancki sposób podeptał moje uczucia, ukarał mnie milczeniem i okazał skrajną niewdzięczność - ponownie począłem niechęć do kobiet co dodatkowo dało mi kopa. Ona do tej pory nie wie jaki mam problem bo nigdy jej tego nie powiedziałem. Zresztą kiedy już dostrzegałem syndromy toksyczności wiedziałem że nic jej nie powiem. Ale naprawdę ją kochałem, byłem w stanie zrobić dla niej wiele (i może tu był błąd), naprawdę mnie podniecała mimo iż nigdy nie byłem w niej zauroczony. Przy takim stanie rzeczy ciężko mi zainteresować się jakąś nową kobietą... bo po prostu nie ma podstawowego bodźca który by mnie do tego skłaniał - pociągu fizycznego. A jeśli on jest chociaż w drobnym stopniu to nadal czuje wstyd żeby podejść i zabiegać o nową relację.  Mógłbym jeszcze wiele napisać ale wydaje mi się że to niepotrzebne.


Jakie ewentualnie masz pytania odnośnie problemu? 
Jak wspomniałem od długiego czasu poszukuje pomocy w radzeniu sobie z pragnieniami pederastycznymi ale psycholodzy nie są zgodni co do tego jak pomóc takim osobom. Niektórzy wręcz wmawiają że powinienem znaleźć dorosłego mężczyznę który mnie pociąga i wtedy wszystko byłoby ok. Ale ja wiem że nigdy tym tropem nie pójdę. 
Moje pytania brzmią:
Czy mogę sobie jeszcze jakoś pomóc? Czy mogę jakoś jeszcze bardziej rozwinąć upodobanie do kobiet? Czy powinienem definitywnie zerwać z masturbacją (co i tak już rzadko się zdarza)? Jak się zachować kiedy czuję się samotny w czterech ścianach i popadam w niż depresyjny? Czy mając taką historię mojego życia nie będę "okłamywać" (nie wiem czy to właściwe słowo) kobiety o której względy będę zabiegał? Czy to jest etyczne? Nad czym mogę jeszcze pracować żeby poprawić cały obraz swojej sytuacji? Czy jeśli mam niże depresyjne powonieniem dalej zażywać leki?

Dziękuję za wysłuchanie... nawet pisząc to wszystko wiele razy poleciały mi łzy z oczu...
Pozdrawiam.


 

Edytowano przez Carnage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Wróciłem. Długo myślałem nad tym czy wracać tu i opisywać to wszystko co się stało ostatnio ale pomyślałem że niewiedza na temat skrzywienia seksualności jest tak duża, że jeśli komuś pomoże to co napisze - to zrobię to. Bo w istocie na tą chwilę mogę z pełną świadomością powiedzieć że "wyleczyłem" się z sympatii, o której pisałem w pierwszym poście. Chętnie opowiem jak to zrobiłem. Dla wielu ludzi jest to szokiem bo utrzymuje się ich w przekonaniu że tego nie da się zmienić. Przez jakiś czas nawet byłem zły że żaden psycholog z Państwa strony nie odpisał, ale w swoim zespole nawet nie macie seksuologa. Ponadto wiedząc jak cały problem wygląda z punktu widzenia Światowego Instytutu Zdrowia to tym bardziej czuje teraz gniew do tego jak to wygląda. ŚIZ wypisał homoseksualizm z zaburzenia seksualności i na tej podstawie takim osobom jak ja, wręcz odmawia się pomocy. Idąc do psychologa z moim problemem on nie jest kompetentny do tego żeby mi pomóc. Młodym ludziom szukającym pomocy wmawia się że muszą być homoseksualni. Akceptowanie i rozwijanie dewiacji rodzi tylko kolejne problemy na poziomie społecznym i rodzinnym.
Ale przechodząc do rzeczy, żeby zrozumieć jak się rodzi skrzywienie seksualności trzeba najpierw opisać dwa aspekty ludzkiej natury. Nazwę je pragnieniami na poziomie emocjonalnym i seksualnym. Każdy człowiek odczuwa jedne i drugie. Bardzo ważne jest aby zrozumieć że nie są one jednym wspólnym mianownikiem. Choć sprawa wydaje się oczywista to dla wielu homoseksualistów taka nie jest. Ponieważ cały ich problem właśnie mieści się w jednym mianowniku. Sam wiem że w moim przypadku pragnienia emocjonalne i seksualne zlały się w jedno. Ciężko mi było odgraniczyć białe od czarnego.
Otóż pragnienia emocjonalne można zupełnie odseparować i odgraniczyć od seksualnych. Natomiast pragnienia seksualne z reguły mają i powinny mieć w każdym związku również podłoże emocjonalne. Bo jeśli jakiś związek opiera się tylko na sprawach seksu to oczywiste że nie ma on przyszłości.
Pragnienia emocjonalne to chęć przytulenia i bycia przytulanym, chęć głaskania i bycia głaskanym, pragnienie spędzania razem czasu i rozmawiania; pragnienie przyjaźni i wsparcia, aprobaty od tej drugiej osoby, pocałowanie jej w czółko itd.
Pragnienia seksualne mają głownie związek z podnieceniem. Namiętny pocałunek, chęć obcowania seksualnego z drugą osobą itd. (nie będę tego rozwijał :P)
Idąc dalej nie każda więź emocjonalna musi się przedkładać na seksualność. Bo to po części nasze działanie i to czym karmimy swój umysł powoduje dewiację seksualną. Z homoseksualizmem jest taki problem że często chęć zdobycia więzi emocjonalnej z osobą tej samej płci zaczyna przedkładać się na pożądanie seksualne. Rozwija się ono właśnie przez masturbację, pornografię, stosunki homo, wykorzystanie seksualne w dzieciństwie itd. - To wszystko skrzywia seksualny aspekt problemu. Jak wspomniałem w poprzednim poście zauważyłem to. Kiedy podjąłem walkę i zerwałem z całym seksualnym aspektem mojego problemu nadal pozostały potrzeby emocjonalne. Nie rozumiałem tego dlaczego dalej obdarzam sympatią i sentymentem młodych chłopaków.
Zatem wniosek jest następujący: problem nie polega na seksualności! Problem się na tej seksualności odbija! Przedkłada się na nią. Ponieważ mały chłopiec wyobcowany z więzi z ojcem lub dziewczynka wyobcowana z więzi z matka może ale nie musi zacząć bardzo pragnąć tej więzi. O ile u małego dziecka nie przedkłada się to na seksualność o tyle w okresie dojrzewania niezaspokojona potrzeba i głęboki żal i sentyment to relacji ojciec/syn, matka/córka zaczyna odbijać się postrzeganiu całego świata. Jako dorastający chłopak bardzo pragnąłem tej więzi. Widząc jak niedostępny jest mój tato wręcz wparłem go z mojego życia. To spowodowało że jeśli miałbym być taki jak on, to w ogóle nie chce być mężczyzną. Ponadto byłem dzieckiem bardzo wrażliwym więc często tego oparcia potrzebowałem ale zawsze okazywała mi je tylko mama. Tata był w zasadzie jak obcy człowiek w domu. Nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek brał mnie na kolana, głaskał, czochrał po głowie, mówił że mnie kocha. Kiedy płakałem on nigdy nie uklęknął przy mnie i nie zapytał „czemu płaczesz synek”. Nie uczył mnie nawet jeździć na rowerze ani nie był w żadnym radosnym momencie mojego życia. Nie chwalił mnie ani nie dopingował w niczym. Zawsze… zawsze była mama. Tata był… jak trzeba było mnie ukarać – zdjąć mi spodnie i złoić pasem – wtedy on był. Zatem pod względem emocjonalnym byłem sierotą. Ponadto bliska więź tylko z matką nauczyła mnie typowo kobiecego i wrażliwego postrzegania świata. Jednak mały chłopczyk patrząc na inne rodziny, na bajki – widzi że inni ojcowie okazują swoim synom ciepłe uczucia. Zawsze widząc scenę ojciec/syn czułem żal w sercu. Głęboki żal. Kiedy sąsiad wziął swojego syna na kolana ja widząc to poczułem się dziwnie - też tego chciałem. Mówiąc w wielkim skrócie do mojego poprawnego rozwoju emocjonalnego potrzebowałem kochającego ojca i jego dotyku. Nigdy go nie dostałem, a pozostawiony wiele razy sam sobie chcąc zastąpić jakoś ten brak zacząłem mimowolnie szukać ukojenia w masturbacji. Już jako 4-5 letni chłopczyk ciągle się masturbowałem. Niestety przez większość życia nie zdawałem sobie z tego sprawy, zagłuszałem te pragnienia, tłumiłem żal i udawałem że wszystko gra. Kiedy zacząłem dojrzewać zwykła tęsknota za ojcowską relacją, sympatia czy sentyment przedłożył się na seksualność. Stało się tak dlatego, że mając 14-15 lat nadal nie byłem poprawnie rozwinięty emocjonalnie. Resztę historii znacie z poprzedniego postu. 
Zatem reasumując, zadając pytania na koniec poprzedniego postu byłem w punkcie wyjścia - puncie w którym odseparowany od seksualnego podłoża problemu potrzebowałem kochającego ojca. Sytuacja była bardzo trudna z uwagi na fakt, że jestem już dorosłym człowiekiem a emocjonalnie potrzebowałem więzi łączącej tylko ojca z synem. Z uwagi na fakt że rodzica tej samej płci ma się w życiu tylko jednego to dla większości homoseksualistów problem wydaje się nie do przeskoczenia. Rzecz która mnie ciekawiła zawsze i w zasadzie potwierdza moją tezę to fakt że niektórzy stali się homoseksualni przez wykorzystywanie ich seksualnie w dzieciństwie. W wypadku wykorzystania seksualnego dziecko zostaje skrzywione przez nauczenie go, że bliska relacja i więź emocjonalna między ojcem a synem (wujkiem/bratankiem chłopcem/przyjacielem rodziny) opiera się na zaspokajaniu potrzeb seksualnych.
To wszystko nie dawało mi spokoju. Czułem że nie ma drogi wyjścia z tego zagmatwania emocjonalnego. Naprawdę nie rozumiałem co mam jeszcze zrobić żeby to naprawić. Mniej więcej w tym czasie mój tata podupadł na zdrowiu psychicznym. Zaczął świrować więc musiałem interweniować. Nie mogłem patrzeć jak mama ciągle płacze. Podjąłem zatem z Ojcem kilka poważnych rozmów o życiu i o tym co się dzieje. W tym wszystkim obejmowałem go, przytulałem i mówiłem mu że jest dla mnie cenny i że go kocham. Przełamałem się po raz kolejny. Kiedy tata poszedł po leki wszystko wróciło do normy, ale nie ja. Kiedy wróciłem do domu zacząłem rozpaczać, wpadłem w taki dół depresyjny z którego nie potrafiłem już wyjść. Zacząłem się zastanawiać dlaczego, skoro zaradziłem sytuacji? Nagle wróciły do mnie z potężną siłą pragnienia zbliżenia się do jakiegoś chłopaka. Nie dawało mi to spokoju, więc zacząłem szukać. Przeszukałem chyba pół Internetu szukając jakiejkolwiek informacji na temat tego jak wyleczyć się z mojej sympatii, a nie że muszę ją zaakceptować. I w końcu trafiłem – na książkę Richarda Cohen’a pt. „Wyjść na prostą”. Ta książka otwarła mi oczy. Przedstawia ona historię człowieka (ale też życiorysy innych) który całe życie chciał pokonać homoseksualizm a potem poświęcił się aby pomagać innym w tej sprawie. Zaznaczył on że każdy przypadek jest inny i należy go traktować indywidualnie. Dlatego nie sposób opisać wszystkich aspektów tego co powoduje skrzywienie seksualności i tego jak je wyprostować. Dlatego zainteresowanych odsyłam do tej książki. Tak czy inaczej zrozumiałem czemu tak źle się poczułem. Kiedy okazywałem tacie te wszystkie ciepłe uczucia bo go kochałem to on po raz kolejny tego nie odwzajemnił, poczułem się odrzucony i niekochany. Po raz kolejny wbił w moje serce zaprzeczenie że nie jestem godzien jego miłości. Tak bardzo i głęboko pragnąłem tego żeby mnie przytulił o powiedział że mnie kocha że chęć zbliżenia się do kogoś tej samej płci wróciła jak bumerang. Po prostu mój mózg tak poradził sobie z tym żalem - zaczął mi podsuwać sympatię homo aby wskazać jak zaspokoić mój brak. Wyprostowanie relacji z moim tatą było jednak niemożliwe bo on sam nie był nigdy kochany przez swoich rodziców więc jedyne co mogłem zrobić to mu wybaczyć.
Co zatem musiałem zrobić żeby odczuć ulgę? Znaleźć „ojca” który wysłucha mnie od początku do końca, zrozumie mnie, pokocha mnie takim jakim jestem i okaże bliskie ciepłe uczucie którego tak bardzo pragnąłem. Nie chodziło o zwykłą pomoc tak jak w przypadku przyjaciela któremu zwierzyłem się parę lat temu. Chodziło o kogoś kto w moich oczach i mniemaniu zastąpi mi ojca pod względem emocjonalnym. Musiał to być człowiek który nawet jeśli pociągałby mnie seksualnie to rozumiałby że nigdy nie może się ta relacja przedłożyć na podłoże seksualne. Zatem zrobiłem najtrudniejszą rzecz w moim życiu. Wytypowałem mojego nowego „tatę” – człowieka do którego nie czułem żadnego pociągu, przyjaźniłem się z nim wcześniej i darzyłem głębokim szacunkiem, mającego swoją rodzinę i dobrze wychowane dzieci. Gotowego okazywać ciepłe uczucia niewstydząc się ich. Mającego kręgosłup moralny potrzebny do pełnego zaufania. Poprosiłem go o spotkanie i opisałem mu wszystko co się działo przez całe moje życie. Wyjąc jak małe dziecko, połykając łzy przyznałem się i obnażyłem wszystko z czym się borykałem przez całe życie, a on wielokrotnie mnie przytulał i przeczekał mój gorzki płacz. Pozwolił mi się wypłakać w swoich ramionach. Poprosiłem go aby zaakceptował mnie jak syna i traktował tak. Aby był moim powiernikiem i wychowawcą. I aby okazywał mi uczucie dotykiem i słowem stosownym dla relacji ojciec/syn. Do tej pory mam system wsparcia i mam na nim oparcie zawsze kiedy tego potrzebuję. Ta więź i głębokie zapewnienie że mam ojca który mnie kocha i rozumie; okazuje ciepłe uczucia; który mnie nie odrzucił – sprawiły, że cały czar obdarzania sympatią osób tej samej płci prysł. Cały żal i sentyment znikł. Poczułem się uwolniony ze wszystkich tych pragnień a na co dzień wróciła do mnie stabilność, poczucie bezpieczeństwa. Rzecz ciekawa że przez pewien czas bardzo mocno potrzebowałem jego oparcia, schemat działał poprawnie bo cała chęć bycia z ojcem przedłożyła się na niego i zawsze jak potrzebowałem wsparcia zwracam się do niego. Teraz już coraz rzadziej. Ale to wskazuje że nadrobienie tej więzi jest możliwe. Z każdym razem kiedy byłem przez niego przytulany i tulony; mogłem wyrazić żal płaczem coraz bardziej też byłem w stanie oprzeć się pokusie masturbowania się. A to dlatego że to ja zastąpiłem chęć bliskości z ojcem i wynikającą z tego frustrację chwilowym odstresowaniem się przez samogwałt. Ten jednak daje złudne poczucie bliskości, wypełnia pustką bo nie ma związku z realnym zbliżeniem się do drugiej osoby. Jeśli samogwałt służy do kojenia cierpienia, frustracji lub stresu to wykrzywia tym samym sposób postrzegania pragnień seksualnych. Jednak ta bliskość z "ojcem" uzupełniła brak który mi sprawiał ból. Z biegiem czasu zapominam nawet że borykałem się z sympatią homo przez większość mojego życia. Dzięki temu mogłem zainteresować się płcią przeciwną i coraz bardziej dostrzegam że chciałbym mieć kobietę która będzie mnie darzyć głębokim zaufaniem i szacunkiem, z którą będę mógł spędzić resztę życia. Mając jakieś już pewne romanse dobrze wiem że odczuwam ogromne podniecenie podczas obcowania z kobietą i że jest coś w płci przeciwnej co mnie pociąga. To oczywiście kwestia przyszłości ale już na tym etapie czuję się szczęśliwy bo wiem że wyszedłem z całego bagna emocjonalnego w moim życiu. 
Podsumowując mogę otwarcie powiedzieć że homoseksualizm jest skrzywieniem i zaburzeniem seksualności a nie "orientacją". Wbrew temu co sądzi ŚIZ można się z tego otrząsnąć. Jednak dla większości ludzi łatwiej jest akceptować niż walczyć. Dlatego nie zgadzam się z tym aby homoseksualne pary mogły mieć dzieci. Bo każde dziecko do swojego poprawnego rozwoju emocjonalnego potrzebuje kochającego ojca i matki. Jeśli odmówimy małym dzieciom bycia z tatą i mamą to możemy je bardzo skrzywdzić. 
Podsumowując zapraszam zainteresowanych do książki o której wspomniałem. Przedstawia ona cztery kroki które na przestrzeni może 10 lat wykonałem aby wyjść z tego wszystkiego. Pewnie dałoby rade szybciej gdyby wtedy, kiedy pierwszy raz poszedłem do psychiatry był on na tyle kompetentny żeby mi pomóc od razu. Będąc w niewiedzy co do swojego problemu straciłem najwięcej czasu i zaznałem najwięcej zgryzoty i cierpienia. Dlaczego jak młody synek przychodzi do psychologa, psychoterapeuty i mówi mu ze łzami w oczach że czuje pociąg do chłopców - to ten nawet nie ma narzędzi żeby mu pomóc?! Jak daleko od prawdy jeszcze odejdziemy żeby usprawiedliwiać to co skrzywione?!
Cztery kroki o których wspomniałem to:
1. Kategoryczne i radykalne zerwanie ze wszystkim co rozwija seksualne podłoże problemu. W tym wypadku potrzebne jest rozgraniczenie pragnień emocjonalnych od seksualnych.
2. Wyrobienie i wypracowanie cech typowych dla swojej płci. W przypadku chłopców chodzi o asertywność, samodzielność, paradność życiową.
3. Naprawa zranienia homo-emocjonalnego czyli wracanie do każdego momentu swojego życia w którym powinien być z nami rodzic tej samej płci i wyprostowanie tego. I co najważniejsze - stworzenie realnej, stałej, bezpiecznej, opartej na szczerości, zaufaniu i miłości relacji z rodzicem lub "rodzicem zastępczym" tej samej płci. Chodzi o długotrwały system wsparcia z (nawet wieloma osobami które nas rozumieją i kochają) przez rozmowy, spędzanie czasu i zdrowy dotyk osoby która zastąpi nam rodzica.
4. Naprawa zranienia hetero-emocjonalnego, w moim przypadku jakieś zastosowanie to ma bo toksyczny związek zniechęcił mnie do związku z kobietą. Ale takie zranienia mogą też być z dzieciństwa. Np. toksyczna i warunkowa miłość miedzy synem a matką też może kogoś zrazić do płci przeciwnej. Aspektów tego jest dużo. Jeśli ktoś dostrzega takie problemy to też musi się cofnąć do dzieciństwa i wyprostować swoje myślenie. Jeśli zachodzi taka potrzeba pomocne może być też zdobycie zdrowej więzi, nieseksualnej z dojrzałą osobą płci przeciwnej.

Myślę że cały temat jest czymś nad czym warto się pochylić. Nie jestem żadnym patronem waszej strony ale myślę że z powodu wszechobecnego kłamstwa na temat seksualności człowieka może nawet warto zrobić z tego wykład. Jeśli moim postem pomogę chociaż jednej osobie stojącej na rozdrożu dróg swojego życia dotyczącego seksualności to było warto.
Gorąco pozdrawiam :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.